Cześć Laseczki :)
Wytrwałam wczoraj. Uff! Kiedyś chyba Roo o tym pisała - jest taki jeden moment, w którym nic nie jest ważne. Jedna sekunda, i już ładuję jedzenie do buzi. Wczoraj dodałam wpis dokładnie w tej sekundzie. Ochłonęłam, opanowałam się. Dzisiaj też mam takie ciągoty, żeby zjeść coś niedietowego, ale już dużo mniejsze.
Do świąt coraz bliżej. Na forum mnóstwo tematów prezentowych. Ja sama też myślę o prezentach, myślę o świętach. I boję się. Za dzieciaka nie zwracałam uwagi na to, że w święta je się dużo. Ot, nic ważnego. Ale odkąd tylko pamiętam, od czasów nastolatkowych, każde święta mają dla mnie taki sam schemat: obiecuję sobie, że się nie przejem, a po kilku gryzach, po poczuciu smaków w buzi, biorę dokładkę... Drugą, trzecią, dziesiątą... Jestem objedzona, zła, mam wyrzuty sumienia i wmawiam sobie, jaka ze mnie idiotka, znowu to zrobiłam, przecież tym razem miało być inaczej...
I teraz oto kolejne święta. Ale pierwsze, kiedy jestem szczupła. I wiem, że tym razem nie mogę się objeść, bo będę tego strasznie żałować, bo przytyję, bo zmarnuję to, co osiągnęłam.
W grudniowym numerze Superlinii jest rozpisana cała sytuacja "bycia na diecie" w czasie świąt. Pierwsza opcja - rygorystycznie trzymać się diety. I kiedy inni jedzą wigilijnego karpia, to my odmierzoną porcję twarożku. Zepsujemy humor sobie i innym. Wyobrażam sobie, jak by to wyglądało u mnie:
-Zjedz to.
-Nie, dziękuję
-Daj spokój, nie musisz się już odchudzać.
-Nie.
-No zjedz to w końcu, raz w roku można!
-Nie!!!
Poza tym, mi też byłoby przykro, że inni jedzą rzeczy, których mi nie wolno, i moja frustracja rosłaby.
Opcja out, bo święta powinny być spędzone w miłej, rodzinnej atmosferze, a nie w takich nerwach. Out.
Druga opcja - na te trzy dni (załóżmy Wigilia, pierwszy i drugi dzień Bożego Narodzenia) zarzucamy dietę. Jemy to, co chcemy. Niby miluśko, ale na pewno odbije się to na wadze, a co za tym idzie - naszym samopoczuciu i akceptacji. Opcja out.
Jest jeszcze trzecia opcja. Próbować wszystkiego lub prawie wszystkiego, ale się nie najadać. W miarę możliwości odchudzić potrawy (np. upiec rybę zamiast usmażyć). Nie siedzieć godzinami przy stole, ale po zaspokojeniu pierwszego głodu wyjść (na spacer, do swojego pokoju, do znajomych). Przede wszystkim - rozsądek, rozsądek, rozsądek. I ta opcja jest najbardziej korzystna. Ja to wiem! I ja bardzo chciałabym się do niej dostosować! I wiem, że też macie takie podejście i będziecie radzić mi to samo.
Tylko napisałam już wczoraj, że moje życie składa się z dwóch rodzajów dni: "dzisiaj się odchudzam na 100%" i "dzisiaj się objadam". Nie znam złotego środka. Nie znam metody, która pozwoli mi na normalne życie, a nie oscylowanie między dwoma skrajnościami. I nie tylko na święta, ale na lata. Próby MŻ w moim wydaniu spełzają na niczym, bo dzień MŻ staje się dniem "dzisiaj się objadam".
Stresuję się też inną rzeczą - idę na jeden dzień świąt do narzeczonego. A jak pisałam kiedyś, ja mam OGROMNE problemy z jedzeniem przy ludziach. Może wtedy się nie objem, bo z trudem będę brała do buzi każdy kęs - patrzą na mnie! - ale i tak będzie mi ciężko. Jednak jestem w dobrej sytuacji - rodzina narzeczonego jest cudowna, ma bardzo zdrowo poukładane w głowach, i nikt nie powiedziałby mi tego, co słyszałam od swojej rodziny. Problemem nie są oni - tylko moje własne lęki. Ale poradzę sobie z tym. Przełamię się, miło spędzę z nimi czas. A po świętach napiszę Wam, że wszystko wyszło dobrze. To akurat taki strach, z którym muszę się zmierzyć, i już - chociaż sama wiem, że będzie dobrze.
Wracamy więc do głównego tematu: Jak znaleźć swój "złoty środek"? Jak znaleźć drogę między objadaniem się a restrykcyjną dietą?
Napiszcie mi Kochane, jak Wy planujecie ogarnąć święta pod względem diety.
Buzia :*
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Aga9162
14 grudnia 2012, 10:52Tez tak mam czasami ze krepuje sie jesc jak jestem u rodziny mojego chlopaka ale to kwestia przyzwyczajenie :) ja zjem tyle ile bede chciala ale z rozsadkiem :)
Asiadm
14 grudnia 2012, 10:49Ja się nie stresuję świętami pod żadnym względem....nie wiem jak to robię ale zawsze po nich mam kilo mniej na wadze :)
addictedd
14 grudnia 2012, 09:52dasz sobie rade! :) jeszcze spróbuj przeżuwać każdy kęs dwa razy dłużej i wsłuchaj sie w siebie czy juz sie najadlas czy jeszcze troszkę, no i ja mam taki sam plan! wiec bede z Toba duchem ;)
kalina91
14 grudnia 2012, 08:07Co sie z Toba dzieje??? Jestes tu jednym z najdzielniejszych przykladow ze mozna... to ja cholera z Ciebie rozklad posilkow dziennych bralam, a Ty teraz chcesz sie zalamywac? No blagam..... przezyjesz Swieta i bedzie dobzre, zobaczysz
bedzie50kg
14 grudnia 2012, 08:01dlatego tez się obawiam świąt. pomimo, że wagę mam w normie, wygladam też normalnie, ale nie chce się objeść jak " prosiaczek", co z tego że to święta.
kruszynika
14 grudnia 2012, 06:20Ja w wigilię zazwyczaj do kolacji nic nie jem. Jem dopiero na wigilii, żołądek jest trochę skurczony i nie pochłaniam wszystkiego jak odkurzacz:) a jeśli chodzi o 1 i 2 dzień świąt to nie jem jakoś strasznie (najgorsze są ciasta bo małe kawałki mają dużo kcal), na pewno się powstrzymuję:)
yerba21
14 grudnia 2012, 00:37idę w środę do dietetyka na omawianie świąt :) napisze na vitalii co mi poradził :) ale wydaje mi się ze opcja z odejściem od stołu i pójściem na spacer/do znajomych jest najlepsza ;) no i dodatkowo odchudzanie potraw ;)
Pesttka
13 grudnia 2012, 22:53moja rodzina jest raczej taka jak twoja ile moga dowalaja a tak to gadaja zebym jadla , hipokryzja po całości, na bank przytyje p swietach :
mujerlibre
13 grudnia 2012, 22:11heja:) niestety mam tak samo jak Ty:/ albo jestem na diecie 1000 kcal na dzień albo jak odpuszczę i zjem choćby cos małego ponad to co planowałam zjeść od razu zarzucam dietę i wręcz żrę jak świnia:/ masakra... kurcze, trzeba znaleźć w sobie taką siłę żeby jeść żeby jeść i nie skupiać się na jedzeniu i nie traktować jedzenia jako czegoś zakazanego czy jako nagrody;/ tylko jako zegoś co daje energię i już:) pozdro, dasz radę w święta:)
Cake.Berry
13 grudnia 2012, 21:51Ja postaram się jeść normalnie, to znaczy nie obżerać się jak świnka, ale też nie stosować diety. To nawet nie chodzi o mnie, ale o innych. Bo najgorsze jest to gadanie, że święta są a nie jakieś odchudzanie, Że można sobie pozwolić bo w końcu raz w roku jest wigilia i Boże Narodzenie, że odchudzać mogę się po świętach, a święta są po to żeby się najeść aż się pęknie. No i dla świętego spokoju zjem swoje, żeby nie było, ale w ilościach normowanych. Także trzymam za Ciebie kciuki, że Ci się uda nie objadać, ale jeść normalnie. Powodzenia i wytrwałości Ci życzę (taki mój mały prezencik pod choinkę dla Ciebie, ode mnie). :))
martyna92p
13 grudnia 2012, 21:24a ja? będę się trzymać 5 posiłków:) w wigilię, tylko bigosik i rybka z tych wszystkich dań :) myślę,że dam radę skoro już doszłam tak daleko :) pozdr
Sturbuck
13 grudnia 2012, 21:13pierwsza rzecz-musz uswiadomic sobie,ze chyba nie chcesz zyc w takim schemacie do konca zycia? albo extra dietetycznie albo wpierdalanka? Nikt by nie chcial-to niszczy psychike,cialo,zajmuje czas,wpedza nas w depresje.Jesli nie zmienisz tego teraz,myslisz,ze za rok,dwa bedzie latwiej?o nie....bedzie tylko gorzej,bo Twoje nawyki sie utrwalia.ja zaczynalam od wprowadzenia rzeczy ktore kocham i ktore prowokuja napad na lodowke w malej ilosci-np 20 g orzechow(ktore sa jednym z takich produktow)do owsianki,jeden dzien,drugi,trzeci i widze,ze CORAZ MNIEJ jest to meczace,coraz mniej wyrzutow sumienia.Kostka startej czekolady do serka wiejskiego itp Musisz przekonac sie,ze naprawde nic a nic sie nie dzieje,nie tyjesz w oczach i nie zawalasz gdy dodasz do posilku cos niedietetycznego.Nawet instruktorzy fitness zyja w mysl zasady 90% zdrowych produktow,10%tego na co tylko mamy ochote.Nie skupiaj sie AZ TAK,na tym ile to wszystko bedzie mialo kalorii,czy dasz czy nie dasz rady,a co jak sie objesz....dodajesz sobie niepotrzebnego stresu.Nastaw sie na to,ze po raz pierwszy w zyciu po swietach bedziesz zz siebie dumna jak paw ! Powodzenia:)
Madzik2244
13 grudnia 2012, 21:04ja mam chore poejscie wszystko albo nic.....
Nikki23
13 grudnia 2012, 20:06Cholera, zazdroszczę Wam, że takie macie zdrowe podejście :/ Też tak chcę :/
anikah
13 grudnia 2012, 20:06Ja chyba należę do nielicznych, którzy się świętami nie martwią. Na pewno będę próbowała potraw, które lubię ale bez objadania się ;) Wiem, że nie będzie dla mnie to problemem i zjem tylko tyle ile będę chciała.
agakam1988
13 grudnia 2012, 20:04Proste jak drut, jeść w małych ilościach. Karpia się je raz w roku, nie rozumiem takiego katowania się. Można zjeść, ale nie objeść się. Dieta w święta nie powinna istnieć, bo to tylko 3 dni, a nie 3 lata, czy coś w tym stylu... Zawsze można wyjść na spacer, czy się porozciągać. Nie wkręcaj sobie jakiejś korby, bo to zbędne
Nnothingness
13 grudnia 2012, 19:41Trzeba pamiętać, że to święta i nie bądźmy przesadni. Szczerze jak się te 3dni zje więcej (sporo więcej) to nic strasznego się nie stanie. Z jednej strony jak ma mi wypaść dzień obżarstwa to niech to będzie dzień świąteczny hehe Ważne tylko by to były tylko 1-3 dni odpuszczenia sobie, a nie od nowa to samo... Grunt - oby wrócić na dobre tory po świętach, a to może być trudne. Jak ktoś na prawdę chce to potrafi.
grubaska8400
13 grudnia 2012, 19:38Kochana ja zamierzam jeść wszystko ale połowę porcji którą normalnie bym nałożyła.W ten sposób rodzinie nie jest przykro że tyle się napracowali a ty nie chcesz spróbować i ty spokojne sumienie bo nie zjadłaś za dużo a skosztowałaś wszystkiego co je reszta.Tego zamierzam się trzymać.Te parę deko w górę to jeszcze nie koniec świata;)buziaczki
Libre
13 grudnia 2012, 17:41Ja też bardzo się boję tegorocznych świąt.. Podobnie jak opisałaś, obiecuję sobie że się nie przejem i że będę kosztować wszystkiego po troszku, a gdy przychodzi pora kolacji jem 100 pierogów i zapijam hektolitrami słodkiego kompotu. Ech, może w tym roku będzie przełom :) W dzień wigilii zamierzam poświęcić godzinkę sobie i zrobić trening na wszystkie partie ciała z Mel B, to zawsze jakiś zapas kalorii:) a przed samym posiłkiem chlusnąć z litr wody to i jeść się odechce;) Pozdrawiam cieplutko:)
artosis
13 grudnia 2012, 17:38ja jakos za dzuo nie rozmyslam - skonczy sie okres swiat to spale cala nadwyzke bez problemu - nie bede sie nad soba znecac psychicznie ,ani walczyc w glowie co moge czego nie moge.Zreszta w swieta takiego problemu nie mam , bo jak siedze z rodzina to sie tak nie napcham jakbym mogla sie napchac kiedy nikt nie patrzy takze sa i plusy .Z pewnoscia wyciagne rodzine na spacer ,a moze nawet potanczymy przy just dance na Wii - wtedy byloby przyjemne z pozytecznym .