Miałam jechać na zajęcia z malarstwa, ale zrezygnowałam. Niby Sebastian nie miał nic przeciwko temu, ale wolałam jednak zostać w domu. Od wczoraj mam trochę pisania. Dostałam teksty o butach. Zadanie jest trochę nudne, bo trzeba teksty zmieniać, czyli pisać innymi słowami teksty, niż te które dostaję. Myśleć jednak nad tym specjalnie nie trzeba i płacą nienajgorzej. Teraz zbieram pieniądze na szafę ludwikowską. Ma być do przedpokoju. Chciałabym kupić wzglednie szybko, zeby była na następny przyjazd Sebastiana. O ile będzie tak jak planujemy przyjedzie w połowie lutego. Chcę by ją pomalował. Później trzeba będzie zbierać na letnie remonty. W tym roku to malowanie sypialni, dach nad komórka mamy oraz nad drewutnią i wodociąg. Moze troche dołozy mama. Trzeba by kupić nową kanapę do pokoju dziennego, bo sprężyna wychodzi i już kilka par getrów przez to potargałam... To chyba jeszcze nie w tym roku jednak.
Dziś będzie trochę pracy mimo urlopu. Chcę też moze zacząć obraz. Brakuje mi malowania. Brakuje mi też robienia kartek. Moze coś zrobię, bo jeszcze kilka baz mam.
Dieta dziś będzie. Niby nie chcę wagi zrzucać, ale nie wolno mi przytyć. Ma być sałatka z warzyw, jajek i tuńczyka, pomarańcza, gulasz angielski i zupa musztardowa.
hanka10
30 grudnia 2018, 10:57plany na nowy rok masz bogate, życzę bezproblemowej realizacji. A sypialnię na jaki kolor chcesz pomalować ?
araksol
30 grudnia 2018, 12:18na biało