Po wizycie kontrolnej u gastrologa ograniczyłam pieczywo - staram się jeść tylko do jednego posiłku. Dorzuciłam kasze, mniejsze ilości mięcha i więcej warzyw. No i na bieżąco sprawdzam po czym mój brzuch się buntuje. Na razie odstawiłam sałatę, mleko , kawę, bo po nich nasilają mi się "szaleństwa brzucha". O dziwo ostatnio piję więcej wody i herbaty zielonej - było to moją zmorą, wypić 1,5 litra. I jem regularnie! Łapię się na tym jak odliczam czas i faktycznie odczuwam głód w momencie posiłku.
Tylko na ćwiczenia czasu brak. Jak wracam do domu to zjem kolację, spotykam się z Moim Lemurem i się uczę. I czas ucieka. Muszę to jakoś ogarnąć. Wiem, że gdybym zaczęłam ćwiczyć waga szybciej by leciała. Zobaczymy jutro jak będzie podczas ważenia. Po swoim ciele mam wrażenie, że szału nie będzie - ale ważne aby się ruszyło.
Zmykam do nauki, bo weekend za pasem, a ja jak zwykle w tyle z nauką
minobreesmi
17 stycznia 2014, 08:08Miłej i owocnej nauki a waga spadnie jak nam wszystkim :-)
Karampuk
16 stycznia 2014, 20:15najwazniejsze ze diete trzymasz
jamay
16 stycznia 2014, 19:02Dieta to 80% sukcesu. Gorzej gdy się ćwiczy za to diety nie trzyma ;) Tak jak to mi się najczęściej zdarza:P