Cześć,
Minął już ponad miesiąc od mojego postanowienia. Ostatnio zrobiłam sobie kilkudniową przerwę od ćwiczeń, rozchorowałam się i musiałam zwolnić tempo.
Wczoraj byłam na spacerku z synkiem w parku. Lubię tam chodzić, bo to odrobina ciszy i relaksu. Park znajduje się tuż przy blokach, ale mimo to ma swój urok i świetny plac zabaw i miejsce do ćwiczeń.;-)
W drodze powrotnej miałam nieprzyjemną przygodę. Wracając do domu z synkiem tuż przy torach kolejowych doleciał mi do nogi pies, który chciał mnie ugryźć. To było na dość często uczęszczanej drodze,więc nie spodziewałam się takiego ataku znienacka. Chwilę wcześniej przejeżdżało sporo aut, a tu nagle cisza tylko biegnący na mnie wściekły pies. Stanęłam jak wryta. Doskakiwał mi do nogi jakby był opętany. Jedyne co mi przyszło wtedy do głowy i co mogłam wybełkotać to słowa " odejdź, odejdź" ale on nie zamierzał. Moje dziecko niczego nie świadome spało w wózku. Pod ręką do obrony miałam jedynie koc , wiem wydaje się to głupie, jak niby mogę obronić się kocem, ale to był jeden przedmiot, który mogłam pochwycić w kilka sekund i wymachiwać nim w stronę agresywnego psa. Myślałam wtedy, że tym jego uwagę odciągnę od mojej nogi i wózka i że pochwyci do ugryzienia najpierw koc. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą gazu, który noszę w razie potrzeby zawsze ze sobą. Emocje sięgały zenitu, znikąd pomocy, wiedziałam że mogę liczyć jedynie na siebie i na cud. Momentalnie w jednej sekundzie chyba ten pies coś zobaczył i uciekł w stronę lasu zostawiając mnie przerażoną z kocem w ręku. i wtedy nagle samochody zaczęły jechać, no normalnie jakby nie mogły kilka sekund wcześniej. Ja stałam jak wryta i nie mogłam dojść do siebie. Ktoś nieodpowiedzialny wypuścił sobie samego wielkiego pieska na spacerek, a ja otarłam się o zawał serca i sporą dawkę adrenaliny. Moim zdaniem psy nie powinny być wypuszczane same. Rozumiem psy, które nie są agresywne tylko takie spokojne, nieraz trafiłam na takiego i nic mi nie robił. A ten był wściekły i bardzo agresywny. Gdyby czegoś nie zauważył to mógłby mnie ugryźć i dorwać się do wózka.
Dzisiaj zrobiłam brzuszki. Brzuszki ćwiczę na przemian z innymi ćwiczeniami. Jeden dzień brzuszki ( dwa rodzaje brzuszków po 4 x 50 powtórzeń każde, razem 400- to pozostawiłam bez zmian. ) Kolejny dzień to ćwiczenia na brzuch, uda, pośladki, ramiona, biodra, łydki. ( W tych ćwiczeniach też są brzuszki tylko inaczej wykonywane). Znalazłam taką fajną aplikację na telefon i tam wykonuje się podane ćwiczenia :-). Mobilizacje mam cały czas:-)
mia_versa
8 lutego 2019, 21:04na przeziębienie- ciepłe mleko roślinne z kurkumą-działa cuda!
pulciaa
15 lutego 2019, 23:54Dziękuję. Wypróbowałam i faktycznie działa. Pozdrawiam serdecznie. :-)
zurawinkaaa
8 lutego 2019, 20:04Strasznie to. Ludzie są bardzo nieodpowiedzialni. Ja panicznie boję się psów. Dobrze że nic się nie stało . Pozdrawiam ;)
pulciaa
15 lutego 2019, 23:46Całe szczęście, chociaż widzę go przejeżdżając autem jak krąży po okolicy. Bardzo agresywny pies się trafił. Przy domu chodzi kilka, ale nie są groźne, a ten jakby się szaleju najadł. Również pozdrawiam. :)
Berchen
16 lutego 2019, 06:24moze nalezaloby to zglosic do strazy miejskiej - psy majace wlascicieli nie maja prawa wluczyc sie bez opieki. Wczoraj w waiadomosciach (Niemcy) mowili ze psy zaatakowaly i pogryzly dwoje dzieci i ojca, ktory z nimi byl na spacerze - wlasciciel wyszedl z psami tez na spacer. Dzieci sa w szpitalu - koszmar.
Berchen
8 lutego 2019, 19:53koszmar, wspolczuje tego stresu, powodzenia:)
pulciaa
15 lutego 2019, 23:44Dziękuję. :-) Do tej pory mam stracha przed tym psem, bo krąży po okolicy. Nie wyszłam od tamtej pory na spacer. Na zewnątrz owszem z bobaskiem, ale tylko przy domu.
pulciaa
16 lutego 2019, 09:34Komentarz został usunięty
pulciaa
16 lutego 2019, 12:36Nawet nie mów. Puszczą sobie pieska na spacer, a ten zagryzie kogoś. Widziałam tego psa wczoraj jak jechaliśmy autem i tak jak ostatnio nie daleko chodził jakiś koleś z innym psem. Przypuszczam, że to jego właściciel. Bo jak wtedy doskoczył do nas i odbiegł w stronę lasu to stał tam facet i myślałam, że na niego teraz leci i innego psa. Teraz myślę, że to mógł być jego „Pan”.