08:30- śniadanie- musli z otrębami owsianymi, orzechami laskowymi, ananasem (1 krążek) i kawałkiem mango, mleko; kawa z mlekiem
11:30 i 14:30 - II śniadanie – po pół bułki pełnoziarnistej z serkiem kanapkowym, sałatą, kawałeczkiem sera żółtego, szynką, pomidorem i ogórkiem; 1 kawa biała z ekspresu u pani fryzjerki
18:30- obiad- miseczka barszczu czerwonego z uszkami (4 duże szt.), papryka faszerowana kaszą gryczaną
Z menu tylko tyle ponieważ
byliśmy w Krakowie- ja miałam fryzjera na 12 a później na 15:30 lekarza. Mały
waży już nieco ponad pół kilo i ponoć ma długie nogi;)- pewnie po tacie. Ja
natomiast ważę 55,7 kg a więc 0,7 kg więcej niż podczas ostatniej wizyty 3 tyg.
temu. Ku mojej radości na nast. Wizytę za 3 tyg. mam zrobić tylko badania moczu-jupi!!! Zawsze
miałam ich trochę na liście. I, że pogarsza mi się morfologia (coś te drożdże
kija jednak dają…
) dostałam receptę na jakiś specyfik wspomagający moją
krwistość.
Po lekarzu wybraliśmy się do IKEI
gdzie miałam sobie połazić, ale, że byłam tam z P. to po godzinie byliśmy już
po zakupach- tak biedaczek leciał z tym wózkiem, że nic nie mogłam sobie
obejrzeć bo bałam się, że go później mogę nie dogonić Kupiliśmy parę
pierdółek ale najważniejszym zakupem była szklana ława z której jestem b.
zadowolona. Po powrocie P. od razu pojechał z kolegami na kosza a ja podgrzałam
sobie obiad i zajęłam się składaniem najpierw lampy a później ławy- co prawda
jeśli chodzi o ławę została mi 1 śrubka której ni jak nie mogłam wkręcić ale
grunt, że stoi i kto nie wiem ten się nawet nie domyśli, że coś jest nie teges