Waga znowu spadła :)
123,6 - ostatni raz ważyłam tyle w wakacje! Czyli transformacja ciała na czas letni zaliczona i zaczyna się teraz "prawdziwe odchudzanie" xD
Kurde, kurde, kurde, co za ekscytacja xD Wiem, wiem.. może się wahać. Ale jak już nie zobaczę piątki to niech się waha :P
I "sorry Gregory" (lol), ale nie zrezygnuję się z ważenia codziennie :) Nie przed dwucyfrówką :P Codzienne ważenie jest dla mnie mega motywujące, cokolwiek by waga nie wskazywała ;)
Kolejnym progiem będzie 119,4 (tyle ważyłam najmniej w zeszłe wakacje), ale to pewnie dopiero w kwietniu, bo na marzec mam plan dobrnąć do 121 i to mi wystarczy.
Day 12
Jaki nosisz rozmiar ubrań, a do jakiego dążysz?
Trudno stwierdzić jaki rozmiar noszę, bo te rozmiarówki są takie różne.. Nawet w jednym HMie.. Nastawiłam się, że mam rozmiar 52, ale tak naprawdę nie wiedziałam jaki mam i wzięłam jedne spodnie 52, drugie 50 i trzecie 48 (te mniejsze, bo nie było większych, albo były już zdecydowanie za wielkie) i 52 leżało na styk, 50 była za ciasna, a 48 było idealne (w tej chwili już nieco za luźne). Bez sensu, nie? Także pewnie mam jakieś 52-50 w tej chwili. Co do rozmiaru do jakiego dążę.. Przy wadze, którą zakładam pewnie powinno być jakieś 38, ale szczerze powiedziawszy przy 40 będę absolutnie usatysfakcjonowana, ale skakać z radości już zacznę przy 42 :)
Jaki nosisz rozmiar ubrań, a do jakiego dążysz?
Trudno stwierdzić jaki rozmiar noszę, bo te rozmiarówki są takie różne.. Nawet w jednym HMie.. Nastawiłam się, że mam rozmiar 52, ale tak naprawdę nie wiedziałam jaki mam i wzięłam jedne spodnie 52, drugie 50 i trzecie 48 (te mniejsze, bo nie było większych, albo były już zdecydowanie za wielkie) i 52 leżało na styk, 50 była za ciasna, a 48 było idealne (w tej chwili już nieco za luźne). Bez sensu, nie? Także pewnie mam jakieś 52-50 w tej chwili. Co do rozmiaru do jakiego dążę.. Przy wadze, którą zakładam pewnie powinno być jakieś 38, ale szczerze powiedziawszy przy 40 będę absolutnie usatysfakcjonowana, ale skakać z radości już zacznę przy 42 :)
Adriana82
3 marca 2013, 21:34Mimo wszystko daj sobie spokój z ważeniem codziennie, bo póki waga leci jest super, ale pewnego dnia zwolni i nie wiadomo, czy tak optymistycznie na to zareagujesz. Ja sama wpadłam kiedyś dosłownie w obsesję ważenia - no dramat a jak waga zatrzymywała się, albo trochę rosła to wpadałam w takie doły, że aż żal. Teraz ważę się raz w tygodniu - niedziela. W piątek już mnie lekko zżera - albo ciekawość - albo obawa, jeśli czuję, że rezultat może być nie po mojej myśli - to jednak lepsze rozwiązanie niż co dzień. Już chciałabym osiągnąć wagę docelową i bez stresu zająć się tylko i wyłącznie rzeźbą... ehhh... kiedy to będzie??
nena111
3 marca 2013, 20:04No tylko tak dalej:) a rozmiarowki sa okropne-tez tak mam od 46 do 50! tak samo duze,ale 46 duzo lepiej sie nosza-ciekawe czemu?;) Pozdrowienia i milego tygodnia
ambus
3 marca 2013, 14:36Dziękuję za kopa;) Bardzo potrzebny. Także kop mnie z pożytkiem dla nas obu;) I jaraj się jaraj, bo masz czym!!! Gratuluje spadku;) Tylko tak dalej;)