Jest dobrze.
Już widzie poprawy tylko po wprowadzeniu diety. Wyglądam jakoś tak...lepiej. A wszytko dzięki WAM (wasze wpisy coś mi uświadomiły), bo w czasie choroby uważałam na to co jeść (choć na początek nic mi się jeść nie chciało). Teraz czas wprowadzić trening. Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Na razie się nie zarzekam, bo plany są ambitne ale nauczyłam się , że jest ze mną rożnie. Na pewno będę się ruszać...zobaczę tylko z jaka częstotliwością.
Zważyłam w swoim zachowaniu pewną przerażającą tendencje. Jestem uzależniona od śmieciowego jedzenia i coli. . Zauważyłam, że po odstawieniu tych rzeczy, aż mnie trzęsie na ich widok. Sposobem na to stało się ograniczanie wizyt w barach i restauracjach (na razie oczywiście) dopóty, dopóki nie odzwyczaję się od tego. W domu oczywiście nie można spotkać takich rzeczy. Wyzwaniem są zakupy, ale od tygodnia wygląda to tak, że robię listę i kupuję tylko to co powinnam bez oglądania się na inne produkty...to naprawdę ułatwia sprawę:).
No nic...walczymy dalej!
Luukrecja
14 czerwca 2016, 19:22Świetnie, że się nie poddałaś :) a jak tam ta Twoja aktywność? :) Opcja z listą zakupów jest świetna :) sama zastanawiałam się nad takim podejściem do sprawy (u mnie miało to być dodatkowo tygodniowe planowanie jedzenia i na tej podstawie lista zakupów), ale oczywiście czasu wciąż brak :(
angelisia69
4 czerwca 2016, 13:40Swietnie ze widzisz poprawy ;-) jak dodasz cwiczenia to bedzie jeszcze lepiej,nawet 15-20 min na poczatek,byleby regularnie.A smieciowe jedzenie?to jak narkotyk,producenci sa milionerami dzieki temu,ale warto im uszczuplic troszke portfela i samemu zyskac i zdrowie i jakies pieniazki ;-) Powodzonka