Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dlaczego mam komuś rodzić dziecko?


Nie są to rozważania o stopniu dopuszczalności aborcji.

Bo w tym etyczno-moralnym sporze obie strony okopały się za wysokimi szańcami i w najlepsze trwa wojna pozycyjna, zupełnie jak ta pierwsza światowa. I tylko czasem, z nagła i niespodziewanie następuje wzajemny ostrzał zaśmiardniętymi rybami. Emisariusze między szańcami już nie peregrynują, dali sobie spokój. Nie warto.

 

Zaczęło się od artykułu w którymś z ostatnich Wprostów "Chętnie urodzę twoje dziecko", rzecz o surogatkach, czyli matkach zastępczych.

Mimo braku jakichkolwiek celowych uregulowań prawnych proceder kwitnie. Bo skoro jest popyt, to natychmiast pojawia się podaż. Owszem, bez tych uwarunkowań prawnych bywa, że adopcyjni rodzice wykorzystują surogatkę. Bywa, że pseudosurogatki żerują na naiwności ludzi, rozpaczliwie pragnących dziecka.

Proceder, przynajmniej w Polsce, jest jeszcze bardzo młody. Istniejące prawo w ogóle nie reaguje. Wedle prawa polskiego matka to ta, co rodzi. Ale po kim dziedziczy dziecko, po tej, co rodziła czy po przysposabiających? A może po wszystkich? Co z dzieckiem w przypadku śmierci rodziców przysposabiających? Ma iść do sierocińca? Ma się nim zająć babcia/dziadek z rodziny przysposabiającej? Czy też moralny obowiązek wychowania tego dziecka spadnie na surogatkę? Ma to dziecko alimentować do pełnoletniości? A jeszcze wziąć trzeba pod uwagę że 100% polskich surogatek to kobiety niezamożne i o niewielkim wykształceniu.

Artykuł bardzo mimochodem porusza kwestie zapłaty. Pojawiają się biura pośrednictwa, działające oczywiście bez podstawy prawnej, za to z możliwością oskarżenia o handel ludźmi. Za samą możliwość spotkania z wybraną z wielu dossier biuro liczy sobie ponad 4 tysiące. Większość surogatek działa jednak solo, najczęściej ogłaszając się w Internecie.

Pozostałe "koszty uzyskania dziecka" są niebagatelne. Inseminacja lub wszczepienie in vitro, utrzymanie przez czas ciąży, doskonała opieka lekarska, gratyfikacja końcowa? 100 tysięcy to nie jest górny pułap...

Dużo to czy mało?


Jak oceniać kobietę sprzedającą na prawie rok własny brzuch? Jak oceniać ludzi ten brzuch wynajmujących? Czy to rzeczywiście tylko transakcja kupna-sprzedaży? Czy to kupowanie życia?

 


Te hipotetyczne 100 tysięcy to dużo czy mało?

Bo czy zdrowie i kondycję na pozostałe życie można jakkolwiek wymierzyć?

Ciąża nie jest chorobą. Ale sama pamiętam, że ciąża jest "kosztem " na potem, na całe życie. Bo bycie w ciąży jest okresem w życiu kobiety, gdy wzrasta prawdopodobieństwo, że pojawia się schorzenie lub dolegliwość, które inaczej by nigdy nie wystąpiły. Cukrzyca ciężarnych, często pozostająca na całe życie. Puchnięcie stóp i łydek, pękające naczynka krwionośne, pozostawiające skłonność do żylaków. Zapalenia dróg moczowych, pozostawiające kobiecie wiotkość moczowodów i zapalenia w stanie przewlekłym. Rozstępy. Możliwe psucie się zębów w okresie gwałtownego wzrostu kośćca dziecka. Blizna, jeżeli ciąża kończy się cesarką.

Dla własnego dziecka kobieta jest zaryzykować własnym zdrowiem. Za urodzenie "obcego" dziecka powinna mieć chyba w jakiś sposób wynagrodzone.

Ale to tylko możliwe koszty fizjologiczne są. Za to z pewnością trzeba  zapłacić!

Bo mimo, iż to "cudze" dziecko jest - to cześć surogatek się przywiązuje. Pomimo niegłaskania brzucha, pomimo niezachwycania się poczutymi ruchami płodu, pomimo niekarmienia piersią po porodzie. Przywiązują się i nie chcą oddać dziecka zamawiającym rodzicom. Oddanie własnocieleśnie urodzonego dziecka to trauma. Kończy się to zazwyczaj w sądzie. 9/10 osądzanych dzieci trafia w końcu do zamawiających rodziców.

Takie rozprawy toczą się tylko za zamkniętymi drzwiami, z uwagi na dobro wszystkich zainteresowanych. Wyroki wydawane są na podstawie nieprzystającego do problemu Kodeksu postępowania cywilnego, Prawo Rodzinne oraz Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. Oba akty są bezustannie nowelizowane, ale, bosze!, pochodzą oba akty z roku pańskiego 1964!!!

 

Tego rodzaju spraw polskie sądy będą miały coraz więcej. Coraz więcej będzie też dotyczyło spraw transgranicznych, bo w niedalekich Norwegii i Szwecji czy pobliskich Niemczech wynajmowanie matki zastępczej jest prawnie zabronione i ludzie stamtąd korzystają z naszego nieunormowania problemu.

 

Problemy etyczne mają też ośrodki leczenia niepłodności. Oficjalnie surogatki do tych klinik nie przychodzą, ale coraz więcej jest inseminacji związanych z dawstwem ze wskazaniem. Gdy kobieta chce skorzystać z komórki jajowej określonej kobiety i nasienia określonego mężczyzny - klinika nie ma prawa sprawdzać, czy przypadkiem cała trójka nie jest ze sobą związana stosunkiem kupna-sprzedaży dziecka.

Podobnie ośrodki adopcyjne. Coraz więcej mają adopcji ze wskazaniem. Owszem, wszystkie adopcje muszą zatwierdzić sądy, ale rzadko który sędzia zadaje pytanie o możliwość sprzedaży dziecka. Bo tym przecież jest transakcja między surogatką a biologicznymi rodzicami.

 

Cała ta materia aż się prosi o jak najszybsze uregulowanie. Bo to ulży ludziom w potrzebie. Bo pomoże wszystkim rozwiązywać pojawiające się w tym procederze problemy. Dla dobra dziecka i bez krzywdy dla innych.

 

 


Będzie jeszcze o nieletnich matkach, o zmuszaniu do donoszenia ciąży.

O dziewczątkach podobnych do tej z Sosnowca, dziewczynach, które nigdy nie powinny zostać matkami. O martwym noworodku znalezionym dzisiaj (we wtorek) w sortowni śmieci w Pruszkowie.

I o negatywnych dla jakości ludzi skutkach opieki medycznej.




ps vitaliowe

w przedświcie 59 i zero


ps zdrowotne

nie, ostróg się zasadniczo nie operuje, bo odrastają prawie natychmiast

ale przemyśliwam nad falą uderzeniową, drogi zabieg, poza NFZ

a ja dwie nogi mam, wiec koszty podwójne

  • kitkatka

    kitkatka

    17 kwietnia 2012, 20:18

    Łatwiej zamieść pod dywan niż się skupić na dokładnym ogarnięciu. Ja juz włączyłam na wszystko o9lewatory bo chcę jeszcze trochę pożyć w spokoju. Pozdrówka

  • monimoni27

    monimoni27

    17 kwietnia 2012, 19:06

    No, toś zamieszała - jak za dawnych czasów. Już się uśmiecham :-) Ja zgadzam się co do jednego - prawo należy w tej dziedzinie życia - bo i jak to inaczej nazwać niż życiem - uzupełnić o jasne, przejrzyste przepisy! Takie bez furtek dla pokrętnych. Pozdrawiam ciepło.

  • Milly40

    Milly40

    17 kwietnia 2012, 17:52

    Uuuups a ja myslałam ze córka wciązy....pisałas ze ma problemy, a teraz taki tytuł.... tak prawo nasze w lesie....

  • dior1

    dior1

    17 kwietnia 2012, 16:49

    Oj, nie tylko buzia mi się otworzyła ze zdziwienia...... oczka prawie z orbit wyszły..... Nie wiedziałam,że tak się w naszej polskiej ziemi dzieje........... Dobra jesteś....... poproszę o jeszcze.

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    17 kwietnia 2012, 16:17

    :) doczytałam pytanie .....:) nie - nie zdecydowałabym się na czyjś brzuch, na in-vitro też nie. Od lat marzy mi się rodzina zastępcza lub Rodzinkowy Dom Dziecka. Cała moja kariera zawodowa nie przez przypadek tak potoczyła się. Bycie terapeutą dziecięcym to dobry as w rękawie w procesie starania się o wychowywania dzieci czekających na miłość. Kto wie... marzenia się spełniają, moje największe właśnie się spełnia. Może przyjdzie czas na spełnienie i tego.... rodzinkowego?

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    17 kwietnia 2012, 16:11

    A ja powiem tak... marzyłam o swoim drugim dziecku 10 lat. Tylko ja wiem, co przeszlam, zanim w końcu poczułam pierwsze ruchy żyjącego właśnie we mnie synka. Jestem w tej "lepszej" sytuacji, że mam już dziecko, więc patrzę na to z perspektywy kobiety, która nie mogła zajść w KOLEJNĄ ciążę, ale już wcześniej zaszła, urodziła zdrowe itp.... Osobiście uważam, że zamaist wynajmować czyjś brzuch można adoptować dziecko. Po porstu. To o wiele bardziej uczciwe, Nasze prawo powinno być tak skonstruowane, by maleńkie dzieci jak najszybciej trafiały do rodzin. Nie wyobrażam sobie, co czuje kobieta, która zgadza się urodzić komuś dziecko, za wynagrodzeniem.. Dla mnie to niepojęte, ale ja zwykła jestem. Mamy w Polsce dużo dzieci, które żyją w Domach Dziecka. Każde można kochać jak swoje. Rozumiem pragnienie rodziców, by posiadać dziecko, rozumiem ich rozpacz, gdy dowiadują się, że sami nie mogą mieć dzieci... ale kupowanie czyjegoś brzucha jest dla mnie nieludzkie. Jeśli ktoś chce kochać dziecko, pokocha każde.... Moja przyjaciółka adoptowala maleńką dziewczynkę. Karmiła ją piersią. Jest dla mnie przykładem niezwykłej miłości oraz niezbitym dowodem na to, że mleko matki rodzi się w mózgu, z piersi tylko wypływa. (używam tego argumentu często, gdy słysze jak mama pacjenta tłumaczy mi, ze miaął malo pokarmu, dlatego zastapiłą sztucznym). Brakuje nam dobrych przepisów prawnych, by narodzone (a niechciane rpzez rodziców bilogicznych) dzieci trafiały od razu do ludzi, którzy pragną mieć dziecko a z różnych powodów nie mogą. Nie byłoby styczniowego Sosnowca, czy dzisiejszego Pruszkowa.....

  • aganarczu

    aganarczu

    17 kwietnia 2012, 14:31

    Aborcja - legalna. Dziewczynki ponizej 16 roku zycia musza przyjsc z rodzicem, ktory podpisuje zgode na taki zabieg. Natomiast gdy sa powyzej 16 roku szycia same zglaszaja sie do szpitala. Oczywiscie zanim nastapi zabieg sa jesli dobrze pamietam 2 spotkania z psychologiem i 1 spotkanie z pastorem. Tutaj sie mnostwo ciaz usuwa ale takze mnostwo dzieci sie rodzi - jest najwyzszy przyrost naturalny w Europie i popularne sa rodziny wielodzietne. Natomiast w parlamencie byl pierwszy odczyt ustawy o surogatkach ale musialabym bardziej wglebic sie w temat czy zostalo to przeglosowane czy nie, bo jak to w IS bywa nie jest to wielkie halo. W IS in-vitro jest czesciowo finansowane przez panstwo i do tego mozesz sobie sprowadzic np. nasienie dawcy z zagranicy. Znam osobiscie 2 lesbijki, ktore maja 2 dzieci. Jedno jest skutkiem normalnego stosunku seksualnego miedzy kobieta a mezczyzna natomiast drugie jest z metody invitro, sperma byla sprowadzona bo chodzilo o czarnoskorego dawce gdyz jedna z matek jest czarna ale sama niestety nie moze miec dzieci. Islandczycy tez chetnie adoptuja dzieci - wczoraj czytalam w gazecie 40 rodzin czeka na dziecko z Chin, 45 z Sri Lanki, 8 z Rumunii, 7 z Czech. Tu w IS nie ma domow dziecka bo nie ma takiej potrzeby. Jezeli jakas rodzina ma odebrane dziecko (ale to musza byc naprawde ciezkie przewinienia rodzicow wobec dzieci) to od razu trafia do rodziny zastepczej, ktora jest takim pogotowiem opiekunczym czesami tam zostaje a czasami wraca do rodzicow (rodzice np. musza przejsc pozytywnie terapie itd.).

  • elkati

    elkati

    17 kwietnia 2012, 14:27

    by trzeba elaborat machnąć... upraszczając ci co po okopach siedzą i tak dobrze mają... gorzej z tymi co ani tu ani tu, bo obrywają równo od obu stron... a swoją drogą: niewinne pytanie 'skąd się wzięłam' może być nierozbrajalną miną...

  • agnes315

    agnes315

    17 kwietnia 2012, 14:02

    polskie prawo nawet jak reguluje pewne rzeczy, to też w bezsensowny sposób, dla przykładu, dlaczego jeżeli małżeństwo jest bezdzietne, w przypadku dziedziczenia ustawowego po zmarłym małżonku drugi dziedziczy tylko połowę, a następną rodzice i rodzeństwo zmarłęgo, nawet jeżeli ten pozostały przy życiu małżonek jest w stanie udowodnić w sądzie, że całego majątku dorobili się wspólnie sami? Gwarantuję Ci, że na 100 spytanych przeze mnie osób, czy zdają sobie z tego sprawę nie wiedział NIKT, a powinni tego uczyć conajmniej na naukach przedmałżeńskich: nie macie dzieci, piszcie testamenty, bo inaczej podzielicie się majątkiem z rodziną

  • ewkada

    ewkada

    17 kwietnia 2012, 14:01

    Witam !!!! Temat na czasie i bez wątpienia ważny dla wielu ludzi starających się o dzieci. Mnie ciąża nie przyszla łatwo,więc coś o tym wiem.Podzielam zdanie London City.... Pozdrawiam.Ewa

  • LondonCity

    LondonCity

    17 kwietnia 2012, 13:21

    Mhm - ciekawe a najbardziej podoba mi sie ze nie oceniasz ale raczej opisujesz fakty. Z Kasia ponizej nei moge nijak sie zgodzic co do ewentualnego zakazania procederu bo sama znam dziecko ktore urodzilo sie wlasnie u "surogate mother" i cala sprawa zadzialala przecudnie - wszyscy zadowoleni. W tym przypadku surogatka tylko donosila i dziecko nie bylo biologicznie jej (to skomplikowana sprawa ale nie bede o tym pisac bo mnie przeklna). W kazdym razie dla mnie to zjawisko jak kazde inne - i zabranianie go do niczego nie prowadzi, wszelkie "zabraniania" prowadza do powstania podziemia i czarnego rynku oraz do wykorzystywania dokladnie tak jak opisalas. Podobnym zjawiskiem jest aborcja - nadal nie wierze ze w PL w 21 wieku jest zakazana.... kolejnym (troche z innej bajki) prostytucja... Wszystko to ma miejsce czy prawnie czy bezprawnie - a biednemu zawsze wiatr w oczy bo biednego na surogatke nie stac wiec siedzi bezdzietny albo sie go wykorzystuje jesli surogatka zostanie....

  • wiktorianka

    wiktorianka

    17 kwietnia 2012, 13:18

    chyba sie nie wypowiem w tym temacie dzisiejszym , bo mam zbyt radykalne poglady...zarowno co do surogatek jak i aborcji....ale pewnie znowu zawrze na vitalii....buziooole

  • sr.lalita

    sr.lalita

    17 kwietnia 2012, 13:09

    No to pojechalas z tematem... Bosz, nie mialam pojecia ze ten temat jest tak ignorowany przez prawo... Az sobie o tym wiecej poczytam.

  • KaSia1910

    KaSia1910

    17 kwietnia 2012, 12:56

    Podjęłaś bardzo bolący temat surogatek. Ja wiem, że chęć posiadania potomstwa jest szczytna ale nie każda droga jego posiadania mieści się w moim kanonie moralnym. Bo jak dla mnie dziecko, które rośnie pod sercem to nie para kapci, która komuś można podarować. To zawartość nie tylko brzucha ale część duszy, która jest niepodzielna. Jak dla mnie proceder powinien być prawnie zabroniony ale to mówię ja, matka dwojki swoich biologicznych dzieci, pozdrawiam

  • Agaszek

    Agaszek

    17 kwietnia 2012, 12:55

    Temat rzeka .... i prostego rozwiązania zadowalającego wszystkich zainteresowanych nie znajdziesz .... Kingo-Bolki będą krzyczeć o sodomie, a Chude bronić rzekomej wolności ;-)))))))))))))))))

  • baja1953

    baja1953

    17 kwietnia 2012, 12:42

    To Ty masz dwie nogi, Jolu?? Zbyt szczodrze Cię natura wyposażyła...Koszty podwójne..;)) Cmok:))

  • DuzaPanna

    DuzaPanna

    17 kwietnia 2012, 12:40

    a skąd taki temat? kiepsko, że ostróg się nie usuwa, skoro ciężko się z nimi funkcjonuje :(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.