Wczoraj po południu była imprezka rodzinna. Wyciągnęłam więc z szafy sukienkę, którą kupiłam sobie jeszcze przed świętami. Podobała mi się bardzo w sklepie,wcisnęłam się w nią w przebieralni, szczęśliwa wróciłam do domu, ale jak ją w domu przymierzyłam ponownie i obejrzałam się w całej okazałości podczas schylania się ,siedzenia itp to aż się popłakałam. Pamiętam, że bardziej nawet ze złości niż ze smutku. Ze złości że pozwoliłam doprowadzić się przez te dwie ciąże do takiego stanu... Sukienka wylądowała w szafie aż do wczoraj. Nieśmiało ją wyciągnęłam. Suwak zapiął się takim luzem!!! ach naprawdę wynagrodziło mi to całe te 4 tygodnie wyrzeczeń.
Wiem że daleko mi jeszcze do celu, jeszcze dalej do ideału, ale wczoraj naprawdę pierwszy raz od kilu miesięcy czułam się naprawdę ładnie.
Postanowiłam że naprawdę będę nagradzać siebie za wszystkie sukcesy w odchudzaniu. Do końca tego etapu-1,2 kg. Następny będzie pedicure:):)
Już się nie mogę doczekać!!!!