Młody jakoś wyszedł z choróbska. Nie było infekcji ani w gardle ani w uchu. troszkę zaległej woskowiny - kropelki powinny pomóc. Za to wymiotował przez 2 dni. Bez podwyższonej temperatury. Nie wiem co to było. Na szczęście szybciutko wrócił do dobrej formy.
Jutro kolejne ważenie. Czuję się dużo mniejsza, moje jedyne jeansy zjeżdżają mi z tyłka ale z tego co wiem (ważyłam się dziś rano bo oczywiście MUSIAŁAM) waga nie jest dla mnie łaskawa. Zmierzę się jutro. To może mnie nieco pocieszy choć najbardziej cieszą zdziwione oczy znajomych.
Norgusia
28 marca 2014, 06:23Najważniejsze że dziecię wydobrzało!!! A reszta da się przeżyć! Nie odpuszczaj, a będzie dobrze!