Witajcie!
Jestem i żyję, chociaż czasami brak mi sił (praca w korpo to zło!!!! ).
Tak po krótce co u mnie:
W drugiej połowie lipca urlopowałam się nad naszym polskim morzem. Pogoda wyborna - słońce i ok. 25 stopni odpoczęłam i nabrałam sił ( i niestety wagi też..+2 kg) do dalszej pracy i działania.
Nadal chodzę do mojej Pani dietetyk. Powoli waga spada, na chwilę obecną dogoniła tą paskową, zawzięłam się i ćwiczę przynajmniej 3 razyw tygodniu. Zobaczymy 1 września jaki efekt osiągnę dzięki temu. Do tego wszystkiego chodzę do rehabilitanta, bo niestety od zbyt długiej pracy przy kompie nabawiłam się "wdowiego garbu" i innych dziwnych dolegliwości. Jest lepiej i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej!
W pracy zapierdziel na 100 fajerek - część ludzi na urlopie, a nowe projekty za pasem.. czasem mam dość - przychodzę do domu i padam na twarz. Dobrze, że teraz wypadł 1 dzień wolności więcej, bo dzięki temu udało mi się troszkę odpocząć i zrelaksować.
A tak poza tym to czekam na październik i ostatni rok studiów. Za rok o tej porze powinnam być już po wszystkim ale, żeby było ciekawiej to już myślę o czymś kolejnym - zoabaczymy co z tego wyjdzie ;)
Zmykam poćwiczyć!
Miłej niedzieli!!!
cococream
21 sierpnia 2014, 10:59Ambitnie ze szkołą:)Trzymam kciuki za spadek i za dalsza aktywnosć:)
deemcha
17 sierpnia 2014, 11:34Brawo! No tak wakacje to trudny okres, sama mam wrażenie że z pracy to ja nie wychodzę ;/ to też jestem na tym etapie i chodzi mi po głowie coś nowego :D Powodzenia! :)