Już w gimnazjum wiedziałam, że kupowanie kota w worku to głupota (do czego nie udało mi sie przekonac mojego ówczesnego księdza) i przed ślubem należy jakiś czas z partnerem pomieszkać , a nuż okaże się ,że dana osoba ma pewne cechy, które są mało szkodliwe, ale niewyleczalne, a nas doprawadzają do szału. Zazwyczaj jest to odkładanie rzeczy nie tam, gdzie druga osoba by chciała i nieodłącznie związane z tym sprzątanie. Może wyjść na jaw ,że nasz partner każdy dzień kończy podwójną wishky a partnerka musi codziennie oglądać 5 odcinków ulubionego serialu, komentując każdą scene, choćby nasi grali właśnie finałowy mecz w super lidze.
Zdania nie zmieniłam i nie raczej nie zmienię, otóż prosze przykład z życia.
Dokładnie 10 dni temu moja wspollokatorka zostawiła garnek z wodą po pierogach na kuchence a w zlewie garnek, w nim wode, na garnku sitko a w sitku 4 ziemniaki. W zlewie. Czasem za kogoś coś umyje, ale za mnie raczej nigdy nikt wiec tym razem zacisnęłam zęby i patrzyłam na ten syf czekając az ona to umyje. Jakieś 5 dni temu się rozchorowała. Do tego miała wolne na uczelni. Przez cały ten czas nie wykąpała się, nie zmieniła w ogole piżamy przez 5 dni i 5 nocy. W jej pokoju do wczoraj tak śmierdziało potem,że niedobrze się robiło. A musze przejść przez jej pokoj do łazienki. Wczoraj dzwoniła do chłopaka ,żeby dziś przyjechał na noc. Otworzyła okno na oścież na 24 h, zrobiła 2 prania, wykąpała się i 5 min przed jego przyjściem umyła te garki sprzed 10 dni (innych nie wybrudziła bo ona je praktycznie tylko pizze, codziennie).
Przyszedł przed chwilą jej chłopak. W pokoju czysto, ona wykąpana, pachnie praniem i upiera się zeby mu zrobić herbatke (normalnie ma zawsze duża pepsi w pokoju) "bo gorąca herbatka dobrze Ci zrobi" i robiła przy nim jakąś sałatkę. On powiedział "idziemy juz do pokoju?" na co ona wielce oburzona "no przeciez najpierw musze umyć garnki, no co Ty!" i umyła. Jutro jak zwykle pewnie wstaną koło 7 albo 8 rano i beda robić szaszłyki, zapiekanke czy inne rarytasy, gdzie zwykle ona spi przynajmniej do poludnia i na śniadanie je obiad czyli pizze. Jeszcze jak przechodzą o 7 przez nasz pokoj to ostatnio w niedziele rzuciła tekstem o mnie i koleżance" Boże ,ile one moga spać" .
Ten biedny, fajny, sympatyczny i przystojny chłopak myśli ,że zadbaną dziewczyne, rannego ptaszka, który lubi gotować. Tymczasem jest w związku z niechlujem , brudasem, który je tylko mrożoną pizze, myje swoje 2 naczynia po 10dniach i jak nie musi to ani sie nie myje, ani z łózka nie wstaje tylko ogląda filmy na laptopie.
DLATEGO JESTEM ZDANIA,ŻE Z PARTNEREM TRZEBA PRZED ŚLUBEM ZAMIESZKAĆ.
A teraz coś przyjemnego. Wstałam dzis o 7 , pojechałam do pracy (myslalam ,ze bedzie padac jak w nocy i pojechalam komunikacja ale jutro rower!) . Wróciłam o 18. O 19 poszłam pobiegac , drugi dzien wyzwania. Potem na naszą siłownię w parku.
Byłam tam ok 80 min w tym jakies 30 to piechur, kocham gada!
Nie to nie ja :)
Znacie ten sprzęt ?
Z siłowni wróciłam BIEGIEM ! Bez zatrzymywania. Zajeło mi to równe 5 min i doleciałam z ogromną zadyszką ale bez przerwy! Dopeiro drugi raz w życiu biegałam i myślcie, co chcecie, jestem z siebie dumna!
Wczoraj też dałam czadu i pobiegałam i na tej siłce sie pomęczyłam i dziś przy kucaniu aż pisknęłam z bólu ;) Cudowny stan :))
Jeszcze max godzinka i ide spac bo jutro wstaje o 7 do pracy :)
Miłej niedzieli :)
niezapominajka33
12 maja 2014, 11:23Fuj ! Współczuję takiej współlokatorki yyyyy !!! co do zamieszkania razem przed ślubem - Oj zgrzeszyłam !!! znaliśmy się długo, bo 5 lat, potem rok mieszkania razem, potem ślub a dziś 14 lat małżeństwa, 3 dzieci i ponoć jesteśmy przykładem dla innych.
niezapominajka33
12 maja 2014, 11:23Fuj ! Współczuję takiej współlokatorki yyyyy !!! co do zamieszkania razem przed ślubem - Oj zgrzeszyłam !!! znaliśmy się długo, bo 5 lat, potem rok mieszkania razem, potem ślub a dziś 14 lat małżeństwa, 3 dzieci i ponoć jesteśmy przykładem dla innych.
Bajka64
11 maja 2014, 22:03Tylko ile razy można tak sprawdzać? Bo co jeśli każdy się nie sprawdza.
neutralnaaa
11 maja 2014, 23:01Większość wybiera przeciętność (maja powod zeby cale zycie bezkarnie narzekac), nieliczni czekają na wielką miłość.
iwona.molenda
11 maja 2014, 20:36A jaki to ma byc niby grzech !?!?
neutralnaaa
11 maja 2014, 21:03Krzyczysz na mnie czy tak zazwyczaj nadużywasz inerpunkcji ? Nie wiem dokladnie o co pytasz, ale jesli o to jakim grzechem jest mieszkanie bez ślubu to jest to "stwarzanie okazji do grzechu" to tak jakbyś sie np. umowila z kolegą na kolacje, u Ciebie w domu, gdyby męża nie było i przypadkiem ubrała seksowna bielizne, sukienke i nieopatrznie wypiła za dużo wina. Stwarzanie okazji do grzechu.
iwona.molenda
12 maja 2014, 19:42Chodziło mi o to, ze nie widze grzechu w mieszkniu razem, a nawet w uprawianiu seksu, bo o to chyba chodzi. Miłośc miedzy dwojgiem ludzi nigdy nie jest grzechem, czy to przed ślubem czy po . Na nikogo nie krzyczę, tylko wyrażam swoja opinię.
Joteczka82
11 maja 2014, 20:13Zgadzam się z Tobą ,koleżanka nieżle się kamufluje,ale wszystko wyjdzie wcześniej ,lub póżniej...oby jak najszybciej.Biedny ten chłopaczyna.
anulka7
11 maja 2014, 19:42Dziewczyna - fleja...no cóż... A ile oni się znają?? Żal chłopaka....? Ale oni może tylko razem są no....sama wiesz po co.. (???) Jak się zaczyna od eksplorowania majtek, to właśnie szczegóły o których piszesz typu bałaganiarstwo schodzą na dalszy plan.... i... Widzę tu skrót pewien. Czy uważasz ,że zamieszkać = uprawiać seks? Jeśli tak no to wg nauczania kościoła jest to grzech. Kropka. Ale nie każdy musi do Kościoła chodzić. To jest wolny wybór :) Samo mieszkanie to jeszcze nie grzech, ale ku niemu okazja. Osobiście ja i mąż ( 4 lata po ślubie) ze sobą nie mieszkaliśmy, ani seksu przed nie było. Po 2 latach znajomości pobraliśmy sie. Nie mówię, że było łatwo. Ale wiedziałam i wiem, że mój Luby mnie kocha na tyle, poczeka do ślubu. Że mnie szanuje. Że nie stwierdzi po nocy, że jesteśmy niedopasowani i pójdzie w siną dal. A ja zostanę"przeleciana" czy zaliczona ... Owszem , było tak , że byliśmy razem na wakacjach, że przyjeżdżaliśmy do naszych domów, że dużo czasu ze sobą spędzaliśmy. Widzieliśy wady zalety, charakter. A by the way...w pokoleniu moich rodziców nie ma wielu rozwodów. Rozwody są teraz.. i będzie ich coraz więcej mimo mieszkania razem...i niby - prób... Także na zakończenie- można znaleźć drugą połówkę najukochańsza i najlepszą i mieć dobry seks a wszystko po kolei i po " Bożemu" , bez wspólnego mieszkania na próbę....a ja, mój brat, rodzice i rodzeństwo rodziców...i dłuuugo wymieniać jesteśmy tego przykładami...
neutralnaaa
11 maja 2014, 20:46Bardzo sie ciesze ze sa jeszcze tacy ludzie, ale domyslam sie ze wiele wartosci wynioslas z rodzinnego domu, masz okreslone zasady a przy okazji znalazłaś mężczyzne ktory to szanuje -nic tylko pozazdrościć ;) No wlasnie dobra kwestie poruszylas, nie tak ważne jest zamieszkac ze sobą, jak wlasnie razem przezyc najróżniejsze sytuacje, w zasadzie na jedno wychodzi, taki był przekaz ;) A "sprawdzenie" nie jest tu w takiej zimnej formie, ciezko uzyc innego słowa, to sprawdzenie tak partnera jak i siebie :)
dariak1987
11 maja 2014, 18:58u mnie też jest ten ''sprzęt'' w parku :)
NormaJeane
11 maja 2014, 18:54Hahahahahaa umarłam ze śmiechu :) Ja z moim chłopakiem też planujemy niedlugo wynajac jakas kawalerke :D
Irbiss
11 maja 2014, 18:53Kiedyś na studiach miałyśmy współlokatora fleję, który potrafiła w NASZYCH garnkach coś ugotować i nie umyć ich do czasu aż pojawi się pleśń. Zastosowałyśmy dwie metody: 1) jak przyjeżdżała jego dziewczyna to wszystkie naczynia i garnki były brudne w zlewie (nie obchodziło nas co sobie o nas pomyśli) 2) brudne garnki zanosiłyśmy do jego pokoju i stawiałyśmy na biurko. Kiedy to przynosiło mizerny skutek zapowiedziałam, ze jak jego panna będzie u niego to wpakuję z takim brudnym i spleśniałym garnkiem do jego pokoju i to bez pukania i nie będę patrzeć w co trafię. Po prostu rzucę tym garnkiem i albo trafię w nich albo w komputer. Popatrzył jak na ufo, ale pomogło. Chyba ta wizja pleśni na nich w trakcie seksu podziałała.
neutralnaaa
11 maja 2014, 19:21Nie raz miałam ochotr jej zanieść garnek..pleśń trafiła się dopiero raz.. tylko wiesz jak jest.. same dziewczyny a wiesz jak my sie łatwo obrażamy. Siedze cicho w imie dobrej atmosfery na mieszkaniu. Z reszta jak raz czy dwa spytałam grzecznie "Twoje te garnki w zlewie" to rzuciła sie do mycia grzecznie jakby je dopiero co wybrudziła... albo "Twoja ziemia zapchała zlew w łazience?"
fadetoblack
11 maja 2014, 18:17Kurczę, zgodzę się z tym, że akurat w tej sytuacji chłopak spotyka się z dziewczyną, którą po ślubie może się mocno rozczarować, ale.. nie uważam, że trzeba razem mieszkać przed ślubem, żeby się dobrze poznać :) Przecież okej - można udawać przed drugą osobą kogoś, kim się nie jest, ale równie dobrze nasz partner po ślubie może się zmienić o 180 stopni, bo poczuje się zbyt pewnie i z wysportowanego, pracowitego faceta stać się niechlujem z piwnym brzuszkiem.. I na co nam wtedy to mieszkanie przed ślubem? :) Wszystko zależy od pary. W zdrowym związku nikt nie udaje kogoś, kim nie jest i stara się dla drugiej osoby :)
neutralnaaa
11 maja 2014, 19:23No ja licze na to,że moj ewentualny partner mieszkajac ze mna przed ślubem JUZ poczuje sie na tyle pewnie ,że pokaze swoje prawdziwe oblicze :D
fadetoblack
12 maja 2014, 09:26A to ja też na to liczę, że już przed ślubem poznam prawdziwe oblicze mojego mężczyzny :D Ale wiadomo o co chodzi, zbyt dużo tej pewności siebie czasami nie przynosi dobrych efektów. Jedna z moich koleżanek tak się właśnie wpakowała. Przed ślubem, gdy mieszkali razem, facet idealny, gotował, pomagał w domu, a po ślubie chciał zrobić z niej kurę domową, bo (uwaga uwaga!) takie są obowiązki żony, mąż ma zarabiać na utrzymanie rodziny.. A też miało być tak pięknie :)
neutralnaaa
12 maja 2014, 10:26A no właśnie takie poglądy powinny wyjść podczas zwykłej rozmowy, nie wyobrażam sobie nie poruszyc z moim choćby chłopakiem takiego tematu albo tego czy chce miec dzieci..mysle ze w dobrym zwiazku porusza sie takie kwestie. Tez pytanie czy facet był szczery, gardze przytakiwaniem komuś z kimś sie nie zgadzam zeby "byc miłym i nie zaczynać kłótni" szczerość to dla mnie podstawa ;) Co do kury domowej to wiele kobiet lubi taką rolę, kwestia tylko tego ,żeby obie strony tego chciały.
fadetoblack
12 maja 2014, 15:12Masz rację, szczerość w związku jest podstawą. Rozmowy o naszych oczekiwaniach i planach na przyszłość też, to właśnie jest dla mnie zdrowa relacja. I, dla jasności, ja nic nie mam do kobiet, które zajmują się domem i dziećmi, a ich mężowie zarabiają, niech każdy żyje jak chce :) Po prostu koleżance taka rola nie odpowiadała, a facet wcześniej deklarował zupełnie inne poglądy. Prawda jest taka, że każdy związek jest inny, a to, czy małżeństwo będzie trwałe czy nie, nie zawsze zależy od mieszkania razem przed ślubem.
KlaudiaGriffin
11 maja 2014, 17:18szczerze mowiac nie bardzo rozumiem sytuacje. Przeciez to widac czy ktos zywi sie salatkami czy pizza. Nie jest gruba? A nawet jesli nie ,to cera szybko to ujawni:P
neutralnaaa
11 maja 2014, 17:34No właśni nie chciałam o tym wspominac zeby wpis nie pluł jadem, ale szczupła to ona na pewno nie jest. Jest przy kości. Ale ma ponad 180 cm wzrostu na pewno, nie wiem dokladnie, wiec nie umiem jej wagi ocenic ale mysle ze 80kg to na pewno.. nie wiem no ciezko mi ocenic. I ma brzydką cerę. No ogolnie nie jest atrakcyjna.
neutralnaaa
11 maja 2014, 17:35Aa i to ze ona sie wykąpie itd. to nie wygląda tak jakw iekszosc z Was sobie wyobraza, tak jak ja np czy pewnie Ty na codzien wygladam ok, zadbanie, pachnaco, a na randce wyglądam swietnie, robie super makijaz , wlosy.. ona sie wykąpala po prostu.
KlaudiaGriffin
11 maja 2014, 17:37wiec moze chlopak poprostu udaje,ze tego nie widzi i taka mu ona odpowiada. Nikt nie jest na tyle glupi by wierzyc,ze jego gruba dziewczyna zywi sie salatkami. Ja mam 178-179cm i przy wadze ok 80kg wygladalam fatalnie. Nikt by mi nie uwierzyl,ze zyje na salatkach...no chyba,ze z takimi ze sloikiem majonezu i panierowanymi kurczakami w miskach XXL :)
paula12398
11 maja 2014, 17:16Zgadzam się z Tobą. Chociażby własnie to NIE mieszkanie ze sobą przed ślubem jest przyczyną tak dużej ilości rozwodów. Bo nagle się okazuje, że wzięliśmy ślub zupełnie z inną osobą niż wcześniej kochaliśmy!.. Może pogadaj z nim, albo zaproś na niespodziewaną wizytę! ;). Podziwiam Cię z tym bieganiem. Ja wiem, że żeby się za coś takiego brać to muszę jeszcze trochę schudnąć, bo stawy za bardzo obciążę ;). A potem biorę się za identyczny plan! Tak znam te urządzenia do ćwiczeń! Są genialne, niestety w mojej okolicy ich nie ma i korzystałam z nich tylko kilka razy ale są świetne! A i jeszcze jedna sprawa jak ktoś się nie wstydzi, bo dla mnie to był jednak problem..
cancri
11 maja 2014, 19:03Przyczyna rozwodow jest niedopasowanie sie, a nie to, ze sie z kims przed slubem nie mieszkalo. Takie same bledy wyszlyby, gdyby para ze soba nie mieszkala.
agab2
11 maja 2014, 17:05Super opowieść o tej twojej współlokatorce :) Aczkolwiek nie donkońca się zgadzam że trzeba mieszkać ze sobą przed ślubem chociaż sama mieszkam. Przerywanie związku dlatego że ktoś nie odkłada skarpetek do brudów tylko na ziemie, nie zmywa garnków itp. to wg mnie nie może być powodem do zerwania miłości jeśli o takim czymś mówimy. Ja z własnego punku widzenia też wyobrażałam sobie że mój luby to porządniś, że sprząta, zmywa i kąpie się codziennie...tak jak opowiada, sytuacja okazała się inna, większość tych rzeczy robiła jego mama i on oczekuje odnemnie tego samego, ale nie jest to dla mnie powód do kochania go mniej niż wcześniej. Wiadomo, czasami mnie irytuje ale bez tego związek byłby nudny, co nie?. Z drugiej strony patrząc na Twoją współlokatorkę to może ten chłopak ją właśnie mobilizuje do tego aby być ułożoną, zadbana itp. Z innego doświadczenia wiem że właśnie ta druga osoba może być dla nas niezłą motywacją. Trochę facetowi Twojej koleżanki współczuje bo pewnie przeżyje szok, ale prawdziwa miłość wg mnie przez to przetrwa. Ona będzie się starała byc porządna a on będzie ją do tego mobilizował.
Grubaska.Aneta
11 maja 2014, 16:48Może i nie powinno być grzechem ale jest, i to ciężkim i księża nie udzielają rozgrzeszenia .
Kasia.Ruda86
11 maja 2014, 16:28Biedny chłopak, zaproś go kiedyś jak ona będzie chora, żeby jej zrobił niespodziankę :P przejrzy na oczy. A co do mieszkania przed ślubem, zgadzam się, kupowanie kota w worku to przeżytek. Kiedyś facet by potrzebny do przetrwania to brało się co dali, a teraz sprawy mają się nieco inaczej. Partner musi być PARTNEREM a nie źródłem utrzymania. Co do wysiłku - gratuluję zakwasów. Podobno jak są zakwasy, to znaczy, że budują się mięśnie :) nie wiem czy to prawda, ale trzymam się tego :P
katinka75
11 maja 2014, 16:13masz rację. o ludzie rozgrzeszenia za to nie dostają.
polihymnia
11 maja 2014, 15:37Przyjmując że mieszkaliby razem przed ślubem powiedzmy 2 lata to myślę że koleżanka wytrzymałaby tyle udając czyściocha ;) więc nic by to nie zmieniło. Prawdziwe oblicze pokazałaby wtedy, kiedy czułaby że ma już gościa w garści czyli po ślubie :P
neutralnaaa
11 maja 2014, 16:34Myśle,że byle nie wytrzymała ;) Raczej nikt. Ja myśle,że rok to tak super optymalnie ;) 4 pory roku, większosc sytuacji, roznych okazji cyklicznych sie sprawdzi ;)
KlaudiaGriffin
11 maja 2014, 17:20jesli przez 2 lata udawala by czysciocha to weszloby jej to w nawyk i po 2 by nim zostala :P
polihymnia
11 maja 2014, 17:51a ja pamiętam wpis, który pojawił się kiedyś na V. Dziewczyna opisywała sytuację, gdzie chłopak właśnie po ślubie zmienił się o 180 stopni: z pedanta w flejtucha. Może część "oszustów" da się w ten sposób wyeliminować ale myślę że to takie pół na pół :P
polihymnia
11 maja 2014, 17:51a ja pamiętam wpis, który pojawił się kiedyś na V. Dziewczyna opisywała sytuację, gdzie chłopak właśnie po ślubie zmienił się o 180 stopni: z pedanta w flejtucha. Może część "oszustów" da się w ten sposób wyeliminować ale myślę że to takie pół na pół :P
winter_beats
11 maja 2014, 13:00współczuję temu chłopakowi... brawo za bieganie! :)
Magdalena762013
11 maja 2014, 11:15A temat drugi - fajnie, ze udalo Ci sie pobiec kolejny raz. Ja ciagle biegam, ale w cudzyslowiu- z pracy do domu, z domu na zaj, z synem, z zajec po zakupy do sklepu, ze sklepu np. Do dentysty, potem do domu np. Poczytac vitalie itp. (Nie zawsze mamy odkurzone, nie zawsze posprzatane, ale usmiech na twarzach jest i kontakt z dzieciakami tez).
Magdalena762013
11 maja 2014, 11:10Ja jak zawsze wystepuje tu jako zona z kilkunastoletnim stazem, zarazem tez jako osoba chodzaca do kosciola. I powiem tak, ze mieszkanie razem przed slubem, zwlaszcza 2 osob zakochanych w sobie po uszy, to patrzac na powyzsze NICZEGO i tak nie pokaze, poniewaz osoby ktore swiata poza soba nie widza i tak beda zachowywac sie troche inaczej wtedy niz po paru latach, kiedy oczarowanie mija a zostaje zwykla rzeczywistosc. (Kiedy to musisz odkurzyc, bo masz raczkujace dziecko, kiedy musisz ugotowac, zeby Twoj dorastajacy syn nie jadl codziennie pizzy lub w Macu itp. Itd. ) ALE jest inny sposób na SPRAWDZENIE, czy bedzie Ci ok z tym wlasnie facetem/dziewczyną- po prostu byc z nim, spotykac sie w ROZNYCH okolicznosciach:, - w kawiarni (wtedy widac, czy jest oszczedny czy jest sknera, czy jest szczery i mowi, ze nie bardzo stoi z kasą, ale znalazł genialny bar mleczny z p. Basią, ktora gotuje jak jego mama), - przy porzadkach generalnych w jednym z domow rodzinnych - kto, co robi, czy chlopak/dziewczyna pomagają, czy jest szacunek do starszych itp. To czasami wazniejsze niz zle odlozone skarpetki (tak jak pisala jedna z kolezanek ponizej). A rzeczy codzienne wychodza rowniez na wyjazdach roznego typu- pod namiot, pociagiem, autokarem itp itd... (A "niedociagniecia" mozna podciagnac po slubie, spoko. Jak jest milosc to nest tez chec poprawy- uwierzcie).
cancri
11 maja 2014, 15:59Tu sie bardzo, bardzo zgadzam! Mieszkalam z jednym chlopakiem jak bylismy para, mieszkanie razem nic nie mialo do tego, ze po prostu do siebie nie pasowalismy. Z moim facetem tez mieszkalam rok, bylo super, ale to nie mieszkanie z kims swiadczy o tym, czy zwiazek przetrwa, czy ludzie sa dla siebie odpowiedni. Problemy zyciowe nie maja nic wspolnego z tym, kto zmyje naczynia, a komu nie przeszkadza opuszczona deska klozetowa. Przykre, ze ludzie sprowadzaja powodzenie w zwiazku do takich obserwacji, chociaz sama kilka lat temu bym przychylila sie do opinii, ze powinno sie zamieszkac razem. Uwazam, ze w sprawach mieszkania tak naprawde kazdy z kazdym moze sie dotrzec, wystarczy sie dogadac i byc tak samo tolerancyjnymi wobec siebie. Mieszkalam juz z ponad 40 osobami przez ostatnich 10 lat, wiec moja tolerancja sie bardzo poszerzyla i wiem, ze z kazdym sie da przezyc pod jednym dachem- jesli sie tego tylko i az chce.
neutralnaaa
11 maja 2014, 16:31Chodziło mi o to,że wspolna przyszłość, względnie ślub i dzieci to przede wszystkim wspolna codzienność i chciałabym wiedziec przed sakramentalnym tak czy moje podejście do róznych spraw wspolgra z podejściem partnera i czy obydwoje jestesmy w stanie zaakceptować różnice zdań w róznych kwestiach. Magda , masz oczywiście racje, zawsze zwracam np. uwage jak mężczyzna traktuje mamę i jak pomaga w domu rodzinnym w obowiązkach ;)
LittleBlackDress2014
11 maja 2014, 19:14Zgadzam się w zupełności z Magdaleną - świetny komentarz! :). Z własnego doświadczenia wiem, że taka forma "sprawdzania" drugiej osoby działa. Różnorodność sytuacji, w jakich ma się możliwość bytowania jako para i odpowiednio wyciągnięte z tego wnioski naprawdę dają dużo informacji o człowieku. I dlatego też takie pary które spotykają się tylko i wyłącznie np. w knajpce czy na imprezie, gdy są odpowiednio "zrobione" i przygotowane, bazujące tylko na takiej wiedzy, na podstawie jednego schematu, to później doznają szoku- bo ów człowiek NAGLE zachowuje się inaczej niż w znanym nam schemacie. A przecież w życiu różnie bywa, nie zawsze jest kolorowo i jeśli jest taka możliwość , to warto wykorzystać ten czas na początku związku - przed jego zalegalizowaniem i po prostu dać sobie czas na poznanie się :-) Na imprezie, po małej dawce %, po większej, w towarzystwie seksownych koleżanek czy kolegów ;) , na spotkaniu rodzinnym, w super kreacji, w piżamce, w choróbsku ect. Wg mnie dzięki takiemu poznawaniu w różnych sytuacjach możemy dokonać wyboru czy chcemy/możemy być z taką osobą - i nie potrzebne jest tutaj wspólne mieszkanie. Pozdrawiam wszystkich "sprawdzających" ;))