Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
188 - 92.6 Wyzwanie grudniowe


Wiecie co..
Przyszłam pomarudzić, bo ja taka głupia jestem.
Bo mogę milion razy mówić do siebie, że zaburzenia odżywiania to nie przelewki, że ja po prostu NIE MOGĘ "przechodzić na dietę", że mam po prostu zwyczajnie jeść zdrowo a nie myśleć o tym ile mogę schudnąć jak cośtam.
Ale nie. Powiem sobie, a potem zapomnę.
I tak kurde powstało "kilo w 3 dni"
I teraz jest już dwa kilo więcej.
Dodatkowo wpadło parę stresów i co? Najpierw mniej zdrowo, potem SŁODYCZE, a na końcu miałam półtora dnia jedzenia kompulsywnego. Może i nie do nieprzytomności, ale zdecydowanie już potrafię rozpoznać kiedy jem z głodu a kiedy z emocji.

Także tego.
Stresowa sytuacja trochę zażegnana. Czas myśleć o sobie poważnie, a nie w kategorii "se schudnę do sylwestra milion kilo".
Jak jest jedzeniowo?
Dzisiaj pierwszy dzień bez śmieci w jedzeniu.
Wczorajszy dzień akceptejbyl.
Problemem jest sól, która mi się strasznie wkradła w żarcie, trzeba będzie pomału odstawiać.

Zatem z powrotem - nie dieta, tylko normalnie jem jak człowiek.

Dopadła mnie jeszcze jedna załamka.
Zrobiłam sobie zdjęcia porównawcze w bieliźnie z wagą początkową. Ogólnie w niekorzystnym świetle i tak dalej, więc wiem, że ukazują najgorszą prawdę a nawet trochę więcej, ale jak tak sobie patrzę na dziewczyny z podobną wagą.. Kurde no, nie da się ukryć - nie wyglądam dobrze. Ja wiem, że nie ma co oczekiwać cudów, kiedy się startowało z 128kg, ale tyle czasu się cieszyłam z tego jak wyglądam porównując do kiedyś, że jak się spróbowałam porównać do dziewczyn startujących z wagi, którą mam teraz to.. em no.. wiecie. :P

Może kiedyś wrzucę tu te bieliźniane, ale prawdopodobnie za kilkanaście-dziesiąt kilo jak już będę mogła powiedzieć, że jest na tyle dobrze, że nie ma się co wstydzić tego co było.

Sukcesem niewątpliwym jest brak joja. Waga mi się waha nieustannie w okolicach 92kg +/- 1.5kg gdzieś od sierpnia. Jest to jakaś stabilizacja. Jak pomyślę o tych latach w których tylko tyłam i tyłam.. No to mam radochę.

I co teraz skoro:
-diety nie mogę
-nadchodzi zima
-wkradły się kompulsy, więc wzmożona czujność?

I tak przechodzimy do tematu postu.
Coś, co zawsze chciałam, nigdy nie dawałam rady, a nic się nie stanie jak spróbuję, nie zrobi mi to 'kuku' jak nieudana dieta.
Ćwiczenia!

Konkretnie plan jest taki, że regularniejsza siłka, ale to nie jest elementem wyzwania, to akurat element codzienności, jak zdrowe żarcie. (byłam w środę i pt-pn, czyli na razie jakoś idzie)

Wyzwaniem będzie - niezależnie od tego, czy w danym dniu była siłka, czy jej nie było - ćwiczenie brzucha.
Nie jakieś wyczynowe - bardziej celem jest wyćwiczenie systematyczności, nawyku, umiejętności przełamania tego, że "się mi nie chceeeee" .
A więc - piątek, świątek czy cokolwiek, przez grudzień dzień w dzień malutkie ćwiczonka. Tami na ABS lub Tiff na talię lub obie. Jak dobry dzień to jeszcze dorzucam Tiff na pupkę.

I chcę pisać częściej. Bo to jednak pomaga.
Zwłaszcza, że się zmagam teraz z wejściem na dobre tory.

  • Wilena

    Wilena

    1 grudnia 2014, 23:27

    Możesz dietę, tylko nie jakąś agresywną. Jak obetniesz sobie 300 kalorii i dobrze ustawisz makra to się nie powinno nic dziać, w sensie nie powinno to wzmagać kompulsów. Tylko, że na prawdę trzeba tego rozkładu pilnować i jeść w miarę czysto, czyli bez przetworzonych śmieci i możliwie bez słodyczy.

    • Onigiri

      Onigiri

      2 grudnia 2014, 08:49

      Chodziło mi bardziej o kwestię myślenia, że jestem na diecie. Jasne, że mogę jeść mniej i nic się nie stanie. Mogłabym też mieć "prawdziwą" dietę i nie wpadać w kompulsy, mogłabym też mieć beznadziejną "dietę" i w nie wpaść. Zwyczajnie nastawienie - o, od teraz i teraz to będzie dieta, po której mam schudnąć tyle i tyle - zaczyna mi się błędne koło rozmyślań, przekładania na później i innych takich. Najpierw trzeba ogarnąć psychę, żeby coś zrobić z ciałkiem :D

  • WitaminaE

    WitaminaE

    1 grudnia 2014, 20:29

    ej ej ej, nie przesadzaj, że jest tak źle ja startując (zanim zaczęłam się tu pojawiać) ważyłam 76 kg i nie wyglądałam lepiej niż ty przy 93, może to też dlatego, że jestem niższa, ale ważę 60 i dalej nie jestem zadowolona, fakt kiedy patrzę na wymiary i zdjęcia przed czuję się lepiej, ale jednak czegoś mi brak jeszcze i teraz głównie chce ćwiczyć, staram się zdrowo jeść, nie chodzić głodna i nie jeść śmieci. a jak narazie przynajmniej waga mi stoi w miejscu (ćwiczę zabójcze 4 dni:P )

    • Onigiri

      Onigiri

      2 grudnia 2014, 08:46

      Nie wiesz jak wyglądam w bieliźnie :D No, ja też od paru dni ruszyłam z siłką, czekam aż w końcu mi wspomoże metabolizm, bo wiem, że zawsze po jakimś czasie ładnie mi przyspieszała.

    • WitaminaE

      WitaminaE

      2 grudnia 2014, 10:55

      napewno nie może być aż tak źle :) ja uwielbiam siłkę łatwiej mi się zmobilizować, bo jak juz pójdę to nie wyjdę po pięciu minutach :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.