tak sobie wdzięcznie i prawie pełną piersią śpiewałam rotę dzisiaj nocą w osobistej kuchni
osobista PIEŚŃ TRIUMFALNA !
bo ... wykańczałam Winiarskiego !
nie będzie mnie więcej kusił !!!
nie będzie mi dodawał smacznych kalorii, suczysyn, taka jego mać !!!
bo to na SWÓJ sylwestrowy bal dzieciątka kupiły 2 duże słoje ukochanego Winiarskiego
bo chciały PODROBIĆ moją NAJPIĘKNIEJSZĄ_NAJSMACZNIEJSZĄ sałatkę, z kartofelków w mundurkach gotowanych i potem krojonych, z krojonego ananasa, z wiórków tarkowych z bardzo twardego sera, z majonezika i z zerowego jogurtu
powinny kupić niecały jeden słoik, kupiły za dużo i potem zostało
więc dzisiaj prawie nocą parówkę na zimno maczałam w Ukochanym Winiarskim, gęsto, prawie kapało, i marzyłam, żeby już jutro Go nie było
i jadłam
jadłam .... mniam !
a wczoraj pasztetową ze Staśkiem też jadłam, on z keczupem, ja z Winiarskim
udało się!!!!
niemalże mam świderki majonezowe, z uszu wychodzące, takie błeeee......
ale słoik pusty i radośnie odstawiony do szklanych surowców wtórnych
jutro już nie ma Ukochanego Majoneziku, nie ma Umiłowanego Kalorycznego Zdrajcy
zjadłam go! i Go nie ma !
nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!
nie będzie mnie więcej Winiarski kusił!
ps. vitaliowe
o sobotnim poranku 10 deko poniżej paska
sport był, a jakże!!!, zimowy rower, ponad 17 km z wywrotką
bo ten krawężnik to jakiś złośliwy kretyn był, widziałam go wzdłuż, a on się nagle ustawił w poprzek
nosz, kretyn!
tylko se pazurka złamałam i dłoń stłukłam
już nocą, 5 godzin po, NIC nie boli
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Milly40
10 stycznia 2012, 18:52Piękne jest to zdanie chyba sobie powiesze nad łóżkiem !!!!! (albo na lodówce): ZAWSZE SIĘ DA, CHYBA ŻE SIĘ NIE UDA Ja nie chce nigdy żałowac że nie sprawdziłam czy się uda !!!
monalisa191
9 stycznia 2012, 16:01Osobiście Winiarego unikam jak ognia, to nierówna z nim walka. Staram się by nie było go nigdy... zwłaszcza w nadmiarze. Nie straszne mi czekoladki, słodyczki i temu podobne, ale dla miksu jajec z olejem jestem w stanie zrobić wiele;) Krawężniki złośliwe są z natury i często bywają tam, gdzie być ich nie powinno, trzeba być czujnym!;)
uleczka44
9 stycznia 2012, 07:39Dziękuję Jolu za komentarz. Choroba w pierwszej chwili wydaje się jak z kosmosu, ale przy bliższym poznaniu okazuje się przypadłością dosyć powszechną. Ja blokad boję się jak ognia i nie bardzo wierzę w ich skuteczność, bo zwykle zmniejszają ból tylko na pewien czas. Lekarka, u której byłam, praktycznie zajmuje się tylko nadgarstkami. Ma wprawę i właśnie o takim przecięciu przy nadgarstku mówiła, a ból ma odejść po zabiegu prawie natychmiast. Tę chorobę maja często młode mamy, noszące swoje dzieci na rękach. Ja też lubię majonez, ale na szczęście nie do tego stopnia.
Giove
8 stycznia 2012, 18:30ale masz wene do pisania...tylko pozazdroscic...a pazurek odrosnie....pa
kitkatka
8 stycznia 2012, 15:54Trzeba było oddać winiarskiego wrogowi. Każdy pretekst jest dobry, żeby się napchać, hi hi hi. Pozdrówka
agnes315
8 stycznia 2012, 14:39a ten winiarski to nie był czasem z procentami? :)))))))))))))
wiktorianka
8 stycznia 2012, 13:24nie boli....bo Winiarski pomogl hehheheheh :)))....a tak na powaznie ....to wiesz, ze te wymowki z kuszeniem i wyjadaniem resztek to taka iluzja nasza....racjonalizacja wrecz,.....bo przeciez gdybysmy byly zdrowe to ten majonez moglby se stac w tej lodowce az do zaplesnienia.....a tak???....pozbawilas sie wolnego wyboru....zupelnie nieswiadomie ustawilas sie w pozycji przegranej do goooopiego sloika z majonezem....eeeechhh...sama sie teraz rozesmialam po przeczytaniu tego co napisalam....bo jak ja to ladnie u innych dostrzegam te niuanse nalogowe....a u siebie zawsze znajde wymowke i usprawiedliwienie hehhehehe....ciesze sie , ze waga Twoja szybuje w dol....moja tez...i tak trzymajmy :)))))
Ciupek
8 stycznia 2012, 11:31Hłe hłe, stary dobry sposób - zjeść wszystko co kuszące aby nie kusiło.
datuna
8 stycznia 2012, 11:30Dałaś radę wrogowi, Jola, a wróg to smakowity, więc wykazałaś się hartem ducha :D nie rozumiem, bo nie lubię majonezów, ale ciastka migdałowe... dobrze, że wracamy na swoje tory poświątecznie :) pozdrawiam serdecznie!
uliczka7
8 stycznia 2012, 11:11A ja " Kielecki" wolę ;)
luckaaa
8 stycznia 2012, 10:26zniszczylas wroga i masz spokoj :) ja tam tez od razu cala paczke ciastek czekoladowych na jednym posiedzeniu zjadlam.... zeby mnie dnia nastepnego nie kusily... :D
niunka31
8 stycznia 2012, 09:39Jolu jesteś niesamowita- ja nie wiem .dlaczego te najlepsze smakołyki maja najwięcej kalorii ...ty wiesz może? Winary to nr 1 na mojej abstynencyjnej liscie hihih on ze wszystkim smakuje wyśmienicie niom może z dżemem to nie hahaha ale widze ,że i u ciebie z ananaskiem smakuje ahhaha .Pozdrawiam dobrze,ze Niemcy go w sklepach nie maja hihih .Ja wczoraj popłynełam ale chyba tylko sport może mnie uratować
nika2002
8 stycznia 2012, 08:24Jolu ja też go UWIELBIAM. Pałam do niego miłością pierwszą. Pozdrawiam Gośka
goneska
8 stycznia 2012, 00:47Nie chciałabym być nieuprzejma, ale za głowę się złapałam, jak zobaczyłam pani wersję Roty- "i dzieci nam tumanił" !? ni dzieci nam germanił- tak powinno być. Mam nadzieję, że to był jakiś ironiczny przekaz, którego nie zrozumiałam, a nie tak rażąca nieznajomość pieśni patriotycznej.. Pozdrawiam
elkati
8 stycznia 2012, 00:26dzielna dziewczynka! i pazurka przeżyła i Winiarskiego wykończyła... no zuch! ;)