Kurde, jakoś juz nie czuję tej odchudzającej mocy.
Gdzie się podziałaś, o dobra weno? Miałam już dawno spać, a gniję przed kompem. Pewnie rano nie pójdę biegać bo zaśpię, to mnie wkurzy i dzień zacznę od ciasteczka. Stwierdzę, ze idealne ramy dnia zostały naruszone i powiem że pieprzę cały ten dzień i od następnego jura się poodchudzam.
Dręczy mnie zgaga, na tyle się dziś nażarłam!
MonDieu
29 maja 2012, 09:48Mam dokładnie to samo! Źle zaczęty dzień zawsze oznacza dla mnie nawpieprzanie się wszystkiego, co spotkam na drodze. Później przeciąga się to na kolejne dni i coraz trudniej jest się ogarnąć. Obyś jak najszybciej wróciła na jasną stronę mocy. May the force be with you!