Witam. Ostatnio nie miałam kiedy zaglądnąć. Wczoraj musiałam jechać z dzieckiem do Polskiej Kliniki w Manchesterze w sprawie bolącego zęba. A więc po pracy szybciutko na autobus. W gabinecie byliśmy około 5 minut. Ale łącznie z dojazdami zeszło nam około 5 godzin :(. Zmęczona, padnięta nie miałam siły ćwiczyć. W nocy nie wyspałam się. Chore dziecko to wiadomo jak noc wygląda. Budzik zadzwonił o 5, ale nie miałam siły się podnieść. W efekcie wstałam o 6 dopiero. A o 6.20 nastąpiła awaria prądu. Więc moje dwie godziny spędziłam na szukaniu odpowiednich numerów telefonu. A gdy już znalazłam to musiałam wysilić swoje umiejętności językowe...
A więc wczoraj nie ćwiczyłam nic. Dzisiaj jednak planuje za chwilkę poćwiczyć z Mel B i zrobić moją serię brzuszków i przysiadów. Przy okazji okazało się, że poprawnie robię te moje brzuszki. Co sprawiło mi wielką radość. Ostatnio mój partner jak zauważył jak je wykonuję stwierdził, że robię je nieodpowiednio. Co w efekcie zaowocowało spadkiem wszelkiej motywacji. Wracając do mojej motywacji. Lubie dreszczyk rywalizacji. Oraz ekscytuje mnie skreślanie kwadracików, czyli odnotowanie wykonanych zadań. Pomagają mi w tym dwie znalezione w internecie grafiki:
W akcji motywacyjnej notuję co chce zrobić w najbliższym dniu bądź tygodniu. Od ćwiczeń, po obowiązki domowe, które często mi umykają w natłoku wszelkich obowiązków. Następną grafikę wydrukowałam sobie w dwóch egzemplarzach. Opisałam ją Jako 30 minut ćwiczeń. I codziennie skreślam sobie gdy tylko wykonam porcję ćwiczeń. Do tego zaliczam też długi spacer :) Bo najważniejsze ruszać się codziennie. Drugie przeznaczyłam sobie na naukę angielskiego. I dokładnie taki sam zestaw karteczek wręczyłam mojej koleżance. W jakim celu? Ano jak wspomniałam lubię zdrową rywalizację. A więc po 31 dniach okaże się która z nas w większym stopniu wykonała cel, który każda sobie sama określiła. Czego się nie mogę już doczekać.
Kolejna moja motywacja to być po prostu o te parę rozmiarów mniejsza. Obecnie jestem za granicą i bardzo chciałabym zaskoczyć rodzinę w momencie mojego przyjazdu. Fakt nie mam sprecyzowanej daty, kiedy to nastąpi. Nie jestem też bardzo dużych rozmiarów, ale jednak nie czuję się dobrze w moim ciele. Zbyt dużo kompleksów.
Miłego dnia wszystkim.
Hypate
15 lipca 2015, 21:03Fajna tabelka, chyba nawet pozwolę sobie zgapić:) A powiedz mi proszę jak zamierzasz uczyć się języka angielskiego? Oczywiście jeśli to nie jest tajemnica;) Też mam z nim problem i chyba najwyższy czas to zmienić. Zadziwia mnie, jak negatywne rzeczy potrafią się kumulować. Grunt, że sobie poradziłaś. Jak to mówią: co nas nie zabije to nas wzmocni :).
Powoli_do_przodu
15 lipca 2015, 21:53Jak chodzi o angielski to wyznaczyłam sobie 15 minut dziennie. I szczerze robię to poprzez aplikację. Muszę trochę słówek się naumieć. A potem będę skupiać się na gramatyce. W tym momencie używam aplikacji na telefonie. Najpierw był to eTeacher. Lecz brak mi tutaj czasowników. W tym momencie ćwiczę sobie z aplikacją VOcabulary trainer.