Tytułowe słowa kieruję do vitaliowego Vitaliusza.
Albowiem ten nadmiar wagowy, co mi przydarzył się po powrocie z Cyklad, to on się okopał i trwa. Nosz! zaparł się osielsko wszystkimi kopytami i ruszyć się nie da. Opanowałam wagę o tyle, że nie ma wahań i podskoków, ale trwanie w granicach 61 do 62 ABSOLUTNIE mi się nie podoba.
Ja pożądam wagowych spadków !!
A więc znowu będzie na stałe vitaliusz otwarty na którejś karcie przeglądarki i znowu będę skrupulatnie spisywać każdy gryz, każdy kęs, każdy liz i łyk.
A wieczorem robić będę bilans kaloryczny, czyli od kalorii wchłoniętych odejmować będę kalorie wysiłkowo spalone. A potem, mam nadzieję, napawać będę oczy odpowiednimi wynikami kalorycznymi i wypatrywać będę nagrody w postaci wagowych spadków.
Och, właściwie to już wczoraj było powitanie z Vitaliuszem. Ale to okazał się być falstart. Bo gdy wracaliśmy z 30 kilometrów rowerowych, to odezwali się dawno nie widziani przyjaciele. Więc szybka kąpiel, bordowo-karminowe mini na tyłek, musztardowy cienki sweterek na górę kadłuba i wio! na drugi koniec miasta. Uroczy wieczór na tarasie, pod brzemienną winoroślą, w niedalekim, ale nienachalnym pomruku samolotów schodzących na pasie podejścia. Wieczór pełen dobry napitków, śmierdzących serów, pachnących owoców i słodkich łakoci. 30 lat już prawie minęło, a my mamy o czym rozmawiać. Jednym rechotem się śmiać. Podobnymi zjawiskami się zachwycać. Wspominać też co mamy, szalone prywatki studenckie, wspólne zwiedzanie Europy, wspólne mazurskie żeglowanie. 2 facetów i 4 baby, gdy jesteśmy razem - to wszyscy mówiący jednym tonem umysłu.
Niestety, moja żarłoczność, jeszcze nieokiełznana, jeszcze nieprzyzwyczajona słuchać dietetycznych wskazań, za nic miała mocne sobotnioporanne postanowienia. Troszeczkę za dużo sobie pofolgowała.
Dziś już jest oki. Już jestem wzięta w karby.
Zaraz się centymetrem opomiaruję i przywołam vitaliowy pasek do porządku. Dzisiaj na wadze 61,6 kg.
Kalorie spalać zamierzam, jak zawsze, na rowerze. Na nim mnie stopy nie bolą i na nim czuję pozytywne odloty duszy i umysłu.
O! w piątek na przykład była Masa Krytyczna. Pierwszy raz w życiu jechałam na rowerze w spódnicy. W dodatku to była taka ciut dłuższa mini. Nawet nie sadziłam, że kiecka na rowerze może być wygodna.
A to jedyne foto z piątkowej Masy, które na razie mam. Masowe Zabezpieczenie po Masie, pod kolumną Zygmunta. Ja na dole, pod kierownicą.
ps.
dopisek po opomiarowaniu ciała:
Vitaluszu, będę Twą najwierniejszą wyznawczynią!!!
Obiecuję !!!
Albowiem kadłub mi urósł okropecznie. Mam po centymetrze lub dwa przybytku w piersiach, pasie i biodrach. A w brzuchu to nawet straszliwe 3 centymetry!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zoykaa
4 września 2013, 00:17rozowa moja Barbie:)
justyna43219
2 września 2013, 15:43uwielbiam Twój pamiętnik! Pozdrawiam i ciepłego popołudnia życzę
anka70
1 września 2013, 22:41Wow ! jesteś wielka,potrafisz w odpowiednim czasie zmobilizować się do działania,u mnie niestety przychodzi to z wielkim opóźnieniem.Życzę wytrwałości i sukcesu.Pozdrawiam
otulona
1 września 2013, 19:02Nie jest źle. Co to jest te 3-4 kg, dasz radę! Ja nie mogę ruszyć 25 kg....
adador77
1 września 2013, 17:36Bardzo fajna fotka Jola:)Jak zwykle blyszczysz:)Powodzenia z vitaliuszem....Ty pewnie juz wiesz ile wazy kazdy kes I kazdy liz....dla mie to jeszcze bardzo skomplikowane.
advula
1 września 2013, 16:49wrzesień zapiął kobiety w ryzy :) przywiązał centymetrem i tylko się cieszyć :) a ja? nie zastanawiałam się.. póki co wrzesień i minus 2,1kg.. potem się zobaczy, ale po 1 kg na miesiąc czyli sylwester z 65kg? tak to wstęonie przeliczyłam jak zapytałaś ;) czas będzie weryfikował ;) pozdrawiam rowerzystko :)
Nefri62
1 września 2013, 15:57ale się świecicie na tym zdjęciu, widać że było fajnie wszyscy zadowoleni. pozdrawiam i dużych spadków, pokaż tej wadze co potrafisz
baja1953
1 września 2013, 15:33Ano tak, w pewnym wieku rośnie brzuch, niestety....Ale Ty dasz radę, do spółki z Vitaliuszem rozprawisz sie z tymi 3 cm w mig;)) A świeże figi bardzo lubię, zwłaszcza te ciemnofioletowe, dojrzewające w słońcu...
wiosna1956
1 września 2013, 15:05A JA WIEM ZE DASZ RADĘ!!!!!!!!!!!