Miałam dzisiaj zrobić konkretne zakupy, bo w lodówce poza światłem niewiele mi zostało, wyprawa do Carffa, koszyk pełen a przy kasie... Odrzut karty. I to nie kwestia pinu, terminala czy środków, coś jest z kartą ewidentnie nie tak, w innym sklepie to samo, może ją zarysowałam czy co tam, jutro mnie czeka wizyta w oddziale, bo dziś się nie wyrobiłam, a do bankomatu się bałam wkładać, bo jeszcze by ją wciągnęło. Plus, czułam się jak kompletna idiotka, stojąc przy tej kasie.
I, cóż, z dietą źle, za mało i jakościowo źle, bo nie za bardzo miałam i co zjeść. Ech...
PS. Nie mogę się doczekać wypłaty i zapisu na siłkę, póki co w warunkach domowych brzuch poćwiczyłam. :)
1. owsianka (5 łyżek płatków, szklanka mleka 2%, łyżeczka miodu, łyżka pestek słonecznika, rodzynek, łyżeczka kakao), do picia imbir ugotowany z miodem (na przeziębienie extra, dwie szklanki tego cuda mnie nogi postawiły! :))
2. Wykańczanie zapasów po Świętach (domowa szynka z kurczaka, pusty naleśnik)
3. Makaron pszenny pełnoziarnisty ok. 130g z ksylitolem
PS. Nawet nie komentujcie mojego dzisiejszego jadłospisu, coś strasznego to mało powiedziane, ale poza tym miałam tylko masło w lodówce i jedno jajko, które pewnie dziś jeszcze pójdzie na kolację. ;)