Zazwyczaj, wchodząc na wszelkie portale "pomagające" schudnąć pierwsze co widzę to piękne, wysportowane dziewczyny rodem z instagrama. Obiekt zazdrości nie idealnych kobiet i obiekt pożądania typowego faceta. Owszem wzbudzają we mnie emocje zazdrości i bycia jak one ale jednocześnie słyszę głos w głowie, że w życiu nie będę tak wyglądać więc nie ma co się łudzić.
Są tez portale takie jak ten, które chwalą się metamorfozami. Najczęściej spektakularnymi. Wtedy myślę kurde niby jest to możliwe i ewidentnie ktoś wypełnił swój cel, ale wcale nie stać mnie na super diety które wykupiły i plany treningowe za które dały kupę kasy. Poza tym tyle razy próbowałam i jakoś sie nie udało.
Kolejną motywacją jaką wyszukuje mi google to najczęściej "teksty motywujące". Moge sobie wydrukować takich tysiąc, powiesić na ścianie a tak na prawdę nic nie wprowadzają do mojego planu działania.
Następny proszę!
Zdjęcia fit jedzenia. Proszę państwa no po prostu ślinka cieknie. Tylko jak ja cholera mam za niewielkie pieniądze przygotować potrawy opisane w tych dietach? I głównie brak mi na to czasu. Moje posiłki muszą być szybkie i proste ( w pracy nie mam nawet kuchenki). Jakbym codziennie miała gotować te cuda dla siebie i jeszcze dodatkowo typowy polski obiad dla moich rodziców to autentycznie musiałabym zrezygnować ze snu, bo czasu to ja dużo nie mam.
No więc do cholery jasnej jak tu się zmotywować?
Po pierwsze dziś zrozumiałam dlaczego na wszystko reaguje na "nie". Moja cała rodzina jest otyła. Ja od zawsze byłam otyła. Moi bracia przezywali mnie "baryłeczko" a każdy smutek i objawy depresji zajadałam paczką chipsów.
Od dzieciaka byłam nieśmiała, gruba i bez wiary w siebie. Tej wiary brakuje mi do dziś. Nie wierze że mi się uda. Owszem chciałabym ale pffff bądźmy szczerze: zaczynałam x razy i x razy nie wychodziło.
DO WCZORAJSZEGO DNIA.
Wczoraj pod moim postem pojawiło się kilka osób które życzyły mi powodzenia.
Kilka liter sklejonych w krótkie zdanie. Post był na głównej stronie vitalii - a w sumie nie zawierał nic ciekawego. Ale przez to odwiedziło mój pamiętnik od wczoraj 400 osób. Nikogo z was nie znam i zapewne nigdy nie poznam. Ale wczoraj widząc że ktoś poświęcił mi choćby kilka sekund swojej uwagi zyskałam wiarę. Wiarę że może tym razem będzie inaczej. Że choćby niewielka zmiana będzie przełomem w życiu.
Z tej radości mimo treningu wczoraj rano, wieczorem wskoczyłam jeszcze na 40 min na rowerek stacjonarny. Dzięki za motywacje ;)
reksio85
17 września 2016, 14:46jeśli będzie Ci to pomagało, chętnie będę zagrzewać Cię do walki o lepszą siebie. Warto i jeśli tylko tego chcesz, to znajdziesz motywację przede wszystkim w sobie. Nie szukaj na zewnątrz. Bo przecież robisz to dla siebie, a nie dla nas, ani dla nikogo innego, prawda?
KaVes
17 września 2016, 16:26Dziękuje za wsparcie :) Motywacji w sobie szukałam mnóstwo razy ale o dziwo ostatnio bardziej motywują mnie inne osoby :) Skoro doprowadziłam sie do takiego stanu jedząc fast food prawie codziennie ( od jakiś 10-12l at ) to ewidentnie nie jestem osobą której mogę ufać w kwestii motywacji :P
reksio85
17 września 2016, 17:44nigdy nie jest za późno na zmiany i na zmianę sposobu myślenia, a motywacja wewnetrzna będzie zawsze bardziej skuteczna, bo będzie zawsze z Tobą. nasz doping to tylko dodatkowe wzmocnienie ;)
Antinua
17 września 2016, 13:53Jeszcze rok temu myślałam tak jak Ty. W przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie byłam otyła, jako nastolatka miałam bardzo ładną, zdrową i proporcjonalną sylwetkę, bo byłam aktywna. Miałam nawet zarysowane mięśnie na brzuchu. W liceum jednak uległo to zmianie. Z roku na rok byłam coraz grubsza. Do ślubu szłam z 2-3 kg nadwagi. Po pierwszej ciąży byłam gruba, a po drugiej - aż szkoda gadać. Dałam sobie wmówić "nie żałuj sobie, po ciąży i w czasie karmienia samo spadnie". Aha, no nie spadło. Nawet doszło. Jeszcze rok temu byłam prawie 2x większa (niewiele mi brakowało, kiedy stawałam na wagę) niż na początku liceum. Po okresie dojrzewania metabolizm zwalnia, przestałam być tak aktywna jak byłam kiedyś, a jadłam tak jak zawsze. I cóż, stało się. W zeszłe wakacje na spacerze z dziećmi wstąpiłam do Natur House - bezpłatna konsultacja i pomiary. A co mi szkodzi... wyniki tak mnie przeraziły (otyłość II stopnia, tkanka tłuszczowa 50%), że jeszcze tego samego dnia zaczęłam dietę. Zbilansowane, tanie, regularne, lekkie posiłki. Nie ćwiczyłam z obawy o moje stawy. Zanim tam poszłam wiedziałam, że jest źle, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo źle. Dziś jestem szczuplejsza o 23 kg. Też nie wierzyłam, że dam radę. Patrzyłam na metamorfozy i nie sądziłam, że będę mogła kiedyś pokazać swoją. A jednak... parę dni temu wstawiłam tu na bloga. Choć jeszcze długa droga przede mną to teraz już wiem, że dam radę. I powiem Ci, że każdy może. Skoro ja dałam radę to na prawdę każdy może. Powodzenia! (a dieta wcale nie musi być droga, polecam Ci Smacznie Dopasowaną - cena abonamentu nie jest wygórowana, a jadłospis jest na każdą kieszeń)
KaVes
17 września 2016, 16:2023kg to naprawdeeeee dużo. Szczere gratulacje! Mam nadzieje że kiedyś faktycznie ci dorównam
Mucha93
17 września 2016, 09:12Ja też wiele razy próbowałam schudnąć - czasem się udawało, lecz po jakimś czasie znowu wracałam do poprzedniej wagi. Niestety, z tą dietą jest tak, że trzeba się jej trzymać całe życie (aczkolwiek bez przesady, czasem sobie można pozwolić na grzeszki -ale wszystko z głową). Jeśli chodzi o zdrowe jedzenie, to masz racje, czesto te przepisy, które są polecane przez ditetetyków/trenerów zawierają drogie składniki. Myślę, że od czasu można sobie na nie pozwolić, a na codzień zastąpić je tańszymi, bardziej dostępnymi produktami. Ja osobiście uwielbiam kaszę czy warzywa (chociażby te mrożonki na patelnię). Widzę, że jesteś w podobnym wieku i też z Krakowa (a łączy nas też zajadanie smutków chipsami - nie jesteś w tym sama :P) - tym bardziej trzymam kciuki za Ciebie ;)
KaVes
17 września 2016, 16:18Każda dieta powinna być ułożona z rozumem i realnością :) Gorzej kiedy tak jak w moim przypadku "cheat" day był dniem powszednim, a zdrowe odżywianie świętem. Dziękuje za wsparcie :)
MagiaMagia
16 września 2016, 19:43powodzenia. ten wpis zmotywowal mnie by wstac z sofy i przejsc jeszcze 6-9km dzis wieczor. diete zawalilam wiec sprobuje chociaz to skorygowac sportem..
KaVes
16 września 2016, 20:22super mam nadzieje że spacer pomoże! ja zaraz wsiadam na rowerek stacjonarny :D
E-milka84
16 września 2016, 19:32proste, zdrowe przepisy ??? Nic łatwiejszego :D 1 banan + 2 jajka + 3 łyzki mąki (orkiszowej) bądź innej ;) Blendujesz i smazysz albo bez oleju albo na oleju ja kokosowym. 13zł kosztuje 500ml a do smażenia dla całej mojej rodziny strcza na około miesiąc, daje łyzkę na patelnie. Słodycz ala nutella: banan + 3-4 łyżki kako - zblendować i np posmarować te placuszki ;) Obiad kurczak - 15-20 zł za 5 porcji: 500g kurczaka drobno pokroić + warzywa mrożone na patelnię + passata (taki z biedronki ala koncentrat pomidorowy) albo nawet sok pomidorowy z butelki, doprawić, podawać z ryżem :D ciasteczka owsiane: 2 banany widelcem rozgnieść + 7 łyżek płatek owsianych, garść rodzynek + ziarna słonecznika, wymieszać, uformowac na papierze do pieczenia ciasteczka, piec 15 minut w temp 180 stopni. Kochana dieta nie jest droga, ja stwierdzam, że jest tania i zobacz jakie chwila moment przepisy :D gotuję dla 3-osobowej rodziny - minimalizujac czas przebywania w niej ;) Da się da :D
KaVes
16 września 2016, 20:21Dziękuje! Bardzo chętnie spróbuję tych przepisów w ten weekend :D Niestety muszę gotować dla siebie i dla rodziny osobno bo rodzice "takich dziwactw" jeść nie będą :)
E-milka84
16 września 2016, 20:24Kochana - jak zrobisz te placki z banana to możesz w formie nalesników usmazyć a tylko im zaskamują ;) Moi domownicy sie przekonali ;) Pozdrawiam i smacznego zyczę ;)
pani_slowik
16 września 2016, 16:45okej, z jednej strony Cię rozumiem i przyznaje rację, bo na wielu stronach "motywacyjnych" można ujrzeć zdjęcie laski "ideału" (chociaż ja sikam na ideał a la klon Kardashian i aż się z tego sama śmieje jak można chcieć wyglądać tak samo - właśnie to, że każdy jest inny, indywidualny sprawia go mega wyjątkowym i cudownym!), co mnie kompletnie nie rusza, bo sama umiem zrobić zdjęcie w ten sposób aby faktycznie wyglądało korzystnie lub dodać masę filtrów na insta zmieniają fotkę w istną pixelozę :P teksty motywacyjne? na niektórych działają, na niektórych nie, tutaj nie ma reguły.. natomiast do kwestii drugiej i trzeciej śmiem się przyczepić, mianowicie - nie są Ci potrzebne ani drogie wizyty u trenera personalnego, ani produkty typu łosoś, kalmary czy inne awokado :D chcesz dowodów? ćwiczenia - spójrz na te wszystkie cudowne metamorfozy na Vitalli, na stronie Chodakowskiej czy kogokolwiek, większość ćwiczyła w domu lub przy korzystnej pogodzie na powietrzu, rzadkością jest abym spotkała osobę, która efektywnie schudła dzięki pomocy trenera lub wykupowania treningów, zrób coś z niczego, czerp inspirację z prostych rzeczy wymagających czasem jedynie dostępu do internetu i trochę miejsca do poćwiczenia! co do jedzenia to ja osobiście zawsze korzystam z tego co jest w domu - fakt, kiedyś kupowałam specjalne produkty do diety, bo miałam na ten temat małe pojęcie i ściśle chciałam podążać za wskazówkami dietetyka, natomiast od kiedy odchudzam się sama to zużywam to co jest w domu - owoce, warzywa, zwykły chleb, zwykły makaron, zwykły ryż, nawet tłuste mleko :) i co? i chudnę pod warunkiem trzymania się i nie wpieprzania pobocznych śmieci. i co? i te posiłki wyglądają w moim odczuciu równie dobrze jak te z internetów :D nie szukaj wymówek, nie czepiaj się i nie wyolbrzymiaj, chociaż ja tez lubię doprowadzać zwykłe rzeczy do kuriozalnych ;p nie musisz kupować oliwy z oliwek by usmażyć kotleta, wystarczy olej rzepakowy, naprawdę nie ma sensu się absorbować całą otoczką fit a la Lewandowska, bo nie każda ma męża/ chłopaka piłkarza ;) wywal z pamięci wszystkie obelgi skierowane w Twoją stronę, bo to bullshit! tylko Ty decydujesz o tym jak się czujesz, nie pozwól by zakompleksione społeczeństwo również wpędziło Cię w dołek. i nigdy nie mów nigdy, akurat często bywam w Krakowie i kto wie, może się spotkamy? uśmiechnij się, włącz ćwiczenia i skup się na sobie, bo to Ty ustalasz reguły tej gry i walka toczy się o Twoje szczęście, a nie aprobatę i zadowolenie innych - powodzenia! :)
KaVes
16 września 2016, 17:09Być może poszłam w złą stronę mówiąc o tych przepisach. Oczywiście każda z nas próbuje sklecić jedzenie z tego co ma w domu a nie specjalnie zakupionych posiłkach. Chodziło mi raczej, że niezwykłe przepisy które często są proponowane są nierealne dla kogoż kto faktycznie żyje :) Zdjęcia przemian są oczywiście zachęcające i nie ukrywam wiele osób zachęciły. W moim przypadku po prostu zwyciężał brak pewności siebie. Teraz już wiem, że tylko ja władam nad swoim życiem i nikomu nie pozwolę wpędzać mnie w depresję! Dziękuje za komentarz, na pewno będę do niego wracała w mojej walce!
angelisia69
16 września 2016, 16:42Bedzie inaczej ;-) wsparcie innych i twoja wiara zdzialaja cuda!Trzymam kciuki zeby motywacja rosla i rosla na sam szczyt!!
KaVes
16 września 2016, 17:03Dziękuje serdecznie :)
Cande
16 września 2016, 16:42Dieta wcale nie musi być droga, nigdy na diecie nie jadłam krewetek :) Wystarczy chociażby jeść mniejsze porcje albo wyeliminować słodycze i słodkie napoje. Widzisz moje -8 kg? Ja wciąż chudnę, a jedyne co robię to jem co 3 godziny, często sięgam po biały chleb, używam masła.. Gdy mama zrobi dobrą zupę to również ją zjem. Uwielbiam kurczaka, uwielbiam eksperymentować. Uwielbiam owoce i soki 100%. Dieta ma być na całe życie a nie na chwilę. Nie potrzeba grubszego portfela by zacząć dietę, pomyśl ile oszczędzisz na samych słodyczach? Trzymam kciuki! :)
KaVes
16 września 2016, 17:02Zdecydowanie spróbuje zaoszczędzić na zachciankach. Postaram się urozmaicić zwykłe posiłki zamiast wymyślać nie wiadomo co :)