wczoraj kolejne 50 km z hakiem na rowerze
dziś kolejny durny widok na wadze, czyli 61,7
NIC nie usprawiedliwia tych cyferek
wiem przecież co i ile zjadłam, psiakostka!!!
och nie! nie, żebym się zniechęcała czy poddawała
ale chciałabym zobaczyć jakiekolwiek pożądane efekty wagowe
gdy córczę wyjedzie na praktykę do Torunia, to chyba będę musiała ponownie przejrzeć lodówkę, przeanalizować codzienne zakupy i vitaliuszem ocenić wchłanianie
dziś bez roweru, dziś uczciwy, kilkugodzinny szoping
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mikrobik
30 sierpnia 2013, 06:39Dopiero dziś obejrzałam przecudne greckie zdjęcia. Jakbym tam była. Wagą się nie przejmuj. Wszyscy wiedzą, że one są wredne. P.s. Czy Ty czasami w innym życiu nie byłaś wybitnym fotografikiem?
renianh
29 sierpnia 2013, 23:25NO WŁAŚNIE WAGA SIE JUŻ PRZYZWYCZAILA DO tWOICH WYCZYNÓW ROWEROWYCH I NIE ROBI TO NA NIEJ WRAŻENIA.jA WIEM JEŻDZISZ BO LUBISZ I SUPER A SZOPING TEŻ LUBIE ,PEWNIE GŁOWNIE CÓRCI TOWARZYSZYŁAŚ .uPS LITERKI MI SIE PRZESTAWIŁY:)
Milly40
29 sierpnia 2013, 19:39Jezusie jaka ja szczesliwa zecwcale sie nie waze....ilecstresu mniej !!!!!!
adador77
29 sierpnia 2013, 16:44Jola glupie te wagi ale da sie je przetrzymac przeciez wiesz:) Ty wiesz chyba najlepiej.
1sweter
29 sierpnia 2013, 14:58re: zazdroszczę salonu w takim razie... bo ja trafiam jak nie na stare baby jęczące i schorowane to ryczące teściowe obrabiające dupę swoim synowym albo jak wczoraj... młode dziewczyny piszczące w stylu "ojejejej jakie piękne włoski pani ma, a jakie paznokietki... no śliczniutkie są i prawdziwe do tego... ojejejej... a wiesz Moniczko bo ja doczepiane włoski mam i zapłaciłam 780 ale to drogo bo ja robię co 2-3 miesiące i zawsze płace 640 tak że teraz to drogo jest no nie?... " blleeeee!!!!!!!! masakra... nie lubię... ale może to ja jestem jakaś pokręcona (nie tylko na głowie) a proste nie na stałe... lubię loki :o))
spalina
29 sierpnia 2013, 11:32mierz się, waga to kłamczucha ! :) ona nie widzi jak się starasz, a to mięśnie najbardziej dostają w kość, więc radziłabym zaprzyjaźnić się z centymetrem :) mi waga nie drgnęła - cały czas 64kg, ale spadło 2 cm w talii. O, i to jest motywujące! waga to przeżytek :)
baja1953
29 sierpnia 2013, 11:30he, he, uczciwy shopping, to coś co lubię, pochwal sie zdobyczami:)) idziesz z tymi kilometrami jak burza, pewnie lada dzien mnie przegonisz...Tutaj nie mam ani roweru, ani basenu, tylko krece sie w kólko, a wieczorem padam z nóg zmęczona... Po mojemu to masz cyferki wagowe cudne...po prostu nieosiagalnie cudne...chcesz? Wezmę Twoje 61 bez marudzenia... Pozdrawiam:))
Nefri62
29 sierpnia 2013, 11:06to jest wkurzające jak waga nie reaguje na nasze starania. Ty już jesteś na takim poziomie jazdy na rowerze, że ciało inaczej zużywa energię i nie powoduje to chudnięcia , to jest dobre przy stabilizacji. Trzeba robić inne ćwiczenia, lub inaczej jeździć na rowerze np. jakieś interwały. pozdrawiam i miłego dnia
aganarczu
29 sierpnia 2013, 11:06waga ma gdzies Twoje wyczyny :-)