Miesiąc już prawie za mną a u mnie nadal bez zmian, czyli tak jak tydzień temu 64,8kg. :/ Ten tydzień,w sumie tak jak i poprzedni, uważam za zmarnowany... a co gorsza zaczął się już kolejny i nadal nie jest lepiej. Dzieci chorują mi na zmianę i co jedno wyzdrowieje, to drugie chore... Teraz córka poszła do przedszkola i liczę, że chociaż jej się już wszystko unormuje. Za to syn przez ostatnie dwa dni był już niemal zdrowy i dziś chciałam go z czystym sumieniem puścić do przedszkola (i puściłam, ale co będzie jutro to się okaże dziś przy odbiorze :P ), ale nocą zaczął smarkać i pokasływać... normalnie z deszczu pod rynnę. Tak czy siak go dziś puściłam, bo mają przedstawienie z okazji dnia babci i dziadka. Wczoraj córka miała takie samo i pani dyrektor wspominała, że wiele dzieci przyszło specjalnie właśnie na nie. Dziś też powiedziała mi, że dzieci biorące udział w przedstawieniu nie będą odsyłane do domu. No i ciekawa jestem jak to będzie, bo on ma katar tzn. pociąga nosem i pokaszluje co jakiś czas, ale myślę że ten kaszel od spływającego gardłem kataru ;) Podpytam się panią dziś jak inne dzieci się mają i jeśli inne też są w podobnym stanie to jutro też go poślę. Z tego co wiem to teraz w przedszkolu pustki, bo właśnie większość chora :/
Jeśli chodzi o mnie to niestety wody nie piję ehh... no może raz dziennie mi się przypomni i wypijam na raz 300ml a tak to tylko do śniadania i kolacji. Co gorsza zaczęłam znowu chwytać po jakieś słodkości. Oczywiście staram się nie rzucać jak oszalała i robię to z rozmysłem, ale jednak w ciągu dnia coś wpadnie. Wczoraj u córki w przedszkolu zjadłam 2 mini eklerki :P Dziś imprezka u syna... więc pewnie też coś wpadnie. Z sałatkami lipa, bo nie chce mi się ani robić, ani kupować składników, ani ich jeść... bo......... jest mi zimno :/ Prędzej mam ochotę na jakąś rozgrzewającą zupę :]
Nie wiem czy to już od tego siedzenia z dziećmi w domu 3ci chyba tydzień czy co, ale zaczynam mieć średni nastrój. W takie słoneczne dni jak wczoraj zazwyczaj mam mnóstwo energii i chęci do wszystkiego a tym razem tak nie było... czuję się trochę umęczona :/ Nie wiem jakim cudem ta waga się trzyma bez zmian :D Powinnam zacząć ćwiczyć, bo może wtedy mi się polepszy... No cóż... jak się uda i dzieci już będą na dłużej w przedszkolu to może odżyję :]
klaudziax
31 stycznia 2017, 11:42Ja do wody też się nie mogłam przekonać, jak dla mnie miała ona okropny smak i w ogóle nie gasiła pragnienia. :/ ale teraz po miesiącu jest o wiele lepiej! :) Waga u mnie tak samo stoi od tygodnia :( Powodzenia i miłego dnia! :)
Sawka00
31 stycznia 2017, 12:23Dzięki :) U mnie nawet nie chodzi o wodę samą w sobie, bo już się przyzwyczaiłam i tylko ją piję (plus kawa i herbata), ale nie mam pragnienia... w tym problem :/ Mogę przez cały dzień wypić 1-2 kubki herbaty do posiłków i nie czuję żeby chciało mi więcej pić. Muszę się przymuszać do tego, a wyjątek to tylko po ćwiczeniach, bo wtedy kilka łyków chętnie wypijam ;)