Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W trakcie żarcia.



Ło fuj. Umieram!! Jako ofiara konfliktu interesów żołądek-mózg czuję, że już ledwo zipię. 
Cały piękny dietetyczny ponad tydzień poszedł na marne. 
Mój lekko podkurczony żołądek zamienił się w wielki rozszerzający się wór, który rozciąga się pewnie już niczym żyły i tętnice, od stóp do głów bo w brzuchu nie ma już na niego miejsca. 
Dzień zaczęłam od 3 kiełbasek, bułki białej, wielkiej z szynką i majonezem, kawą i tofelkiem. Potem był obiad, czyli rosół z makaronem, kluski (siedem dużych klusek!!!), sos, kapusta i kurczak. Następnie czekolada, mnóstwo pszennych rogalików. Potem 2 duże bułki na kolację też z jakimś tłustym mięsnym nadzieniem. I koncze to kawą i znów pszennymi rogalikami i dużym kawałkiem jabłecznika. 
Może kiedyś policzę te kalorie ale wolę nie wywoływać odruchów wymiotnych. A fuj. 

Wszyscy mają mnie dosyć, matka, siostra i przyjaciółka (no wszytkie 3 naraz to się nie mogą mylić). Jestem niechluj, leń, potrafię tylko zacząć i nie skończyć. Wszystko robię byle jak. Spóźniam się, nie dotrzymuję słowa. czuję się jak jakieś... hm... gówno do potęgi n! 
  • kinga2211

    kinga2211

    26 października 2011, 13:25

    tak jak napisała przedmówczyni :) musimy znalesc w sobie siłę, tez często bywam nieznośna, bo jak jestem przygłodzona to mam nieco gorszy humor, ale wszystko się zmienia gdy nadchodzi moment wejscia na wage :) masz piękny cel i trzeba się go trzymać :) jeden grzeszny dzień nie zniszczy wszystkiego co do tej pory osiągnęłaś :) mozesz np zrobić sobie dzień oczyszczania, na wodze i kilku warzywach, ja tak robię i zwykle poczuję się lepiej :)

  • Neli21

    Neli21

    23 października 2011, 20:29

    Myślę , że trochę przesadzasz, na pewno nie jest aż tak źle jak mówisz... odnajdź w sobie siłę , żeby stać się lepszą osobą , dasz radę , powodzenia i więcej wiary w siebie:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.