Witam.
Dzisiaj wreszcie troszkę się uspokoiło.
Dieta trwa. Nie robię na razie p. Chodakowskiej każdego dnia. Muszę zacząć mieszać treningi a jakoś nie mam pomysłu na zamiennik. Lubię Chodakowską, jednak jeszcze nie ta kondycja, aby zacząć np. Killera. Zwyczajnie skakanie to nie moja bajka.
Dzisiaj namówiłam a dokładnie moja córa M na wyjście na basen. On się zajmował na początku małą a ja dzielnie pływałam.
Zaliczyłam 30 minut pływania. Teraz jestem po 30 minutach kręcenia hula hopem.
Menu na dziś nie było jakieś oszałamiające.
Śniadanie: ciemna bułka posmarowana serkiem kremowym, połowa z polską a połowa z pomidorkiem.
II śniadanie: baton musli
Przekąska: banan
Obiad: rosół z minimalna ilością makaronu + gotowane mięso z kurczaczka
Podwieczorek: sałatka z ogórka małosolnego, pomidora, cebuli + ser feta
Kolacji nie było - zbyt późno wróciliśmy z basenu
Przed snem pół grapefruita.
Pozdrawiam.
archibald
31 sierpnia 2014, 01:40Przyjemnie poczytać o udanych dniach dietetycznych, zawsze motywują mnie do działania. Pozdrawiam :)