Waga dopiero po 3 dniach pogroziła mi palcem za niedzielę: 86,8 kg. A taka wczoraj byłam grzeczna! Miałam wielką ochotę na cicho przed snem i już już sięgałam po nie, ale coś mnie powstrzymało i mogę dziś wrzucić do świnki 5 zł, co niniejszym czynię.
W zasadzie waga pokazuje na razie i tak mniej niż było w zeszły piątek a jeszcze przed oficjalną zmianą paska 2 dni, więc może jeszcze coś uwalczę. Zrobiłam sobie dziś na śniadanie owsiankę. Nie, żebym miała ochotę wsuwać ją cały dzień, ale rano przyda się na lepszą pracę jelit.
Wczoraj cały dzień myślałam nad wykupieniem sobie zabiegów hydrokolonoterapii tym bardziej, że w Grouponie proponowali niezłą zniżkę i w końcu się skusiłam. Myślałam o tym już od dawna, ale płacić prawie 500 zł za 2 zabiegi, to dla mnie za dużo. Teraz zapłaciłam 140 zł i zobaczę, jak to działa, zwłaszcza, że mam kłopoty z zaparciami.
Dziś sobie trochę dłużej pospałam, ale jest piękna pogoda i lecę najpierw popedalić a potem wezmę się za okna. Wiem, że deszcz będzie niedługo po tym, ale trudno. Wystarczy mi sama świadomość, że myłam, zresztą są strasznie obsrakane przez muchy.
Moje autko znów odmówiło mi posłuszeństwa
Przejechałam nim 50 m od mechanika do garażu, postało 2 dni i nawet nie chciało się dać otworzyć
Chyba nie lubi stać zapomniane. Jak nim jeździłam 2 razy dziennie do Olsztyna, nie narzekało. Miałam jechać do Ostrołęki na weekend, ale teraz strach się ruszyć gdzieś dalej.
moskenes
24 sierpnia 2011, 14:15Jesteś bardzo dzielna z tymi ciachami. Piątak jak najbardziej się należy. A auta już tak mają - najbardziej psują się przez zapomnienie.