Co by się nie nudzić i nie mysleć o podjadaniu wzięłam się za robienie uszek, wyszło 300sztuk takich pyci pyci od kieliszka, dla porównania zrobiłam kilka sztuk większych takich jak robiłam na wigilię. Dziś sobie dołożyłam pracy zmniejszając je. Spokojnie Kochane jesli myslicie, że się będę nimi objadać, uszka to jakoś nie moje kubki smakowe, ale Mój W. jak wróci z pracy i zobaczy że na obiad grzybowe uszka z barszczem to mnie chyba na rękach będzie nosił (ha ha ha jeszcze żeby udżwignął takiego kloka jak ja ). Zje pewnie wszyskie znając jego możliwości.
Robiłam te uszka z racji tego że grzybów suszonych w spiżarce od piernika więc jakoś je chciałam spożytkować co by się za nie mole nie chyciły.
Ogólnie w temacie zdrowego light odżywiania w dalszym ciągu idzie nieskazitelnie.
Z negatywnych wieści. ...piec centralny zastrajkowal dość ze woda w kranie zimna i grzejniki lodowate to jeszcze pierdyklo wodą w kotłowni że ją całą zalalo. Dziś tata wydał sporo kasy na części i naprawę. I wszystko wróciło do normy. Ale zawsze musi się coś spierniczyc.
BulkaAmerykankaa
5 marca 2015, 14:24Oj pyszniutko zawsze po wizycie u ciebie robie sie glodna hehe
doremifasolaa
14 lutego 2015, 14:32Te od kieliszka są najlepsze, u Nas takie malutkie były na wigilie, pół dnia lepienia :)
TymRazemUdaSie
7 lutego 2015, 10:12ale bym je chetnie zjadla;) uwielbiam uszka;) pysznosci kochana;*
Rozzi
6 lutego 2015, 19:44Boszzsz ale pysznosci:)))masz talent kobieto:))Ty Martuś to powinnaś uszka robic na zamówienie:)))serdecznie ściskam:)))
mokasia
6 lutego 2015, 16:06Faktycznie jak pech to pech :-/ Mam nadzieję, że już nic was niemiło nie zaskoczy w najbliższym czasie. Uszka śliczne i na pewno pyszne :-)
Wiosna122
6 lutego 2015, 14:39ty pracusiu! podziwiam!
Lolaki
6 lutego 2015, 14:18no zazwyczaj jak sie polepszy to sie popieprzy uszka wygladaja smakowicie brawo ze sie tak dzielnie trzymasz
kubinka
6 lutego 2015, 13:55Mniam! Uwielbiam, wygladaja pyszniutko ;) jakby W. Nie zjadl wszystkiego, pisz do mnie to zaraz podaje adres gdzie odeslac reszte hehe
ckopiec2013
6 lutego 2015, 12:33O matko, ale śliczne te Twoje uszka, jakie równiutkie, ja tylko robię na wigilię, później mi się nie chce, lepię pierogi:-)))
Pczorcikk
6 lutego 2015, 11:43Faktycznie maleństwa :-) echhh ale bym zjadła takich uszek z barszczykiem czerwonym....
tylkotroche
6 lutego 2015, 11:03dziękuję bardzo :) ale mi narobiłaś apetytu tymi uszkami... ;)
irmina75
6 lutego 2015, 10:12ja też lubię takie małe. pierogi z mięsem czasem też robię od literatki. wychodzą takie mini, i wygladaja apetyczniej, a przy wyjmowaniu z zamrazalki, wiem z czym są bo każdy rodzaj ma swój kształt i wielkość
ksiezniczkawkaloszach
6 lutego 2015, 07:49pobrałam ksiązke, o ktorej wspominlas,czytam i biore z Ciebie przyklad:)
Grubaska.Aneta
6 lutego 2015, 09:15I jakie wnioski wysunelas? dasz rade dostosować się do wskazówek autorki ?
ksiezniczkawkaloszach
6 lutego 2015, 22:09Bardzo chiałabym się stosowac do wskazówek, muszę wziasc sie w garsc bo zarcie zawładnęło moim zyciem, kompulsy zaczynają sie zaraz po sniadania i tak do wieczora...
SeasonsOfLove
6 lutego 2015, 07:41Jejku ależ masz cierpliwość :) mi się zwykłych pierogów nie chce lepić, zawsze powtarzam, że póki babcia żyje i chce robić (a naprawdę chce bo czuje się potrzebna) to ja się do pierogów nie dotykam, bo nie mam cierpliwości, a tu takie uszeńka malutkie, śliczne :)
magdat78
6 lutego 2015, 07:28O rany! Nie masz dziś zakwasow w dloniach? :-)
Grubaska.Aneta
6 lutego 2015, 09:15He he he ale mnie rozbawilas tym pytaniem :)
Tiger13
6 lutego 2015, 04:59O mamo już widze, że chciałoby mi się dłubać w takiej drobnicy;) ja nie mam cierpliwości ani talentu, ale zeżreć, to pewni bym połowę pożarła;) uwielbiam uszka z barszczem!!
angelisia69
6 lutego 2015, 03:42to nie tylko sciany ale i talerze maja uszy hihi Nigdy uszek nie jadlam,ale pisalam juz to kiedys jak robilas wczesniej uszka
Lela6
5 lutego 2015, 23:29No i znów tyle cipek nalepiłaś :)))
Fitandhealthywithme
5 lutego 2015, 23:20Tak to jest w domach. Znam te problemy dobrze. Co Do Diety Tez Raz Tak raz siak. Liczę ze dr. Kozela wyciągnie mnie z tego bagna raz na zawsze. Rozważ wizytę u dietetyka to motywuje .dodaje wiatru w żagle. Buziaki
Grubaska.Aneta
6 lutego 2015, 09:17Kochana ja na razie czekam jak będziesz sama po wizycie daj znać jak się tobą babeczka zaopiekuje. Bo rzeczywiście zastanawiam się nad wizyta.
Eilleen
5 lutego 2015, 23:17Nigdy nie robiłam uszek ale chyba nie mam cierpliwości bo wiem jak się wkurzałam jak lepiłam pierogi z ciasta bezglutenowego które się kruszyło. Miałam ochotę wyrzucić je do kosza :-P Jak się coś psuje to na całego niestety.