Dziś nie będzie marudzenia ani płaczu postaram się.
Trza doopę ogarnąć, lepiej już było teraz jest jak jest. Nie najgorzej. I szukać pracy w razie czego . Ale z szefową nadal nie chce mi się rozmawiać i raczej lecą hejty po niej z mojej strony. Taka karma...
Wczoraj ćwiczyłam pod bacznym okiem trenera . Poskarżyłam się na ból w kolanach - mam się bardziej przykładać do techniki wykonywania przysiadów i rozciągać stawy kolanowe po ćwiczeniach. Czyli program rehabilitacyjny od Konrada mi jeszcze dojdzie do kolekcji Jak ja to ogarnę? Dałam radę zrobić 3 obwody (9 ćwiczeń po 20 powtórzeń), na kardio spaliłam coś około 600kcal bo olałam bieżnię .
A wczoraj na siłce spotkałam gościa (jest moim sąsiadem z bloku), który robił takie rzeczy, że...o mało nie spadłam ze steppera tak się oglądałam....Nawet nie wiem jak to opisać...wygiął się do tyłu, był oparty tylko głową i stopami i tym łysym łbem tak kręcił po macie.... ja prdlę...że mu się kręgosłup nie złamał... Fakt, gość wygląda trochę strasznie...ale rzeźbę ma taką, że klękajcie narody .
Dziś wypad rowerowy do znajomych, jutro znów siłownia i....tydzień luzów. Ale na urlopie będzie pływanie (mam nadzieję), stadion prawie przy domu więc i trochę spróbuję już biegać, no i te parszywe brzuszki i burpees trzeba będzie robić . A od 4 sierpnia znów ogień na siłce
Dieta nawet ogarnięta, wczoraj białko na kolację i resztki bobu ale też kieliszek czerwonego wina przy oglądaniu Elitserien i Bartka Zmarzlika . Dziś będzie pewnie trochę gorzej z jedzeniem, bo znajoma rewelacyjnie gotuje...ale i kilometry będą na spalenie.
Kinia wczoraj zaliczyła rajd rowerowy po mieście. Podobno jest jakaś gra, szuka się ukrytych pudełek z kartkami, żeby tam wpisać swoje nazwisko. Pojechały we 3 z koleżankami i od 16 do 21 zjechały praktycznie całe miasto . Dla niej to pikuś, bo jeździ na rowerze na siłownię i basen ale dziewczyny podobno wykończone...
A teraz jadłospis :
I - musli z owocami i orzechami, kawa
II - jogurt muller z wkładką + banan
lunch - makaron z warzywami, 3 marchewki
obiadokolacja - pomidory z mozzarellą
przekąski - milion....taka sytuacja
Po powrocie z urlopu muszę dobrze ogarnąć dietę i posiłki. Zejść może do tych 63 kg i zacząć pracę nad mięśniami. Bardzo, bardzo się napaliłam na ładne muskuły i mam nadzieję, że da się coś wyrzeźbić w tym co mam. Ale to myślę, że tak od października...Muszę jaśniepana podpytać trochę, on zapoznany z tymi cyklami masa-rzeźba, no i z trenerem pogadać...Nie to, żebym chciała wyglądać jak Vin Diesel ale już nie chcę być chudzielcem (haha tak jakbym była). Chcę mieć ładnie zarysowane muskułki na przyszłe lato . Uda się, uda..prawda?
Jogata
23 lipca 2014, 17:08No powiło optymizmem :-)
Gacaz
23 lipca 2014, 10:49To dobrze, że humor Ci się poprawił. Trzeba się cieszyć nawet z drobnych rzeczy i iść do przodu. Pozdrawiam.