Dziwną dobę przeżyłam. Ślub mężowskiej siostrzenicy.
Nienormalny, inny, oryginalny. Wesele i okoliczności towarzyszące też jakieś niemożliwe były.
Panna młoda w średniowiecznej sukience.
(nota bene uszytej przez informatyka z zawodu, krawca z zamiłowania, pracującego w sklepie_nie_dla_idiotów i wyglądającego jak chodząca postać z reklam aliorbanku, nooo, melonik, parasol i stereotypowa angielskość... jak dostane jego fotkę, to wstawię, bo przyjemnie patrzeć na tak perfekcyjnie wystylizowanych ludzi)
Pan młody w butach na grrrrrubej podeszwie i sprzączkach do powyżej połowy uda, przy czym nie wiadomo, gdzie się kończyły buty a zaczynały portki, a może to były stylowe wodery.
Młodzi od ponad roku mieszkają w Anglii, ona maluje ludzi i ilustruje gry, książki, co on robi to nie wiem. Ale ślubu zażyczyli sobie w ojczyźnie. Nie wiem, po co, tam im by było łatwiej.
9/10 młodych goście w czerni, ewentualnie w głębokich granatach i bordo, ewentualnie w zieloności butelkowej. Chłopaki w kucykach do półdupków, generalnie wszyscy chłopcy mają dłuższe włosy niż ich panie.
I zakaz muzyki, młodzi absolutnie nie życzyli sobie mendelsona z głośników urzędowych.
A od komplementu, jaki dostałam zaraz po ślubie, to, daję słowo, zapomniałam języka w gębie. Rozmowy towarzyskie niezobowiązujące, coś mi się do świadka wyrwało o średniej wieku publiczności i że oni tacy młodzi. Przeciągły wzrok oblizujący mnie od stóp do głów i nagle chłystek trzydziestoletni mi mówi " Bez przesady z tą różnicą lat, ja mam córkę w Pani wieku"
Ślub tylko cywilny, a obiadowe przyjęcie rodzinne w sali przyjęciowej parafialnej. (sic!) Panie obsługujące były zdegustowane, bo cywilny to dla nich tylko papier, więc co? jak to? przyjęcie weselne bez ślubu?
Wesele (wieczorne) bezstołowe, tylko z zimnym bufetem. O ile to można nazwać weselem.
Klub Kotły wynajęty w całości. Z rodziny 3 osoby młode i 2 ciotki samotne, rodzice panny młodej i my. Cała reszta to kumple i przyjaciele i wielbiciele muzyki Viridian, bo to gitarzysta i frontmenka Viridian się chajtali. Nie rozpoznaję, jaki to rodzaj muzyki młodzieżowej oni grają, ale ślubny koncert Viridiana był poprzedzony koncertem muzyki celtyckiej na harfie.
W życiu nie byłam na ślubie, gdzie po 23 widziałabym podrygujacego półnagiego pana młodego. Wcale nie z upicia był półnagi, tylko że na scenie gorąco, te światła i dymy.
W życiu nie byłam na ślubie, gdzie w ramach uznania by mnie łapano za tyłek. Mnie???? Sami kuriozalni gerontofilie ???
W życiu nie widziałam mojej córki łaszącej się w tańcu do zdeklarowanego geja, bo "może dla mnie mu przejdzie".... Czy ona nie ma mózgu?
W życiu na żadnym weselu nie wygrałam indywidualnego prawie-konkursu na tańce szybkie. Zaczęło się od Wham! Wake make up before you Go-Go, a potem było szybciej i szybciej i wciąż szybciej. Jako przedostatnia odpadła moja córka. A ja w myślach składałam sobie hołdy uznania za ubiegłozimowe wielogodzinne ćwiczenia wytrzymałościowe na siłowni. I nie wiem skąd wynajdowałam resztki energii. Byłam najlepsza! Młodsi odpadli, kuriozum zupełne.
W życiu nie byłam na weselu, gdzie najśmieszniejszy facet, kolorowy, papuzi i o cienkim dyszkancie oraz najprzystojniejszy, wystylizowany i szalenie oczołapny należeliby do odmiennej orientacji sexualnej. Wyjątkowa nadreprezentacja. Albo taka grupa koleżeńska, gdzie orientacja nie ma znaczenia. Przy czym ten śmieszny wszystkim kobietom oglądał nogi i kolorowe rajstopy, bo sam też je miał na sobie, i dyskutował o wyższości Elledue nad Gattą. A ten przystojny był taki cholernie męski i, jak się okazało, najbardziej pomocny rodzicom młodej w organizacji wszystkiego. Jak to mówi moja szwagierka, że " był jak przynieś, podaj, pozamiataj i poustawiaj i załatw i pomóż, a wszystko z cholernym kocim wdziękiem". Nawet jechałam jego samochodem po śledzie, które się zapomniały w naszym bagażniku. A nad ranem go całowałam, wielokrotnie, mniam!, ależ pachnący! Hehe, przy pożegnaniu i w policzki tylko, ale wielokrotnie, z wdzięczności i w podziękowaniach i imieniu moich szwagrostwa.
W życiu jeszcze barman, który mnie widzi pierwszy raz na oczy, nie stawiał mi drinka. A tym bardziej dwóch.
W życiu jeszcze nie wiodłam nad ranem zbiorowej dyskusji z młodymi o wadach naszego ZUSu.
W życiu jeszcze nie widziałam tańczących koło siebie dwóch tak odmiennych kobiet. Jedna metr pięćdziesiąt pięć, w półprzysiadzie podskakująca. Druga 2 metry z kawałkiem, gnąca się jak szopenowska wierzba i wiejąca długimi ramionami nad głową. Ta mała w podskoku wysokiej do biustu nie sięgała. Nie mogłam powstrzymywać nawracającego śmiechu, ta mała to moje potomstwo.
Po tej ilości alkoholu powinnam mieć gigantycznego kaca. Nie miałam. Ale za to po powrocie spałam non-stop prawie przez 14 godzin, wstawałam tylko sikać. Rany!!!!! Jak mnie okropniście bolało całe ciało, a spody stóp paliły piekielnym ogniem. I na lewą nogę kuleję. Chyba się całościowo nadwyrężyłam.
Wstałam po tych 14 godzinach, zjadłam górę wędlin i 3 ogórki kiszone, 4 duże śliwki, wypiłam ziółka na trawienie i herbatki owocowe, napisałam 1 maila, 3 razy postawiłam pasjansa i dalej spać, 8 godzin.
A dziś rano ciałko jak u młodej bogini, nic nie boli, nic nie dokucza, żadnych zakwasów ani siniaków. I w ogóle świat jest piękny !
Waga sobotnia mocnoponiżejpaskowa
Waga niedzielna perfekcyjnie paskowa
Waga poniedziałkowa za wysoka
Ale gdy się uśredni wynik z trzech dni - to jest ok.
DuzaPanna
14 października 2011, 10:48nie wiem czy już pisałam, ze fajne wesele? na pewno opis czytałam już nie raz :D
dziejka
13 września 2011, 16:06Jolu na co mi przyszło ,głodzą mnie .A pierożki , faktycznie były wyborne.Pozdrawiam
LondonCity
13 września 2011, 13:27ale gratuluje panstwu mlodym odwagi w zrobieniu wesela tak jak chcieli. Tak wlasnie powinno byc - w koncu to ich wesele. A Tobie gratuluje zaproszenia na taka impreze - dretwych ciotek sie nie zaprasza na takie imprezy ;-)
CuraDomaticus
13 września 2011, 13:09miód stosujemy ale teraz akurat jako osłodę kropkowanego życia a nie lek bo to nie gardło a ospa wietrzna :)
ciociaklocia
13 września 2011, 10:14tak, zakrzywiła mi się czasoprzestrzeń ;-) Bosz.... a co to się tutaj dzieje u Ciebie?!
masztalski
13 września 2011, 09:53Coś innego , oryginalnego i na pewno długo zapadnie w pamięć ,,,,pozdrawiam
asia0525
13 września 2011, 09:00Jednym słowem super imprezka ;))))
Sedna87
13 września 2011, 06:56Wpadłam tylko na szybko odpisać na komentarz, a tu takie ładne rzeczy :) Strasznie zazdroszczę takiego wesela :) A co do tego co miałam napisać... Nie wiem, czy zetknęłaś się kiedyś ze sprawami pobicia itp. i jak to wygląda w praktyce, ale ja niestety tak. Mój brat został pobity na warszawskim osiedlu tak, że skończył ze złamaną ręką - bo powiedział coś na temat zachowania kilku chłopaków na osiedlu. Sprawa była na policji, i o zgrozo pierwsze co usłyszał i od rodziny, i od policji, to czemu się odzywał... Podobnie z pobiciami, napaściami - jak nie ma trwałych uszkodzeń czy konieczności zwolnienia z pracy to nie ma praktycznie szans na jakikolwiek wyrok. Może Cię wyzwać czy grozić Ci każdy pierwszy lepszy pijaczek na osiedlu, może Cię popchnąć, dać Ci w twarz - a Ty możesz sobie najwyżej zaskarżyć go cywilnie, z dopłatą oczywiście, jeśli nie masz obdukcji, etc. Przejechałam się na polskim prawie z tej strony bardzo mocno, ale jak widać ma to i dobre strony... Pozdrawiam
Kenzo1976
13 września 2011, 00:17Szokujące jak dla mnie :) a sama mieszkam w Anglii , więc nie powinnam się szokować :))) pozdrawiam :))))
renianh
13 września 2011, 00:00Jak jutro nie wstane na pływalnie z powodu że zaspalam to Twoja wina,bo tak sie rozsłuchałam w tej muzyce,że zaraz wracam słuchac dalej i nie wiem o ktorej zasnę .Ciekawe na pewno niezapomniane wrazenia.U nas zespół też był extra i ludzie bawili sie super ,mimo że reszta była tradycyjna.
Giove
12 września 2011, 23:58nie cierpie wesel ale na takie bym sie wybrala...swietnie piszesz...gratuluje piora...no i mlodzi Cie dowartosciowali...jestem tolerancyjna az za bardzo...i no super impreza...
kitkatka
12 września 2011, 23:19napewno przyćmiłby każdą imprezę. Poryczałam się ze śmiechu. Dziękuję za taka dawke rewelacyjnego humoru. A imprezy zazdraszczam. Coś pięknego. Pozdrówka
PANDZIZAURA
12 września 2011, 22:51ale opis .Gratulacje za sukcesy na wielu polach.
elasial
12 września 2011, 22:44na 5 m smyczy. Luzem go nie puszczam, bo już zaliczył 2 duże giganty i teraz ma szlaban na wolność w obszarach zabudowanych...
elasial
12 września 2011, 22:40Inne,ale dobrze być na innym. Pięknie Młodzi wyglądają!!! Tu zreszta tylko młodzi się bawili- inaczej nie byłabyś zaproszona przecież.....;-))
Dareroz
12 września 2011, 22:33ooo, wygląda na super imprezkę :) Dobrze, że Cie nie ominęła i jeszcze tyles miłego się nasluchała ;)
Karampuk
12 września 2011, 21:59a mogłoby sie wydawac ze widziałysmy juz wszystko, fajnie ze sie tak ubawiłas
pani00motywacja
12 września 2011, 21:54to faktycznie ciekawe...ale ja napisałam z zupełnie inną intencją-mianowicie o pochodzenie tej szarej sukienki w której ma pani zdjęcie profilowe i w galerii.Jest prześliczna!czy kupiła ją pani w jakiejś sieciówce?jeśli tak, to gdzie, kiedy i za ile?pozdrawiam, slicznie pani wygląda
rob35
12 września 2011, 21:45tekst, bardzo pokrzepiający. Patrz, ileż to w życiu jeszcze może nas niespodzianek spotkać! Tylko brać pełnymi garściami! :) Dzięki!
Spychala1953
12 września 2011, 21:10tylko powiem bo z wrażenia mam buźkę otwartą, he, he. A co do moich nad kilogramów to te 1,5 kg opony o którym mówisz jest z przodu a drugie 1,5 jest z tyłu nie widoczne czyli razem do kupy wzięte jest 3 kg, he, he. Buziaki