Z ciekawości wchodzę dzisiaj na wagę. Faktycznie coś drgnęło w dół. Satysfakcja jakaś jest. Niestety są też pokusy. Dlaczego te ciasteczka wyglądają tak smakowicie?! Dlaczego ta kawa z dodatkowym syropem mnie wzywa?!
Nie ukrywam, ulegałam pokusom, ale zazwyczaj staram się sprawdzić na Fitatu ile kcal przyjęłam i jakoś wyrównać to do ilości zapotrzebowania na kcal dzienne. Może niezbyt zdrowo, ale nie jestem jakoś szczególnie głodna na tej diecie.
Właśnie to jest ciekawe - kiedyś odchudzając się u dietetyka byłam wiecznie głodna, a teraz nie jest aż tak źle. Gorzej jest mi zmusić się do wypicia 1,5 litra wody dziennie (a powinnam pić ich aż 2,4 l !!!!!).
Problematyczne jest też dla mnie jedzenie 100% zgodnie z dietą. :/ Wszystko przez przeprowadzkę która mi spędza sen z powiek. Od wczoraj pakowanie, sprzątanie, przenoszenie jedzenia do innej lodówki, rozmrażanie własnej. MASAKRA.
Czekam tylko aż jutro o 19 zawitam w nowych progach i w końcu zabiorę się za jedzenie tego co mam przypisane. Będzie dobrze! :D
usagi_tsukino
31 stycznia 2018, 21:07Mnie też dziś skręcało. Mąż przyniósł do domu pizzę. Normalnie toczyłam wewnętrzną walkę! A to dopiero początek! Po przeprowadzce wszystko sobie na spokojnie ogarniesz:) Ja też nie jestem głodna, chociaż nie mam porównania, bo nigdy wcześniej nie byłam na żadnej diecie :) Ale ogólnie jestem zadowolona :)