No nie była bym sobą gdybym przed wyjazdem nie zaatakowała tego dystansu...nie powiem ,że mi to tak całkiem łatwiutko poszło, ale to daje takiego kopa że niech się każda kawa schowa! Ja nie wiem czy mogę łączyć to bieganie z yerba mate bo jeszcze zacznę samochody podnosić :))) Kochani apeluję: biegajmy!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Aria.
13 maja 2013, 22:48Gratuluje! Idziesz jak burza;)
gruszkin
13 maja 2013, 22:31A pomyśleć, że tak broniłaś się przed bieganiem... :* Yerba mate można wszędzie i zawsze, dlatego lepsza od kawy. Ostatnio znajoma powiedziała mi, że pija yerbę taką....z torebki ekspresowej....
briget1983
13 maja 2013, 09:40Super, świetny dystans... chciałabym tez kiedyś. Na razie robię swoje:)
jestemaleznikam
12 maja 2013, 11:58Piękne miejsce i super idzie Ci z tym bieganiem :*
Labilna
11 maja 2013, 21:50nie lubię Cię za te 10 km :)
holka
11 maja 2013, 16:32Gratuluję serdecznie :) Ale z Ciebie mistrz...może rzeczywiście jeśli bieganie sprawia Ci tyle radoś ci pomyślisz o udziale w jakimś maratonie...ja wciąż nie potrafię zrozumieć jak bieganie może przynosić radość...to niezwykle dziwne dla mnie...Powodzenia :)
schmetterlingjojo
11 maja 2013, 12:53to teraz polskie drogi na kolejny 10-cio kilometrowy atak czekaja:-) gratulacje. szacun:-)
Tazik
11 maja 2013, 09:03Achaaa, chciałam dodać, że spotkała mnie rzecz najdziwniejsza na świecie...! Moje ukochane dresy, które kupiłam w lutym (takie wiesz, obcisłe, z fajnym takim szerokim pasem ciasnym, ale nie uciskającym)- wczoraj mi po prostu spadały z tyłka podczas biegania! Nie dość, że ten deszcz, to jeszcze podtrzymywałam dresy (świeżo po praniu!). Szok ;) A dzisiaj wykopałam garsonkę z matury- okazała się idealna !!! SZOK :)) Wszystko dzieki bieganiu!!!
Tazik
11 maja 2013, 08:58Kochana, ja nie przebiegłam 10 km !!! :)) My z chłopakami zrobiliśmy wtedy ponad 7km :) Mój rekord to 8km !!! Więc zero kokieterii- jesteś mistrzem :)) W tak krótkim czasie tak świetnie Ci poszło !!! Byłaś moją motywacją już wcześniej, ale teraz to już razy trzy!!! :):):) Strasznie się cieszę, że Ci się podoba i takie rezultaty osiągasz!!! :) Ps. Ja wciąż powoli dochodze do siebie, ale nie poddaję się, wczoraj wyszłam biegać w deszczu (i stwierdzam, że dla mnie im gorsze warunki atmosferyczne, tym atrakcyjniej:D) To chyba świadczy o tym, że jestem wariatem hehe ;) Albo coś na zasadzie: "im trudniej, tym ciekawiej" :) Ps2. Jeszcze raz gratuluję!! :) Teraz śmiało możesz myśleć o jakimś półmaratonie!!! :))
anuszka1981
11 maja 2013, 08:33wow! GRATULACJE! :) ja się czuję szczęśliwa po jeździe na rowerze :)
tuti83
11 maja 2013, 07:57wowwwwwwww No moje gratulacje :) nawet nie wiem co napisać bo dla mnie to niewyobrażalne :P
sininesilm
11 maja 2013, 07:03Szacun! 10 km to już niezły wyczyn. Ja na razie robię 8 i jestem z siebie niesamowicie dumna. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić Twojej radości.
MargotG
11 maja 2013, 06:35Szacuneczek!! i gratulacje!!!! Jesteś wielka!! Mój poranny jogging, na którym spociłam sie jak pies, to przy Twoim dystansie pikuś, ale obiecuję sobie, że któregoś też dyszka będzie moja :) Buśka!