niedziela
pojechałam daleko, okrążyłam stolicę kawałek od praskiej północy, potem Północnym, przez daleką Chomiczówkę aż na Bemowo, a potem jezdniami serwisowymi autostrady A2 za Ursus, do Węzła Konotopa, Zachodnia Obwodnica i Południowa Obwodnica w końcowej budowie, ale na świeżym asfalcie można się nieźle rozpędzić, na płaskim tegoroczny rekord prędkości po płaskim 37 km/h
do Węzła Okęcie Cargo, na jezdnię serwisową do Wirażowej
a tam tłumy, prawie 1/3 tego, co było przy ostatnim powrocie naszego poprzedniego prezydenta
też ich dostojnik zwabił
premier Japonii w ichnim rządowym samolocie miał w Warszawie międzylądowanie. WIELKIE BYDLĘ, wielkości chmury.
A jak ryknęło na rozgrzewkę silników, jak dało czadu głosem i mocą i wiatrem i spalinami, to ludziom stojącym na nowej Wirażowej rowery przewracało, ludzkie sylwetki pochylało. Cudowny grzmiący śmierdzący podmuch samolotowego odrzutu
To linki do profesjonalnych zdjęć Wielkiego Bydlęcia.
naprawdę, cztery silniki i wielkość robią duże wrażenie
A tu jedno foto moje, już szedł w powietrze
Wracam do domu po ponad 70 kilometrach, a tam czeka młoda kapustka z koperkiem, duszone kurki w śmietanie i góra umytych czereśni. Moje przydeptane łakomstwo tylko na to czekało....
Nosz!!!!! Jak kulą w płot. Wszak prosiłam, wszak tłumaczyłam !!!
To nie! Pan i Władca się uparł i mnie pasie!!!
poniedziałek
klienci walą drzwiami i oknami
telefon rozgrzany do czerwoności
opętanie czy co ?
dopiero późnym popołudniem wolny czas na rower
30 km
wtorek
zasadniczo mogłabym powtórzyć wpis wczorajszy
+ jeszcze wysyłanie paczek po uprzednim tkwieniu w korku
Na rower dopiero po 19, jazda po Centrum, drobne pitu-pitu, ledwo 24 km
Środa
Przedźwigane w paczkach i workach 110 kilo.
Ale za to po 16 już mogłam popedałować. Gorąco, resztki dzisiejszego upału wciąż siedzą w ulicach.
Jak ja kocham gorąco na rowerze!!!! Nareszcie jest mi dobrze!
Dziś też wielkie bydlę widziałam. Na czółku miała, bo to dama była, udźwig - uwaga! - 16 ton. Pracowała. Od razu mi się skojarzyło Bydlę Wielkie z Okęcia. Ciekawe, czy by go udźwignęła.
Suwnica bramowa na składowisku węgla przy Żeraniu.
48 km
W drodze powrotnej cross nad brzegiem Wisły, z 8 km. Błoto chwilami do połowy szprych. Cud, że przejechałam suchymi pedałami. Ale niewiele brakowało, bym w błocku umorusała nówki różowiaste butki. Na szczęście tylko kilka chlapnięć, mniej niż palców u rąk.
Rower obsycha przed drzwiami."ak się wysusy, to się wyklusy"
O wadze nic motywującego nie mogę napisać.
Jak spadło kilogram "od paska" tak dalej już nie chce spadać.
To jak dziecięca gra, kto kogo przetrzyma.
Liczę kalorie. Pilnuję paszczy.
Spalam dziennie od 660 do 1500 kcali na rowerze, w tygodniu około 5 tysięcy.
Waga udaje, że niczego nie zauważa.
Nefri62
20 czerwca 2013, 19:15A może to był test na Twoją silną wolę, faceci tak mają, ale przy tylu km na rowerze to nie możesz się głodzić. Po treningu konieczne białko do regeneracji mięśni. pozdrawiam
BiBuBa
20 czerwca 2013, 13:10Czereśnie;-) Oooo MNIAM MNIAM MNIAM
Windsong
20 czerwca 2013, 08:34Królewską ucztę Ci przygotował Twój PiW, kurki w śmietanie mmm... jaki to pyszne, nie pamiętam już kiedy je jadłam :)
Insol
20 czerwca 2013, 08:12kocha to pasie, mój jeszcze bezczelnie mówi że przecież nie muszę chuść
piteraaga
20 czerwca 2013, 07:46Pedałujesz pięknie... Podziwaim
KaJa62
20 czerwca 2013, 07:46Ciesz się, że masz takiego pana i władcę, pozdrawiam
agnes315
20 czerwca 2013, 07:13kurki w śmietanie, mniam :)