A to klops; nic a nic waga nie spadła; mam dokładnie 81,7 kg :(
No nie wiem, może rzeczywiście będzie trudniej niż myślałam. Jednak kiedyś to chyba szło łatwiej (boże, nie wierzyłam, że to będę mówić )
Biorę się poważniej za jadłospis wobec tego, Ćwiczę z Chodakowską, w niedzielę zapodałam sobie killera dla odmiany, ale to całkiem inny poziom niż skalpel, o wiele ciężej i praktycznie cały trening przestępowałam z nogi na nogę próbując złapać oddech
Dziś znów skalpel będzie, no i będę gotować zupę, żeby nie tak całkiem na tym chlebie lecieć bo faktycznie chyba trochę ma znaczenie jakość a nie ilość...szkoda :/
Wiem też że dobrze by mi zrobiło pilnowanie indeksu glikemicznego, bo niestety otyłość brzuszna bardzo wiele ma wspólnego z insulinoopornością :( Tylko że ja uwielbiam biały chleb, a on ma indeks jakoś strasznie wysoko, na poziomie cukru zwykłego :(
Zacząć trzeba małymi kroczkami, więc dziś zupa na jeden posiłek będzie, zawsze to do przodu.
(Nie mam zamiaru powtarzać błędów przeszłości- czyli jeść idealnie; warzywka, mięso, itp. bo wiem że nie wytrzymam tego, lepiej pozostać w strefie komfortu, i dopiero z niej delikatnie "wyskakiwać" od czasu do czasu :)
Edit: turbo spalanie za mną; starałam się jak mogłam, było nieźle (co nie zmienia faktu że robiłam ten trening na 30 % mocy ;) )
Dociągnęłam do końca, jestem dumna :)
Ale mój brzuch jednak żyje własnym życiem, serio
Ja w jedną, brzuch w drugą, ja do góry a on na dół i wywija
patih
5 stycznia 2016, 21:55nie poddawaj się
angelisia69
5 stycznia 2016, 13:36ale killer to cardio czyli na spalanie a skalpel to takie bardziej modelujace jak juz pozbedziesz sie fatu.wiec mysle ze w twoim przypadku powinnas stawiac na killera i turbo spalanie jesli chodzi o Ewkowe treningi. A moze miast bialego chleba wybierz orkiszowe pieczywo?jest smaczniejsze od razowca a zdrowsze od bialego
anna.anna24
5 stycznia 2016, 13:55A turbo spalania nie próbowałam. Bo ten killer to dla mnie jest nie do przejścia póki co niestety. Spróbuje poszukać orkiszowego, dzięki za rady! :)
Synestezja
5 stycznia 2016, 11:57Zupa zawsze spoko! Jest tyle pysznych i sycących kombinacji warzywnych, w dodatku idealnych na zimowe mrozy, że aż się chce przerzucić z chleba. A wagą to Ty się nie przejmuj! To że stoi to dobrze! Woda Ci zeszła i organizm broni się rękami i nogami przed oddaniem nagromadzonego tłuszczu. Szacun za walkę i 'niepoddawaństwo" :)
anna.anna24
5 stycznia 2016, 13:58Dzięki za słowo otuchy :) Zupa na dziś to rosół niestety, ale jutro zrobię ogórkową! Pozdrawiam!
Kasia7111
5 stycznia 2016, 11:54Nie wiedzialam, że zajadasz się bialym pieczywem =-O ja nie jem go od roku i w ogóle mi go nie brakuje, a przedtem były slodkie maslane bułeczki, drożdżówki itp. Ja bym nie wytrzymala takich eksperymentów z probowaniem po czym chudne, a po czym nie. Lepiej chyba wziąć się od razu za porzadna dietę i mieć efekt od reki. Samo testowanie moze Cie zniechęcić brakiem efektów, no ale nadal trzymam kciuki za powodzenie :-)
anna.anna24
5 stycznia 2016, 14:01Bo ja po najmniejszej linii oporu próbuje :) Chleb to będzie mój ostatni bastion; no nie umiem bez niego buhuhu ;)
Kasia7111
5 stycznia 2016, 14:40Boję się tylko, że zabraknie Ci motywacji na te próby, a tego bym nie chciała :'( Ja kupuje taki chleb, który sie KOŁODZIEJ nazywa. Pieką go u nas w takiej małej piekarni. Ma kształt walca i jest ciężki, wilgotny i ma dużo ziaren. Nie zamienila bym go na żadne białe pieczywo. Pozdrawiam :-)
eszaa
5 stycznia 2016, 11:07no to w ramach wyskakiwania ze strefy komfortu poleciłabym zastapic białe pieczywo razowym. Mozna czasem trafic na przepyszny. zrób rozeznanie w sklepach, tylko omijaj szerokim łukiem to co w marketach
anna.anna24
5 stycznia 2016, 14:02Dzięki za podpowiedź; znam fajną piekarnię akurat gdzie kupuję właśnie mój najlepszy zwykły chleb- mają też świetny jakościowo razowy to spróbuję... :)