Oj nie jest dobrze! Cały tydzień miałam rozregulowany jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia. Tak bardzo chciałam mieć te 95kg do końca miesiąca, ale marne szanse! Niestety ten tydzień diety muszę spisać na straty. W dodatku wielkimi krokami zbliża się okres, więc to dodatkowa przeszkoda w osiągnięciu mego mini-celu. Czuję się wzdęta, maksymalnie nieatrakcyjna i w ogóle ble:( Kolejny raz mój organizm uczy mnie pokory do tego całego odchudzania. No cóż nie można mieć wszystkiego. Ale spokojnie, nie załamuję rąk - nie poddam się!
Na wczorajszych imieninach Mk też poległam. Długo się dzielnie trzymałam aż... pękłam i popłynęłam:( A murzynek wyszedł mi tak dobry, że... - no jak nigdy dosłownie! Jedyny plus był taki, że wypiłam bardzo dużo wody - no, ale sama woda wiosny nie czyni:/
Powiem Wam, że bez tej wykładziny (której się pozbyliśmy 2 dni temu) pokój zyskał na wyglądzie a i mnie się w nim chętniej przebywa - czuję taki spokój i ciepło z niego bijące (jeśli można tak napisać o pokoju). Lubię takie zmiany:)
Dzisiaj zrobiłam lody jogurtowe - kurczę, robi się błyskawicznie i... je równie błyskawicznie:/ Ale to odrobinę mniej kaloryczna wersja prawdziwych lodów:)
Ech, kończę i czekam na jutro... klęska:/
BUZIAWKA:*
schocolate
1 czerwca 2013, 10:28Zgadzam się z Tobą, organizm potrafi człowieka nauczyć pokory... nawet jak się starasz, to czasami wychodzi nie tak, jak by się chciało.... , ale ważne, żeby się nie poddawać i walczyć dalej! Co do Twojego ogólnego samopoczucia to wszystko wina okresu, ja wtedy też czuję się nieatrakcyjna, spuchnięta, gruba itp., itd. :) fakt, faktem gruba to akurat jestem, ale w te dni czuję się jeszcze grubsza :D trzymam kciuki za wagę :)
jolanda80
1 czerwca 2013, 02:12u mnie tez totalne rozlegulowanie...ale nie poddawajmy sie...walczmy:)
aischad
31 maja 2013, 20:33dzięki :)
aischad
31 maja 2013, 20:31pięknie Ci idzie, spadek będzie!
paniania1956
31 maja 2013, 18:44e tam, masz prawie 95:) te 200 gram to jakby ich nie bylo;)