Bardzo chciałabym mieć silne ciało, ale jednak nie znoszę ćwiczyć. Nie ma chyba takiej formy ruchu, którą mogłabym zaakceptować. Chodzenie, jazda na rowerze i pływanie są spoko, ale nie mam na tyle motywacji, żeby regularnie się starać i to jeszcze w takiej ilości, żeby powiedzieć, że to właściwie ćwiczenia. Ostatnio zmuszam się do wchodzenia po schodach zamiast jechać windą, ale przecież to tylko kilka razy dziennie. Ćwiczę też 2-3 razy w tygodniu z Klubem Fitness On-line, do czego się zmuszam i czekam tylko, aż mi się odechce po raz kolejny. Z trudem wykonuję nawet full body trening na 27 minut, czyli jest ze mną jednak bardzo źle. O Chodakowskiej nawet nie ma co marzyć.
Najgorsze jest to, że jestem w pełni świadoma, że bez dziennej dawki ruchu będzie ze mną tylko gorzej i gorzej, a w wieku 60 lat będę chodzić o lasce. Ale matko.. jak ciężko! Ciężej z tym niż z dietą i głodem.
aska1277
27 stycznia 2019, 17:08Ćwiczenia mają być przyjemnością ;) nie zmuszaj się bo to nie pójdzie w dobrym kierunku. Mam nadzieje,że znajdziesz swoja aktywność :) Powodzenia
Moonlicht
27 stycznia 2019, 14:57Wierzę, że się wyrobisz z tymi ćwiczeniami i znajdziesz coś co polubisz ;)
Herbalia
27 stycznia 2019, 15:02Szanse są małe niestety. Nigdy nie lubiłam sportu. Może jako dziecko, ale pamiętam, że wtedy też unikałam wf-u jak tylko się dało :) Jedyne co mnie ratuje to rower, bo mieszkam w Holandii :) I wakacyjne zwiedzanie - lubię dużo chodzić wtedy i czasem potrafię tak spędzić cały weekend. Ale obecny tryb życia mnie dobija - praca + dojazdy zajmują mi 12h. Do tego trzeba sobie jedzenie przygotować, a potem już tylko kanapa i Netflix :(