Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ 254..... jeszcze jestem...


                 

I mam nadzieję że nadal będę.... kurczę boję się zablokowania... nie chcę zmieniać wzrostu lub wagi żeby mnie odblokowali bo nie jestem tu po to żeby kłamać.... oj nie marudzę już więcej..

wczoraj byłam w pracy... było momentami ciężko ale przeżyłam.... kalorii było wczoraj więcej niż planowałam ale w pracy muszę jeść bo nie chcę padnąć....

dziś wracam już do mojego normalnego systemu... i ćwiczonka też planuję zaliczyć.. no oczywiście jeśli nic mnie nie zaskoczy... a mam nadzieję że tak się nie stanie....

wiecie co dziś zauważyłam że moja oponka poporodowa chyba dała za wygraną i się zmniejsza... już się nie mogę doczekać następnego poniedziałku.... zmierzę się po 4 tygodniach stabilizacji i ćwiczeń... oj mam nadzieję że efekty będą...

ściskam Was kochane jak zawsze mocarnie!!!!

                               

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

* 2 kromki chleba razowego (70g), serek "wiejski" (93g), dżem morelowy light (49g) = 286.32kcal
* płatki owsiane czekoladowe (30g), mleko (152g) = 179.74kcal
* jogurt naturalny (235g), banan (87g), jabłko (60g) = 212.4kcal
* zapiekanka z mięsa mielonego, ziemniaków i pieczarek (346g) = 626.51kcal

                                                                                            Zjedzone:
                                                                                                   1304.97kcal,
                                                                                             Spalone:
                                                                                                          432kcal.

Dziś zaliczyłam..

* 200 pół-brzuszków..

         

* 30 unoszeń wyprostowanych nóg,

         

* 250 Leg Magic,

         

* 45 minut steper / 2642 podwójne kroki
              
            


wiem że obiad było troszkę za bardzo kaloryczny ale tak mi się chciało tej zapiekanki że musiałam zjeść.... a co najlepsze jutro znów ją zjem... tyle że już koło południa.... lepiej się strawi!!!! hi hi hi
 
  • kawoszka

    kawoszka

    29 lipca 2008, 23:48

    takie tam rysowanie w zimowe wieczory teraz jakos nei mam czasu. Mam jeden do skończenia. Ale zamówię sobie książkę o rysowaniu bo muszę się dużo nauczyć to co robię to amatorszczyzna. Pieczenie lepiej mi wychodzi ;)

  • kawoszka

    kawoszka

    29 lipca 2008, 21:45

    sukces osiągnięty super. Gratulacje. A ja coś musze zrobić żeby przemianę materii zwiększyć bo coś czarno to wszystko widzę. A co do tortu to nie sprawiło mi to trudności lubię piec dla innych. Tort jest taki dużu i nie na okrągłą formę bo wiedziałam że na tych urodzinach bedzie sporo osób no wiadomo co by wystarczyło dla wszystkich. Nastepny tort piekę dla mamy na urodziny we wrześniu. Coś muszę wymyśleć orginalnego hmm Teraz jest tyle bajerów do ubrania. Ale ja ta drogę z czekolady zrobiłam sama. Wyciełam wafel i zalałam go czekoladą. A jak lekko zaczęła wystygać to postawiłam samochodziki. Jak chcesz zobaczyć inne moje wynalazki tzn tort z truskawkami albo warkocz makowy to zapraszam na www.garnek.pl a w wyszukiwarce wpisz "kawoszka" tam są moje fotki nie tylko smakołyków.

  • LittleBunny

    LittleBunny

    29 lipca 2008, 20:01

    Po dzidziusiu to ja sobie liposukcje chyba zrobie;) Widac ze zawsze bylas szuplutka, wiec wracasz do figury po ciazy, ja jestem troche okraglejsza i pare kg mniej mnie uszczesliwi napewno;) jeszcze raz dziekuje ze mi tak slodzisz, ale bardziej by mi sie przydał kop w tyłek niz komplementy:)

  • LittleBunny

    LittleBunny

    29 lipca 2008, 18:59

    dziekuje za komplement, ale na basenie nie odwijam zwykle recznika, chyba ze wchodze do wody;) Sliczna masz córeczke, podobna do mamusi. Duzo juz osiagnełas, podziwiam i zycze dalszych sukcesów:)

  • majrok

    majrok

    29 lipca 2008, 15:29

    nie wiem jak Ty to robisz...podziwiam, podziwiam...zatkało mnie..

  • roztoczanka

    roztoczanka

    29 lipca 2008, 13:41

    tylko u mnie to psycha chyba... Tak chciałam stracić do 60 do wesela i co??? Do mnie nie dociera, że albo rybki albo akwarium!!!

  • gosia81cz

    gosia81cz

    29 lipca 2008, 13:17

    bo wiele vitalijek wtedy mnie zganilo, ze bol dziecku zrobilam-a ona nie zareagowala-przy pierwszym nieco sie skrzywila a przy drugim zero grymasu. Moja bratanica tez miala przebite uszka jak miala 5 m-cy i jak miala 2 lata to sie strasznie dziwila kiedy zobaczyla dziecko bez kolczykow-ona myslala, ze sie z nimi urodzila.

  • roztoczanka

    roztoczanka

    29 lipca 2008, 13:13

    ach te babskie schizy... jak Ty to zrobiłaś??? Ja zrzuciłam 10 i odnoszę wrażenie, że dalej ani rusz??? To jakaś blokada???

  • gosia81cz

    gosia81cz

    29 lipca 2008, 12:14

    jako najokropniejsza matka na swiecie osobiscie przebilam wlasnemu dziecku uszy kiedy mialo dokladnie 3 miesiace i 4 dni ;-) nawet nie pisnela, szybciutko sie zagoilo i mala dama paraduje w kolczykach.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.