Witam kochane :)
Jak zapowiadałam pojechałam na ostatni start w tym sezonie . Uwielbiam jeździć na pomorze , uwielbiam Bałtyk a na dodatek zapisałam sie na pierwszy bieg górski w życiu z przewyższaniem +1200 metrów . Przyznam się szczerze że nie spodziewałam się takiego wysiłku . Zupełnie inaczej niż po asfalcie , inne mięśnie pracuję i inaczej rozkłada się siły :)
A oto i moja trasa "
24 km szłam jak burza , szybko i sprawnie , następne 11 km było już trochę gorzej a ostatnie 12 km zaczął się dramat w głowie , bolały mnie kolana z przodu od zbiegów , miałam błoto w butach , kręgosłup tez był coraz słabszy a na dodatek zaczynało się robić ciemno a ja sama w lesie . Głowa szalała , popłakałam się przez minutę a potem ruszyłam dalej :
Do głowy przychodził mi tylko mem z FB który nie dawno widziałam i on mnie tak rozbawił że jakoś ruszyłam dalej a także setki komentarzy i wiadomości prywatnych na FB które dodawały mi siły i myśli w stylu co ja nie dobiegnę !!!
Dystans oczywiście był dłuższy o prawie 2 km jak to częśto bywa na trasach bez atestu PEZLa i te ostatnie 2 km mnie strasznie zmęczyły ale jak zobaczyłam po prawie 9 godzinach biegu baner z napisem meta byłam tak szczęśliwa że się znowu popłakałam , straszna beksa ze mnie była w ten weekend :)
To było dobre zakończenie sezonu którego tak na prawdę nie było . Mało trenowałam , miałam fatalne czasy , odpuściłam dużo biegów bo nie byłam na nie gotowa , zeszłam z trasy na ultra maratonie i zamiast zrobić progres to cofnęłam się z formą o 2 lata ale co tam . Ważne że przetrwałam ten rok i nadal kocham to co robię choć kryzys był dość często . Po biegu zjadłam solidną kolację i zadowolona poszłam spać z taką satysfakcją jak już dawno nie czułam :)
Mimo zmęczenia nie mogłam spać długo , wstałam o 6 i poszłam na plażę . Nie wybaczyłabym sobie gdybym była nad morzem i się w nim nie popluskała . Krio też dobrze zrobiło moim nogom , odpoczęły w lodowatej wodzie a ja zobaczyłam wschód słońca , piękny widok :)
Wróciłam z Gdańska marząc o moim łóżeczku , kocyku i rodzinie :) Według mojej aplikacji spaliłam 4800 kcal więc trzeba było oddać organizmowi to co mus ię zabrało na szczęście w domku czekał obiad bo po dwóch dniach na kanapkach miała dość pieczywa na następne pół roku :
krem z batata
i polędwiczki w sosie żurawinowym :
Dziś się będę rozciągać i rolować bo po nocce jednak czuje mięśnie , najbardziej pośladki i łydki . Na szczęście mam wolne na siłce ale nie ma laby . Mam dziś rozmowę o pracę i sprawy do załatwienia więc nie po odpoczywam jak należy . Najpierw obowiązki a potem przyjemności jak to mówią :) Wracam do mojego normalnego jedzenia , jutro do treningu i nadal robię po swojemu walcząc o kolejne cm i kg w dół :) Trzeba tez zacząć szykować się do świąt powoli , ogarnąć listę treningów i menu , nie mówiąc już o sprzataniu mieszkania . Postanowiłam żę zacznę znowu stosować harmonogramy może wtedy będę się z wszystkim wyrabiać :)
A jak Wasz weekend ???
Nie ważne czy był fit czy była laba , najważniejsze żeby był udany :)
Dobrego tygodnia :)
ILO
polishpsycho32
13 grudnia 2018, 01:01Mieszkam teraz w Gdańsku.>...a ciebie podziwiam za te pasję biegacza...
Moonlicht
10 grudnia 2018, 23:17Matko Bosko :D co za szaleństwo o.O Gratuluję!
Nocka23
11 grudnia 2018, 07:56tez mi się tak wydawało :0 Dziś już tylko trochę łydki czuję :) pozdrawiam
Charin
10 grudnia 2018, 22:09Kobieta petarda! Niezwykle duży wysiłek, jeszcze większa walka z samym sobą! Jestem pełna podziwu, wzór godny naśladowania !!
Nocka23
11 grudnia 2018, 07:58oj duży spalone 4500 kcal to bardzo dużo :0 Dziękuje za miłe słowa :)
Kolastynka
10 grudnia 2018, 12:16Mój weekend do dupki :-) ale to nie ważne! Kochana zadziwiasz mnie, masz niesamowite hobby i powiem szczerze że zazdroszczę takich aktywności :-)
Nocka23
10 grudnia 2018, 21:52dziękuję:) mam nadzieję że następny będzie na 5 :)
aniapa78
10 grudnia 2018, 11:18GRATULUJĘ!!! JESTEŚ MEGA!!! Szacun, podziwiam:)
Nocka23
10 grudnia 2018, 21:54dziękuję:)
Slonecznik77
10 grudnia 2018, 11:14Odważna jesteś! Podziwiam!
Nocka23
10 grudnia 2018, 21:54staram sie szarpać nowe wyzwania :)
Laurka1980
10 grudnia 2018, 11:11Serio, szczęka mi opadła ! Szacun przeogromny !
Nocka23
10 grudnia 2018, 21:53Łatwo nie było ale się udało :) pozdrawiam
barbra1976
10 grudnia 2018, 09:26Och ty mistrzu! Pięknie :) mój weekend to praca. Za dwa dni Polska i miesiąc laby
Nocka23
10 grudnia 2018, 09:49Zazdroszczę miesiąca laby :) Też mam ochotę na choć dwa dni takiej prawdziwej a ja zamiast się relaksować to po górach biegam :) I zrozum tu kobietę :) pozdrawiam
barbra1976
10 grudnia 2018, 09:57To moje jedyne wakacje.
Nocka23
10 grudnia 2018, 10:12To dobrze wypocznij w takim razie :) Odpoczynek też jest bardzo ważny :)
Anankeee
10 grudnia 2018, 08:57Jestem pod ogromnym wrażeniem :D Silna babka z Ciebie ;) Jedzenie wygląda pysznie :) Trzymam kciuki za prace :)
Nocka23
10 grudnia 2018, 09:48dziękuję :) Było pyszne zreszta byłam tak spragniona normalnego obiadu że bym zjadła konia z kopytami :) pozdrawiam
sylwka82
10 grudnia 2018, 08:57Superrr,gratulacje jesteś MEGA babeczka :) podziwiam ,wielki szacun :)
Nocka23
10 grudnia 2018, 09:47Dziękuję :)
am1980
10 grudnia 2018, 08:41U mnie w weekend niestety laba na całego... źle mi z tym, no ale trudno, nie o tym chciałam...zastanawiam się czy kiedyś przestaniesz mnie zadziwiać, jesteś chyba jedną z nielicznych kobiet, które robią na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście ogromy podziw i szacunek dla Twoich wyczynów biegów i ta obfita kolacja..to chyba jakiś żart...po 53 km... ja to oczywiście bym nie przeżyła takiego biegu, ale to też inna historia...pozdrawiam gorąco i miłego dnia życzę. Aha powodzenia w rozmowie o pracę;)))
Nocka23
10 grudnia 2018, 09:47Dziękuję :) Jak jesteś taka zmęczona to taka kolacja starczy na pewno :) Skończyła właśnie CV i będę się zaraz szykowac , niestety z samego fitnessu ciężko wyżyć więc muszę coś jeszcze mieć , ale klubu nie opuszczam :) pozdrawiam
A.n.i
10 grudnia 2018, 22:55Gratulacje szczere, sama biegam, ale o takim biegu nawet nie przyszło mi pomyśleć hehe. Co do kolacji po takim wysiłku, to aż musiałam ją pokazać koledze, który biega od dychy po maratony. Stwierdził, że taką kolację po takim wysiłku robisz krzywdę organizmowi. W sumie przybiłam mu piątkę noale znasz lepiej swój organizm. Pozdrawiam