Jak w końcu znajduję jakąś przychodnię, to pojawiają się cyrki organizacyjne, np. dana placówka już nie istnieje :/ Zaczęło się też robić ciekawie, gdy odkryłam stronę "znany lekarz". Nagle okazuje się, że wszyscy to zwyrodniali zboczeńcy, oczywiście same konowały... Po kiego zaczęłam sprawdzać ich personalnie?? Jak mam trafić na czyjś "zły dzień" to i tak trafie, bez względu na to, czy przejrzałam wcześniej setkę opinii, czy też nie...
No i jeszcze kwestia podstawowa. Boję się bardziej niż przed pierwszą wizytą EVER. Dlaczego? A no pewnie dlatego, że przez 6 lat chodziłam do jednego lekarza. Taka zmiana to duża zmiana. Przynajmniej dla mnie. Odwlekałam ten moment przez kilka miesięcy. Dłużej już się nie da :(
***
Nasz wyjazd na południe został oficjalnie potwierdzony :D Nic nam nie przeszkodzi w uczczeniu pierwszej rocznicy ślubu :)
Problemem są buty :( Ciągle obcierają, a próbowałam już chyba wszystkiego :( Jak nic z tym nie zrobię do dwóch tygodni to możemy zapomnieć o ambitniejszym łażeniu po górach ;(
***
No i problem numer trzy - urodziny babci. Strasznie się gimnastykuję przy wymyślaniu prezentu. Nie chcę, żeby się zdublował, nie chcę, żeby poczuła, że kupiłam coś pierwszego lepszego... Co można sprezentować kobiecie przed 90., która ma wszystko i niczego nie potrzebuje. Każda myśl, kończy tak, że to już gdzieś kiedyś się przewinęło... :(
Z pewnością będą kwiaty i karta urodzinowa (babcia je kolekcjonuje, podobno często przegląda), ale... wszelkiego typu słodycze odpadają, tak samo lampki, świeczki, porcelana, wspólne zdjęcia, pachnidła, biżuteria, czy kosmetyki... Pozostają książki. Najlepiej romanse, bo jakimiś albumami podróżniczymi mogłaby się strasznie rozminąć z jej zainteresowaniami, albo nawet gorzej - uaktywnić monolog "jaka to ja jestem stara, schorowana, pewnie niedługo umrę i z pewnością nigdzie nie pojadę". Przy romansach też istnieje niebezpieczeństwo, że trafię na coś co już czytała, bo schodzi jej jedna książka dziennie. Od lat :)
Klops. Nie mam bladego pojęcia...
***
A dieta? Ćwiczenia?
Cóż....
Trzymam fason, ale ambicji jakiś większych brak. Teraz Mój całe dnie siedzi w pracy to nawet obiadów mi się nie chce gotować. Przynajmniej tyle, że robię mu konkretne sałatki na lanczyk, to jakieś mięcho z ryżem/kaszą z warzywami gdzieś mi się w tym menu przewija ;)
pitroczna
9 września 2013, 15:22A moze zabierz babcie gdzies? zalezy, na ile ma sily, ale moja np. rzadko kiedy wychodzi sama tak o dla rozrywki... jesli cieszy sie dobrym zdrowiem, zabierz ja gdzies - do kina, teatru, moze opery (cos co lubi), potem do kawiarni na kawe i dobre ciasto... moze to bylby dla niej bardziej wyjatkowy prezent? :)
Hacziko
9 września 2013, 11:11Kup jakieś romansidła, ale takie wydane w 2012 czy 13 roku to pewnie nie czytała Babcia:) Z lekarzami niestety tak jest, jak ja miałam bardzo poważny problem ginekologiczny to uwierz mi, ale pół roku chodziłam po tych pseudo lekarzach, straciłam kupe kasy i nabawiłam się nerwicy ;/
lola7777
8 września 2013, 22:50Co Ty masz z tymi butami albo nogami??? Z babcia tez nie mam pomyslu dobrego,ciato zrob:)