Witajcie,
Minęło już 45 dni odkąd realizuje swoje postanowienie noworoczne.
Przyznam się, że dzisiaj po raz pierwszy przeliczyłam kalorie. Tak, tak dobrze czytacie. Jadłam dużo mniej i zwracałam uwagę na to, co wkładam do garnka, ale nie mogłam się przemóc by zacząć to liczyć.
Wyliczyłam dokładnie ile mogę przyjąć kalorii na jeden dzień wyszło mi 2132.48 kcal. Licząc dzisiaj kalorie i to, co jem dokładnie spożyłam 1139 kcal. Więc dużo mniej. Wypiłam ponad 2 litry wody. Zastanawiam się tylko czy to nie za mało?.
Od 5 dni nie jem słodyczy. To mój sukces, zwłaszcza że pokusy były duże. Wczoraj na walentynki dostałam od Męża czekoladki. :P haha tak mnie kusiłoby chociaż jedną skubnąć, ale nie… Zostawię je mojemu lubemu. :) Ćwiczę nadal, dzisiaj miałam sobie zrobić przerwę, bo pojechaliśmy do Teściów i wiedziałam, że wrócimy do domu dość późno. Synek był zadowolony z uwagi jaką poświęcali mu dziadkowie, więc nie wytrzymałam i zaczęłam ćwiczyć na korytarzu. :P Zajęło mi to 60 minut, ale miałam wielką satysfakcję. :)
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Ruchu na co dzień nie mam w ogóle prócz tych moich ćwiczeń i wychodzenia na spacerki (nie wliczam w to bieganie za moim kochanym stworkiem, który już ma ponad 9 miesięcy i jest go pełno wszędzie, wszystko dotyka, wywala rzeczy z szafek, więc taki mały maratonik mam :P). Ze spacerkami zwolniłam, bo obawiam się tego psa. Krąży po okolicy i mam małego stracha wychodząc, że się na niego natknę. Nie mam możliwości iść inną drogą.
Cieszę się z każdej aktywności, ćwiczeń jakie mogę wykonywać. W latach szkolnych byłam bardzo aktywna fizycznie. Uwielbiałam WF i ruch. Grałam w nogę, siatkę, tenisa, koszykówkę, jeździłam na desce, nartach, łyżwach (umiałam wiele trików na łyżwach). Biegałam w sztafetach, biegach przełajowych, zawodach, zawodach rowerowych, i osiągałam dość dobre wyniki. Pamiętam jak zajęłam 4 miejsce w biegach przełajowych na ponad 130 uczestników. Prześcignęłam nawet te dziewczyny co były ze szkoły sportowej. :) Ja sama uczęszczałam do szkoły plastycznej. Wszystkiego nauczyłam się sama i byłam z tego bardzo dumna.
Marzyłam nawet o AWF i karierze sportowca, a potem wszystko się posypało i skończyłam z nadwagą. Nie mogę narzekać na to, co teraz mam. Kochający mąż, wspaniały zdrowy synek wiem, że wiele osób oddałoby sporo by być na moim miejscu. Czuje jednak czasem niedosyt tego, że trochę zawaliłam nie idąc w kierunku tego o czym zawsze marzyłam. Wybrałam drogę opiekuńczej żony i matki.
Kto wie co by się wydarzyło gdybym wybrała drogę swoich marzeń? Nie ma co gdybać chociaż czasem mam poczucie beznadziei to jestem bardzo szczęśliwa z życia jakie teraz mam. :-)
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://ikorektor.pl
Magnolia_
16 lutego 2019, 19:07Gratulacje!! Długo wytrwałaś, teraz oby tak dalej :D Też czasami się zastanawiam, co by było, jakbym jednak wybrała innego chłopaka, czy poznałabym obecnego męża? Czy jakbym poszła na inne studia to mieszkałabym teraz w Gdańsku, a może na drugim końcu Polski? To w sumie niesamowite, ile wyborów, ile możliwości daje nam życie! Każdy nasz wybór wpływa na przyszłość, na to kim jesteśmy. Grunt, to starać się niczego nie żałować! I robić wszystko, żeby odnaleźć szczęście na obecnym etapie życia. :) Ps. Jakiego ślicznego masz synka :)))
pulciaa
16 lutego 2019, 21:14To jest właśnie " gdybanie". Dokłanie sami jesteśmy kowalami własnego losu;-). Dziękuję muszę przyznać że synek nam się udał;-).
zurawinkaaa
16 lutego 2019, 06:4245 dni to już fajny czas ;) brawo za odmawianie sobie słodyczy, ja sama widzę że można bez nich żyć inz każdym dniem jest łatwiej ;) s słodycze. To moje uzależnienie do niedawna ... Z tym psem to nieciekawie, powiem Ci że koniecznie to zgłoś gdzieś. Pozdrawiam
pulciaa
16 lutego 2019, 09:52Powiem Ci, że kusi mnie bardzo, ale sobie odmawiam. Wytrzymać się da mimo wielu pokus. :-) Z psem to zgłoszę na 100% tylko muszę mieć jakiś dowód i to, że lata samo pas. Straż miejska powinna się tym zająć. :-)