tak jak sądziłam, prawie mnie cos trafiło.
waga spadła o 0,4 kg, przecież to jest śmiech na sali. za chwilę mnie coś trafi... inna kwestia, ze pewnie mój kochany organizm gromadzi wodę. taka natura i część cyklu.
ok... poczekam sobie. nie spieszy mi się jakoś szczególnie. tak jak sobie obiecałam....ile sił starczy i cierpliwości...bo to jest najtrudniejsze.
życzę Wszystkim udanego weekendu i pięknych spadków wagi :)
do boju!! :)