... Dziewczyny, jak Wy to robicie, że przy dwojgu czy trojgu dzieciach (a nawet przy jednym) potraficie uporać się jeszcze z obiadem z dwóch dań, sprzątaniem, praniem... itd? ja nie jestem w stanie zrobić praktycznie nic przez cały dzień... ewentualnie włączyć pralkę razem z Danielkiem i poprasować, kiedy śpi... ale to oznacza, że nie mam ani sekundy dla siebie :/ u nas nie ma czegoś takiego, że ja, dajmy na to, gotuję, a Mały sobie obok coś tam grzecznie robi (niby dzieci lubią obserwować, jak rodzice wykonują prace domowe, ale to chyba nie ten typ:/) on sieje spustoszenie w kuchni - wyciąga wszystko z szafek z prędkością błyskawicy... także moje plany jak na razie zrealizowane tylko w jednym punkcie - czas z Danielkiem spędzam w stu procentach... całkowicie mnie zawłaszcza... trudno wyjść do łazienki :/ nie wiem, czy to oznaka bycia wyrodną matką, czy co, ale ciąży mi niemiłosiernie fakt, że nie mogę się ruszyć... własnego życia brak :/ ostatnio nawet w nocy nie mogę odpocząć, bo odkąd się zaczęły upały, pobudki są co godzinę... już trzeci tydzień... teraz powinnam spać, ale czekam, aż w domu się trochę ochłodzi (jest 28 stopni o tej porze!)... podobno mają być burze, więc muszę pozamykać okna... i tak tu siedzę...
... więc jeszcze parę słów o moim Synku :) Danielek zrobił cztery kroczki na moich oczach :) to było przedwczoraj i od tego czasu cisza... od kilku dni wychodzą mu dolne czwórki - marudzi okropnie... za to policzki zaleczone - tydzień zyrtec i bactroban, a teraz kolejny tydzień pimafucort i clemastin :/ nie udało się uniknąć sterydów, ale co zrobić - rany były powydrapywane do krwi :/ teraz z kolei, żeby nie było za idealnie, na pleckach i brzuszku pojawiła się drobniutka wysypka :/
... o wadze wolałabym nie pisać... przed chwilą było 65 kg :/ w obwodach też wzrost... spory :/
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Szarlotka7711
26 lipca 2009, 21:14Wiem co teraz przeżywasz bo do niedawna miałam podobnie. Nie mogłam wyjść do ubikacji bo od razu był płacz. Wyczytałam w książce by stopniowo uczyć malca że musisz wychodzić. Kiedy się bawi zabawkami wychodź z pokoju na minutke stopniowo wydłużając czas. Pózniej mów mu że idziesz do ubikacji. Poczekaj na chwile w przedpokoju i w razie jak Cię zawoła odpowiedz mu. Z czasem nauczy się, że mimo że wyszłaś to go nie opuściłaś. Dojdziesz i do takiego momentu, że będziesz mogła skorzystać bez problemu z wc. Mi się tak udało pokonać strach małego. Teraz bez problemu mogę wyjść. Trzymam kciuki.
asiulaa.rzeszow
21 lipca 2009, 03:04wiesz co ja mam synka 14 miesiecznego calymi dniami przewaznie jestem sama z nim .Nie gotuje bo nie ma kiedy.a czas dla siebie? hmm..dopiero jak moj facet wraca z pracy...dzieci zajuja duzoo czasu.czasem jest to wkurzajace ze trzeba sie nimi zajmowac ..ale pomyslec ile to daje frajdy... moze zacznij go uczyc ze by bawil sie czaseem sam:)
moniczka9000
20 lipca 2009, 17:40przepraszam a gdzie mąż, teście, rodzice gdzie są zeby ci ulżyć trochę. mąz jeszcze zrozumiem ze pracuje ale rodzice czy teście!?!? czasami naprawdę trzeba się oderwać od dzieci. pozdrawiam
stronaglowna
20 lipca 2009, 12:21zrób jakiś kącik dziecku z zabawkami tak żeby nie miał co zbroić poza tym może rozpieściłaś synka??? jesteś na kazde jego zawołanie?? a jak nie chcesz czegoś zrobić to płacze??/ jeśli tak to rozpieściłaś...postaraj się żeby twój synek sam zaczał się bawić żebyś stale nie musiała go zabawiać a czas się znajdzie
Maryna78
19 lipca 2009, 20:19I zwróciłam uwage na dwie rzeczy. Pierwsza to,że juz jesteś na tym blogu kilka lat co jest o tyle zabawne,ja że dopiero od pól roku wiem o istnieniu tego bloga. Po drugie wspominalas,że synek ma wysypkę i problemy ze skórą, obejrzałam zdjęcia i moja córka również to przechodziła...Pulmicorty, laticorty, maści z wazeliną robione przez aptekę, przemywanie kwasem borowym. Clemastin równiez stosowala. Biedne dzieciątko, takie malutkie a juz takie silne maści. Czy lekarze zalecili maleństwu kąpiele w letniej wodzie w płynie do kąpieli z serii np.Oliatum? Pozdrawiam i życze duuuzo zdrówka dla maleństwa i duzo spokoju i wolnego czasu dla ciebie bo przy maleństwie każda sekunda jest cenna :D
PriVatiV
19 lipca 2009, 15:49śliczny synuś i slicznie wyglądasz:* milej niedzieli:)
Izabela1411
19 lipca 2009, 12:30pamietam jak niedawno rodziłaś, a ten Twój mały skarb bedzie już niedługo roczek miał:) leci ten czas..... a Ty się nie martw poradzisz sobie i będzie wszystkooki:) troche wytrwałości po prostu potrzeba(tak sądze:D) 3majcie sie cieplutko:*
20dziestka
19 lipca 2009, 11:35przede wszytskim nie jestes wyrodna matka ja tez czasem mam takie mysli ze nie mam dla siebie czasu itd ale tak jak ktos tu napisal wystarczy dobra organizacja..ja mam podobnie jak jedna kolezanka napisala wysokie wymagania w domu musze miec czysto obiad i takze poprane i poprasowane ale oczywiscie jakby to przeliczyc to i tak wiecej czasu sie bawie z dzieckiem...umnie to wyglada tak ze codziennie sprzatam wiec nie mam jakis wielkich zaleglosci a wieksze prace typu mycie luster czy scieranie kurzy czyl ito co nie rob isie codziennie robie raz na tydzien i spokoj ..np sprzatajac pokoj czyli ukladajac jego zabawki (i tak zaraz porozwala) on sobie chodzi po dywanie (drzwi musza byc zamkniete bo sobie pojdzie) no i on sie bawi sam na dywanie a ja np scieram te kurze skladam w szafce jak jest potrzeba sciele lozko itp on ma z tego niezsamowita frajde bo jak wywalam poduszki koldre na podloge to on po tym skacze turla sie czasem robie tak z nim i rach ciach pokoj posprzatany jesli chodzi o obiad staram sie go robic przynajmniej czesc jak on spi po kaszce (10.00- 12.00) tak mniej wiecej spi wiec ja wtedy gotuje dla niego zupe i robie cos dla nas np dzis juz zrobilam ciasto na pizze tylko jak urosnie naloze skladniki i do pieca. Po obiadku zwykle sprzatam w kuchni tzn naczynia do zmywarki myje blaty w kuchni itp a Kacper sam bawi sie w kojcu albo placze mi sie pod nogami w kuchni tez rusza szafki kreci pokretlem w zmywarce naciaga zabawki po podlodze itd potem zwykle sie bawimy idziemy na spacer i takie tam a pozniej jeszcze sprzatam ogolnie tzn odkurzam i myje podlogi a on roznie albo siedzi na wozku albo w kojcu albo chodzi za mna i odkurzaczem ale przeciez to mozna zorbic raz dwa wiec nie widze problemu..prania nie licze bo to szybkie posegregowanie i wrzucenie do pralki (kacper uwielbia jak ja rzucam ubraniami na kupki) a prasuje albo jak on spi albo wieczorem tez jak spi..czas dla siebie mam teraz wlasnie bo on spi a ciasto na obiad zrobilam albo czas dla siebie mam wieczor jak on spi ale czasem w ciagu dnia np jak on sie bawi w salonie na podlodze to ja leze obok niego i w sumie tez wypoczywam tylko ze rzucajac np pilka czy grajac organzkami czy lapiac go mowiac do niego czytajac bajki itd jak idziemy na spacer to tez przeciez odpoczywam takze nie jest az tak zle...napewno Ty tez dasz rade! Pozdrawiamy
Marekkk
19 lipca 2009, 11:06Pamiętam, pamiętam! Z moim synkiem też tak było. Nie mogłam zrobić przy nim nic, albo niedużo, całkiem niedużo. Cały czas to był spędzony z nim. Do ubikacji i łazienki też cięzko było się udać bez niego. zycie prywatne- nie bylo go wcale. A obiadow wcale nie gotowalam, albo na jedno danie. tak wiec takie dzieci istnieja ze trzeba im poswiecic caly, caly czas. Efekt jest taki, ze moje dziecko ma 5,5 roku, spi razem ze mna, traktuj mnie jako przytulanke, az dziw ze oduczyl sie piersi w wieku 22 miesiecy!!! Ale jest dzieckiem pogodnym, otwartym do ludzi i innych dzieci, latwo nawiazuje znajomosci, a w przedszkolu aklimatyzacja trwala moze jeden dzien, i niby mial byc tak na pare godzin a byl do szesnastej, bo mu sie podobalo i nie chcial stamtad sie ruszac. Wiedze przyswaja w mig. Chociaz go nie ucze tylko sam uczy sie KLIKA. Pomysl sobie ze Twoje dziecko jest akurat takie, i nie musisz miec wszystkiego na medal, zajmij sie dzieckiem,. dopoki ono Cie porzebuje. Z czasem nauczy sie samodzielnosci, i da Ci troche wytchnienia ale to dopiero nie wczesniej niz za rok ;))) POZDRAWIAM
gaja21
19 lipca 2009, 10:56Moja siostra też ma takiego łobuziaka, na moment nie może go spuścić z oka, przez co nie ma kompletnie czasu dla siebie... Jej koleżanki planują już kolejne dzieci, bowiem ich pociechy nie dały im tak popalić, tymczasem ona ma już tak dość, że nawet o tym nie myśli. Kubuś jej wystarcza. Pozdrawiam i życze duuuuzoooo wolnego czasu :))
ducia
19 lipca 2009, 10:17skąd ja to znam, dodatkowo na glowie praca na cały etat, a na męża nie mam co liczyć bo zajmuje się budową domu, no i ta pogoda- Krzyś też noce ma fatalne, nie może usnąć wali głową w szczebelki i krzyczy w niebogłosy. Takie uroki macierzyństwa, ale trzymaj się -wystarczy jeden uśmiech na tej małej buzi i świat od razu staje się piękny
patih
19 lipca 2009, 09:05ja mam jedno dziecko, pracę na pełen etat, własną firmę i do niedawna studia, ale daję radę, wystarczy dobra organizacja i trzymanie sie plannu, oczywiście pewna elastyczność też jest potrzebna, ja mam bardzo wysokie standardy, tzn. w domu MUSZE mieć czyto, obiad, pranie, prasowanie, wszystko musi być idealne, sama wiem, ze czasem przesadzam, ale to da się zrobić, trzeba tylko uczyć dziecko, że musi się też umieć zająć samo soba, naucz go, że NIE WOLNO robić bałaganu i wyciągać z szafek, jeden garnek i łyżka do zabawy i koniec, a nie wszystko na raz ,mamy często same sobie dokładają roboty jak pozwalają dzieciom na wszystko, a jak pranie się robi to można cos ogarnąć, jak dziecko śpi to poprasować, wszystko da się zrobić, np. codziennie sprzatasz jedno pomieszczenie, ale super dokładnie, a resztę pobierznie i uda się, powodzenia, przede wszystkim odsuń od siebie troszkę dziecko, niech uczy się sam być ze sobą, papa
ewelina243
19 lipca 2009, 08:41ci, że przy dwójce dzieci zdecydowanie łatwiej, u mnie przy tak dużej różnicy wieku to już w ogóle, daję młodej na loda i idzie z igą na spacer na pół godz lub godz no i w domu mi bardzo pomaga, prasowanie, rozładowanie zmywarki, umycie wc, kurze, odkurzenie, umycie wanny, zakupy - świetnie sobie z tym radzi, gorzej jak zostajemy z igą same, wtedy faktycznie tylko jak śpi mogę coś zrobić...ale powiem ci, że w ogóle mnie to nie martwi bo ten czas tak szybko biegnie a potem strasznie się do niego tęskni....niech będzie jak najdłużej mała
sobotka35
19 lipca 2009, 07:34cóż ci radzić??Mój Konradek nigdy nie wyjmował mi wszystkiego z szafek, ale i tak kiedy gotowałam obiad wkładałam do kojca razem z zabawkami i w nim się bawił,patrząc jednocześnie co ja robię:)Oczywiście musiałam do niego zagadywać,coś mu podawać,rozbawiać itp.,ale generalnie kiedy mnie widział, trochę się pobawił:)Kojec miał takie fajne łapki,za które się chwytał, wstawał i podskakiwał - to była frajda,dopóki nie zaczął chodzić:) Czasu dla siebie i tak mi zawsze brakowało,tym bardziej,że nie miałam za bardzo z kim go zostawić:( To wszystko minie i jeszcze nie raz zatęsknisz za tym czasem...Pozdrawiam serdecznie:)
Nattina
19 lipca 2009, 07:30wiem, jak ci cięzko. to trudny okres dla mamy - trzeba miec oczy wkoło głowy :) Wieczorem napisze co można zrobić zeby przetrwac. teraz jestem w pędzie. Trzymaj się!
BogusiaMM
18 lipca 2009, 23:51Dziekuje za zaproszenie na naszej-klasie :) Fajnie, ze pomyslałas o mnie - dziekuje! Co do robienia czego kolwiek w domu, to przynajmniej u mnie wyglada to tak. Wstaje wczesniej niz dzieci i sprzatam, myje sie itd. Potem sniadanko dla wszystkich. Potem zabawy, potem kolo poludnia maly idzie spac wtedyodpoczywam i relaksuje sie :) Jak wstaje gotuje obiad, a corki zajmuja Tomcia :) I tak z dnia na dzien leci...................... a lata za latami. Corki maja po 7 lat a Tomcio prawie 2 lata :) szok!
oficjalnaJ
18 lipca 2009, 22:49Miałam to samo przy pierwszym dziecku. Ale paradoksalnie przy drugim było o niebo lepiej, bo to pierwsze w wielu sprawach chętnie pomaga :-) Do gotowania obiadu stosowałam trik: sadzałam Marka w krzesełku z szelkami przy stole w kuchni. Dawałam mu garnek, drewnianą łyżkę i "kazałam" gotować ze sobą obiadek dla tatusia. Ja gotowałam obok, a on walił w garnek jak w bęben,a jaki był przy tym zadowolony. Dawałam mu do ręki warzywa, trochę chrupał, trochę niszczył, trochę się nimi bawił, ale najważniejszy był efekt, czyli mój czas na ugotowanie obiadu. Pozdrawiam :-)
TazWarkoczem
18 lipca 2009, 22:37wyszlas na tym zdjęciu...cudoooo:) a co do zajęć... widze ze masz wysokie krzeselko... wsadzaj go tam i juz - do kuchni z nim.. TY rób swoje i gadaj do niego i spiewaj mu i daj mu do zabawy np drewnianą łyzke a moze i nawet metalową... ksiązeczki , moze masz jakies zabawki ktore da sie przymocowac zeby nie spadały ciagle?? :P tzn nie byly zrzucane... jak go uziemisz to moze byc z Tobą wszedzie ale pozwoli Ci na jakies czynnosci inne niz trzymanie go na rękach... bawic się mozna nie tylko wspolnie na kocyku :) buziakii
pikula
18 lipca 2009, 22:08kto mówi że siedzisz w domku i nic nie robisz, albo kto ma dzieciątko ten ma świątko ma u mnie przechlapane !! Chętnie takiego pana bym zostawiała na tydzień w domu i kazała mu zrobić to wszystko co ja robię i zobaczylibyśmy czy po jednym dniu by zdania nie zmienił ! a sparawa wychowania dzieci to odrębna kwestia ciężkiej pracy !!Dzięki Bogu mój mąż tak nie myśli i docenia wszystko co robię , gdy jest w domku stara sie mnie wyręczyć jak najwiecej !! Trzymaj się Pozdrawiam !!
Pigletek
18 lipca 2009, 21:45Moja przyjacióka też ma jedno, w dodatlu pracuje i nie umie się ogarnąć...