nie roweruję, bo pada wciaż deszcz
zawiewa czasami tak, że deszcz pada od dołu . . . albo z dowolnego boku
w ramach nie_utopienia sie osobistym rowie marjańskim nabyłam 2 najnormalniejsze najtańsze świńskie parówy, zeżarłam jedną z keczupem
i jeszcze nabyłam pasztetówkę w naturalnej kiszce, zjadłam odrobinę
i jeszcze nabyłam kawałek nieduży naturalnej tłuściutkiej kaszanki, to na jutrzejsze przedpołudnie
wiem, że to wszystko nieekologiczne, niezdrowe i niedietetyczne
ale, cholera, przecież od tego nie umrę !
wręcz przeciwnie, smaka może jakiegoś przyjemnego poczuję
waga lekko ponadpaskowa
trudno
korzystałam dzisiaj z państwowej służby zdrowia
pani doktórka wypisała mi bez smęcenia wszystkie skierowania, co chciałam
naprawdę!
z rentgena stóp-ostróg od razu, naprawdę!, mogłam skorzystać
i była chwila satysfakcji :
pan technik rentgenowy miał przede mną dwie mocno starsze panie, jedną mocno nieruchawą i sapiącą, mojego wzrostu, a wagi co najmniej podwójnej, może nawet potrójnej
najpierw zdjęcie obu stóp od góry, zrobione bez zastanowienia
potem miały być obie stopy en face
powiedział, że woli dawać mniejszą dawkę promieni i zamiast robić każdą stopę oddzielnie, to czy potrafiłabym usiąść i przed sobą umieścić nogi, delikatnie złączone palcami i piętami
odruchowo podciągnęłam na udach obcisłe portki i szybko zrobiłam, jak sobie życzył
- o boże, ale pani wygimnastykowana!
- ja ? .....
- a może pani pomachać dużymi paluchami ?
mogłam, czemu nie . ..
a potem podał mi pomocną dłoń, gdy złaziłam ze stołu
to, nagle i ewidentnie, była męska dłoń, podana dla elegancji, a nie - żebym się nie wypierdzieliła na podłogę
starczyło mi tej frajdy/satysfakcji na jakieś pół godziny
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
baja1953
8 grudnia 2011, 19:59Jolu...Podczytałam u Zoyki... Przytulam mocno, do swej obfitej piersi, ściskam serdecznie, poklepuję po pleckach...Będzie dobrze!! Będzie dobrze, bo musi być. I już....
toperzyca
7 grudnia 2011, 08:33Co do parów to mam niestety jakieś wyidealizowane wędzone z tyłu głowy i mogę chyba powiedzieć dziś już dobrych parów nie ma (w okolicach Wrocławia przynajmniej)....dwa razy do roku podejmuję próbę i niestety zawsze jestem mega zawiedziona...co do służby zdrowia...ja ostatnio coraz bardziej wnikliwie porównuję prywatną z państwową i coraz częściej na korzyść nfzowej porównanie wychodzi ...ale może takie szczęście...a może to że własna rodzicielka w nfzetowej służbie działa to jakoś przychylniej patrzę...
Spychala1953
6 grudnia 2011, 23:24Apetyczne to były kochana moje cukierki. A te twoje niezdrowe i niedietetyczne rarytasy są za to smaczne. Też bym się im nie oparła. I niech faceci podziwiają, że Jolka nie potrzebuje ich do podpierania bo Jolka sama rade sobie da, a co. Co innego wesprzeć się na męskim ramieniu bo to już cuś innego i tak trzymaj. Buzaiki
luckaaa
6 grudnia 2011, 22:31Jolka , kazdej prawdziwej , zawodowej odchudzaczce , ktora tyle zapierdziela na rowerze i na silowni , ktorej faceci sie klaniaja do stop i podaja reke z podziwu na widok miesni - parowy i tluste kiszki czasem sie naleza ! bo zasluzone nienagannym sportowym prowadzeniem sie ;) i jeszcze z norweskiego tlumaczone .... - nie to co zjadlas w niedziele wazne , tylko to co jesz na codzien :D Buziaki z nagle zasniezonego Oslo :)
monalisa191
6 grudnia 2011, 22:04dawno nie słyszałam tylu pochlebnych słów (w występujących niedaleko siebie zdaniach) na temat polskiej państwowej służby zdrowia. Coś się zmienia i nawet lekarze spostrzegawczy!!! Kaszaneczka z podrobami najlepsza. Parówa wieprzowa z wody... może być surowa, może być z keczupem. Mniam. Dobrze, ze flaczki zahibernowane, bo przerwałabym moją trzydniową fale sukcesów dietowych:)
mrowaa
6 grudnia 2011, 22:03Jolu nie przejmuj się parówą. Jutrzejszą lekcję zadedykuję Tobie... na razie się nie zdradzę, ale uwierz... to będzie o Twojej parówie:)))) Grunt że maluchami umiesz machać:)))) Co tam mortadela...:)
kitkatka
6 grudnia 2011, 21:59Z wszelkich szynek najbardziej lubię pasztetówkę i salceson. Popieram poprawianie sobie humoru komplementami od obcych chłopów. U mnie dzisiaj słonko świeciło tylko się zimno zrobiło. Pozdrówka
agnes315
6 grudnia 2011, 21:38Ja też umiem paluchami machać :)) Ten Twój opis deszczu to mi się od razu z Forestem Gumpem skojarzył.
renianh
6 grudnia 2011, 21:05Tylko pół godziny? Zasługujesz na dużo dłuższą satysfakcję ,a co do jedzenia wszystko dla ludzi tylko w rozsądnych ilościach ,ale u Ciebie o to jestem spokojna.
malwek107
6 grudnia 2011, 20:59Jolu dziś chyba tak dobrze miałaś z okazji Mikołaja ;)
alunia1960
6 grudnia 2011, 20:53Właściwie to jest metoda - tłuszcz zawsze na wierzch wypływa... a pan rentgenowy też pewnie miał swoje pół godziny uciechy, pewnie rzadko takie młode babeczki do niego przychodzą i to właściwie zdrowe, niepołamane i zgrabne na dodatek. Cieszę się z Tobą i pozdrawiam!
zoykaa
6 grudnia 2011, 20:12szcerosc a wrednosc dwie rozne sprawy,nie pochlebiaj soboe:)pozwole sobie poprawic Twe slowa...WSZYSTKIE ZDJECIA SA Z TEGO ROKU!!!!jedne z lipca ,drugie z listopada...i cooooooooooooooo???????:(:(:(
zoykaa
6 grudnia 2011, 20:00I kaszanka i pasztetowka i jeszcze szarmancki technik,nie za dobrze ci?cmok:)
baja1953
6 grudnia 2011, 19:58Ha!! Dobre i takie szczere pół godziny satysfakcji:)) Jesteś wygimnastykowana, przyznaję:))) Ja sobie humor poprawiałam inaczej: makowczyk( pychotka), a potem czekolada z orzechami z okienkiem, mniam-mniam... A jutro pewnie 1 kg na plusie...Nie zdziwię się... U nas nie pada, po mieście jeżdżę rowerem, ale na długie trasy jednak się nie wyprawiam... Cmok:))