Niedziela, czas przemyśleń. Po dość interesującym ubiegłym tygodniu zacząłem się intensywniej zastanawiać co w istocie sprawia chcącym zrzucić na wadze największe trudności. Czy jest to dieta i jej kompozycja, czy też może trudności z doborem treningu?
Oczywiście mam tutaj na myśli głównie osoby korzystające z form internetowo - forumowej samopomocy.
Patrząc na naszą "v" trudno nie odnieść wrażenia , że sławne stwierdzenie " kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą" jest faktycznie wciąż aktualne.
Co więcej , często nawet pomocne odpowiedzi bardziej doświadczonych użytkowników brane są jako atak i chęć psucia starannie dobranych w zamyśle autora składowych procesu odchudzania.
Co z takimi wynalazkami jak owijanie folią, 4 godzinne pląsy na trampolinie, czy wielogodzinne kręcenie hula- hopem ? Czy formy aktywności przewidziane jako rozrywka dla młodszych milusińskich z biegiem czasu staną się często formą aktywności wśród odchudzających?
Z drugiej strony chyba sami jesteśmy sobie winni. Człowiek od zawsze szukał łatwych rozwiązań, również w sporcie.Pytanie , czy można i należy popadać w tak silną sportową frustrację, by dać się omotać producentom i ich chęci zysku ? Czy na poważnie można brać zapewnienia o 30 dniowych rewolucjach naszego ciała? Nie mam tutaj na myśli oczywiście jedynie schudnięcia powiedzmy 5-10 kg , tylko zrobienie typowej sylwetki fitness.
Pytanie kolejne- co realnie można zrobić w ciągu tych 30 dni nie narażając się na odruch wymiotny na myśl o jedzeniu i ćwiczeniach?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo każdy z nas ma różne cele. Dla jednego schudnięcie 2 kg w ciągu tego miesiąca będzie nie lada osiągnięciem, a dla kogoś innego ot wstępem i rozgrzewką.
Wiele osób niestety do kwestii odchudzania podchodzi zbyt emocjonalnie.
W większości przypadków sprowadza się to do ważenia dzień w dzień lub głodzenia w myśl zasady" nie jedz- schudniesz". Czy to dobra droga?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kutkutdak
23 czerwca 2014, 22:59Ależ filozoficzny nastrój Cię dopadł przy niedzieli... Pewnie działa ten sam mechanizm, dzięki któremu tylu "zainwestowało" w AmberGold. A co do wynalazków dietetycznych, to pewnie hitem jutra będzie "dieta od dietetczki" owinięta w folię na trampolinie, czy jakoś tak. ;)
Havock
23 czerwca 2014, 23:00Akurat na identycznych zasadach , jak Amber Gold działa.... ZUS;) Masz rację, "dieta od dietetyczki" to absolutny hit dzisiejszego dnia.
Blondynka94
23 czerwca 2014, 09:47Największą trudność sprawia to, że chcemy, ale jak najmniejszym kosztem. Im dalej, tym bardziej społeczeństwo się rozleniwia. Albo chcemy i nie wierzymy tak naprawdę w to, że może się udać. Albo co gorsza, chcemy... ale w sumie nie jest to coś, czego chcemy niemal każdą cząstką naszego ciała. Co jeszcze? Stek głupot wypisywanych w internecie czy reklamowanych w tv. Każdy też sądzi, że to akurat jego "recepta" jest najlepsza. Tego nie zmienisz, taka natura. Odpowiadając na pytanie ostatnie- nie, to nie jest dobra droga. Ale dopóki ludzie nie zaczną słuchać, a inni ich uświadamiać, a przede wszystkim dopóki ludzie nie zaczną myśleć racjonalnie- sytuacja będzie się tylko pogarszać. Pozdrawiam Cię cieplutko, mądry człowieku
kamaopr
22 czerwca 2014, 18:20mi sie wydaje ze te 30 dniowe wyzwania czy projekty są dobrym początkiem, mi osobiscie jeden miesiac nic nie dal, ale po 3 cyklach bylo widac efekty, wiec czasem tak niewiele jak 20-30 min codziennie, lub co 2gi dzien moze dac wiele
curly.wirly
22 czerwca 2014, 17:18Myślę, że na postawione pytania znasz doskonale odpowiedź. Taki jest świat, ludzie są coraz bardziej leniwi, chcą mieć coraz więcej za coraz mniej. Najlepiej mieć wszystko żadnym kosztem - nic z siebie nie dając. Promocje, wyprzedaże, 30- dniowe super diety i treningi. Nikt nie myśli co będzie dalej, że jesteśmy tym czym jemy i wyglądamy tak jak trenujemy ;) Większość po 30 dniach drakońskiej diety rzuca się na żarcie, przestaje trenować, bo cel niby osiągnięty. Gdzie tu sens i logika? Nie mam pojęcia. Jak powiesz, że trzeba zmienić styl życia to się załamują, bo tak naprawdę to kochają swoje niezdrowe życie, a dieta i trening to tylko krótki epizod, a nie sposób na życie. I nie podejmują wyzwania, bo to jest niewygodne, długotrwałe i często związane z wyrzeczeniami i bólem. Całe szczęście znam sporo osób które mnie inspirują i żyją inaczej. Szkoda, że te osoby mieszkają głównie w Skandynawii (kult zdrowia), a ja w Polsce odbierana jestem jak dziwaczka (dostałam ostanio wyrazy współczucia po moim cotygodniowym biegu na 10km). Ot, tak to już jest i oby było lepiej :)