Czytam sobie Was dziewuszki (zwykle dziewuszki), już od dłuższego czasu . Chyba weszło mi to już w wieczorny nawyk- mimo, że milczę i praktycznie się nie odzywam . Niektórym z Was zazdroszczę, tak mega zazdroszczę wytrwałości i Waszych sukcesów... Ja chyba tak nie potrafię
Przyszedł czas i na mnie, żeby napisać... Może to mi pomoże wytrwać i dążyć do celu...???
Już nie raz, nie dwa zaczynałam akcję "odchudzanie", ale zawsze po kilku dniach poległam.
Kiedyś nie musiałam zbytnio zwracać uwagi na to co i kiedy jem... mało też się ruszałam.... i dzisiaj myślę, że mimo trochę zaniedbanego brzuszka (nigdy wredota nie był płaski!!) wcale nie byłam gruba.... ba! Nawet byłam chuda.... (50kg)...
Niestety cudowne czasy się skończyły :( z roku na rok po zimie zostawały mi kg, które nie znikały później :( i tak był czas, że stałam mniej więcej przy 55kg, a dzisiejszego dnia myślę, że przekroczyłam magiczne 60 :(
Niestety to nie jest tak do końca, że sama z siebie się zapuściłam! Otóż to trzy miesiące temu, kiedy postanowiłam wyrobić sobie formę biegając, zaczęły się problemy z serduchem- tachykardia i arytmia... po wizycie u kardiologa oczywiście okazało się, że to nie wina serducha... zlecił wyniki krwi i wyszło na jaw.... problemy z TARCZYCĄ trochę się poirytowałam, gdyż miałam wysoką nadczynność, czyli powinnam schudnąć... ale waga wskazywała wzrost... po lekach, które dostałam cały czas chciało mi się żreć. Non stop dreptałam do lodówki, i nie mogłam tego opanować! Do tego cały czas spałam... kładłam się o 23, wstawałam o 11, a od 14 znów spałam... I tak praktycznie połowa wakacji zleciała. Oczywiście okazało się, że weszłam już w niedoczynność, po czym dostałam hormony i czekamy co dalej. Póki co TSH mam w normie... zobaczymy co będzie dalej :(
Czy, któraś z Was ma podobny problem a mimo to udało jej się schudnąć???
Przeraża mnie fakt, że jeszcze nigdy nie wyglądałam tak jak teraz :( do tego znalazłam dziś stare zdjęcia, na których nawet trzy lata temu wyglądałam o niebo lepiej... aż WYĆ się chce
Moją zmorą jest:
- oczywiście BRZUCH- autentycznie wyglądam jakbym była w ciąży :(
- RAMIONA- nie wiem skąd się wzięły te dwa balerony :(
- UDA- są o wiele większe niż kiedyś :(
Od trzech dni robię brzuszki i przysiady... zakwasy są ogromne, dlatego póki co nie wprowadzam innych ćwiczeń, ale już niedługo to zrobię- JAKIE ĆWICZENIA DZIEWCZYNY POLECACIE?
Z jedzeniem jeszcze gorzej... Nigdy nie jadłam 5 posiłków... Zwykle jem mało warzyw i owoców. Nie wiem czemu... muszę mieć na nie ochotę... Do tego często nie jadam śniadań. Wiem, że to najważniejszy posiłek, ale mimo to nie potrafię się zmusić :(
Płyny to już całkiem, chociaż latem uwielbiam wodę niegazowaną... to w chłodniejsze dni praktycznie nie piję.
Planuję:
Zmienić swoją dietę.
Jeść przynajmniej 4 posiłki dziennie.
Więcej ćwiczyć
Zaprzyjaźnić się z Wami
Myślę, że więcej nie będę pisać takich tasiemców... wiecie musiałam na początek się wyżalić Mam nadzieję, że z Wami będzie mi raźniej. W KUPIE SIŁA
Późno już... czas spać... dobranoc Kochane :*
Kulka84
21 sierpnia 2013, 07:45ja też mam niedoczynność i do tego hashimoto, ale da się z tym żyć:) a co najważniejsze schudnąć:D:D:D Miałam takie same problemy, po drugiej ciąży zostało trochę kilogramów, wylewałam siódme poty a waga stała w miejscu albo nawet szła do góry - o zgrozo!!! Ale czytając kochane vitalijki trafiłam na tą stronę: https://840805.siukjm.asia/dieta-i-suplementy-przy-niedoczynnosci-tarczycy-i-hashimoto-vt50353.html?sid=a221076d3ea5f454b0ffdea716aad6ca . Jest trochę czytania, ale po zastosowaniu się do rad i przy ćwiczeniach są już pierwsze efekty ( a powiem że nie do wszystkiego się stosuję - bo nie mogę odmówić sobie porannej kawki z mlekiem oczywiście:).Poczytaj sobie i powodzenia życzę:)
Gosiulek1519
21 sierpnia 2013, 07:36Będzie dobrze. Trzymaj się! Dasz na pewno radę! :)
ajusek
21 sierpnia 2013, 06:20życzę powodzenia:) osobiscie nie mam problemów ze zdrowiem (ekhm.. no poza zaburzeniami odżywiania) ale widziałam tu sporo pamiętników dziewczyn, które miały problemy z tarczyca a mimo to chudły i dawały sobie radę. No musisz nieco zmienić swoje nawyki, ale jak sobie wszystko fajnie rozplanujesz to dasz radę :) Tych posiłków znowu nie musi być koniecznie 5 :) wszystko zalezy od trybu dnia, ja np przeważnie mam 4. Trzymam kciuki :)
vickybarcelona
21 sierpnia 2013, 04:59ja zachorowalam na niedoczynnosc i masakrycznie przytylam,mam nadzieje ze da sie schudnac..