Zostało 48 dni a do zrzucenia na dzień dzisiejszy 2,9 kg. Całkiem sporo jak na tyle dni. Odchudzanie idzie mi kiepsko pomimo że zastój jest już za mną. Cały czas mam zły humor, na zmianę jestem smutna lub zła i tak w kółko, jest to męczące. Mam problem ze spaniem ogólnie albo przesypiam cały dzień albo wcale nie mogę spać i do tego zawroty głowy... to już chyba ze zmęczenia psychicznego. Jest mi z tym źle ale przecież z dnia na dzień nie przestanę się przejmować wszystkim. Męczące jest i niesamowite jest to jak samopoczucie wpływa na każdy aspekt życia, zaburza cykl dnia, ciężko się ogarnąć, ciężko żyć spokojnie a zwykle chodzi o jakąś głupotę, szkoda że człowiek nie ma wyłącznika takiego że "pyk" wciska się i wyłącza się głupie myślenie, albo magiczna pigułka wyłączająca mózg na np 24h, człowiek sobie odpocznie i może wrócić do rzeczywistości a jak wiadomo człowiek wypoczęty radzi sobie lepiej z przeciwnościami losu.
Dzisiaj pierwszy dzień w nowym miejscu pracy, razem z dojazdem zajmie mi to 12-13h na dobę i za miesiąc znów stres i znów zastanawianie się co z tą pracą i co z tym życiem.... no wykończę się... jakoś w tym momencie nie widzę swojej przyszłości
CzekoladowaSilje
14 kwietnia 2014, 09:33Masz zupełną rację.. co prawda ja z natury jestem niepoprawną optymistką... ale fakt są takie chwile, dni, sytuacje, sprawy i obowiązki, które krążą natrętnie w głowie inie dają spokojnie odetchnąć.... Trzymaj się! Mam nadzieję że uda ci się znaleźć chwilę tylko dla siebie, aby się odprężyć i pozbyć nieprzyjemnych nerwów.