Zawsze zastanawiało mnie, jak moje nieco większe koleżanki były w stanie schudnąć niesamowicie i wyrzeźbić sylwetkę przed swoim ślubem. Teraz już wiem, czemu było to możliwe. Po pierwsze miały konkretny cel i wizję: albo piękna panna młoda, albo wielka panna młoda, starająca się przekonać samą siebie, że dobrze wygląda w tej sukience. Po drugie miały mierzalny efekt i termin swojego sukcesu lub porażki. Bez takiej motywacji schudniemy, owszem. Ale zajmie nam to wiele czasu i efekt nie będzie tak duży.
Z metodą motywacyjną wcale nie jest mi łatwiej niż wcześniej. Jest dokładnie tak samo ciężko wytrzymać napady głodu i chęć na słodycze. Burczy mi w brzuchu i frustrują mnie te wszystkie ograniczenia. Pomimo to, osiągam lepszy efekt niż kiedykolwiek wcześniej. Po 3 tygodniach udało mi się schudnąć 3,7kg, -10 cm w brzuchu i -9cm w talii i to zaliczając w między czasie kilka imprez ze znajomymi, wizyty u rodziny, wakacje, a także stresujące wydarzenia i problemy z pracą (normalnie próbowałabym zajadać ten stres) i nawet wypad na herbatę z przyjacielem.
Dużo osób pomaga mi osiągnąć cel, ale dużo osób również przeszkadza. Z jakiegoś powodu bycie na diecie jest dla ludzi faux pas. Niby wydaje się, że każdy z nas raz na czas stosuje dietę, ale jak przychodzi co do czego to słucham wymówek rodziny i znajomych typu: "jedno ciasteczko... ", "kto to idzie na dietę przed wakacjami", "z rodziną nie zjesz?". Albo: "dobra dieta to jedzenie po trochu wszystkiego" po czym wielki, tłusty schabowy na talerzu serwowany właśnie przez tą samą osobę. Nie wiem, czemu ludziom jest tak ciężko zrozumieć, że próbuję osiągnąć cel. Za kilka miesięcy to przecież ktoś z nich rozpocznie nową dietę i będzie oczekiwał wsparcia, a nie takich irytujących tekstów.
Nigdy nie ma dobrego momentu na dietę. Zawsze jesteśmy w przededniu czegoś super jak wyjazd, czy impreza. Gdybym miała słuchać tych uszczypliwych komentarzy, to nigdy nie zaczęłabym diety. Nie wiem tylko, czemu tak ciężko ludziom to zrozumieć. Czemu właściwie muszę się z tego tłumaczyć. Przynajmniej odkąd mam konkretny cel mogę łatwo wszystkich zgasić. Jest konkret, bo jakbym powiedziała, że chce dobrze wyglądać to odpowiedź byłaby: "no przecież dobrze wyglądasz teraz".
A tak to mówię: "nie mogę tego zjeść, bo założyłam się z Rickiem o tą kolację z geishą i bardzo mi na niej zależy - szczególnie, że wkurzy to Ricka!". Wtedy wszyscy się śmieją i dają mi spokój.