Każdą komórką mojego dwudziestosiedmioletniego ciała czuję wszechogarniający mnie bezsens. W którymkolwiek kierunku nie spojrzę - bezsens. Ostatnio trochę się u mnie pozmieniało. Niestety nie to, co powinno.
Praca, dom, facet, aparycja - bezsens i chujnia do kwadratu.
Niebawem stuknie mi trzydziestka, a ja nie mam nic:
Mieszkanie? - owszem, marzę Lecz zdolności kredytowej nie posiadam, w dodatku w ostatnim czasie przeprowadziłam się z powrotem do rodziców...
Praca? - czy po niespełna czterech latach na tym samym - niegdyś wypragnionym - stanowisku w jednej z najlepszych ponoć firm, można mówić o wypaleniu zawodowym? Bo jeśli nie, to ja nie wiem jak to nazwać...
Aparycja? - do niedawna naprawdę się sobie podobałam. Serio. Mimo wielkiego nosa, cienkich włosów i łyd jak u Pudziana szczerze mogłam powiedzieć sobie przed lustrem, że jestem "niezła" i na brak pewności siebie nie narzekałam. Ale coś poszło nie tak... W ciągu jakiegoś roku moja uroda poszła w złym kierunku. Teraz widzę brzydką cerę, pierwsze zmarszczki, jakby pełniejszą twarz i stale smutne oczy. Nie wspomnę już o dodatkowych kilogramach tu i tam, których wcześniej nie było.
Facet? - twierdzi, że nie wyobraża sobie beze mnie życia. Problem w tym, że ja bez niego owszem....
Mogłabym wymienić jeszcze szereg innych, mniej lub bardziej ważniejszych aspektów, które mnie ostatnio rozczarowują, dołują, przyprawiają o łzy w oczach, kiedy tylko o nich pomyślę. Ale jaki to ma sens?... Najgorsze, że kompletnie nie wiem, co mogłabym zrobić w tym momencie ze swoim życiem... ba! co mogłabym zrobić w ogóle.
Kiedyś, kiedyś - po trwającym dość długo strasznie ciężkim dla mnie czasie - obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę sobie zmarnować choćby miesiąca mojego życia. Nie sądziłam, że tak szybko "zatęsknię" i na własną prośbę powrócę do podobnego "bagna".
Nie jest dobrze. Brak perspektyw poprawy.
Agnusia93
30 października 2019, 08:09Masz wymarzoną pracę od 4 lat i piszesz, że nie masz zdolności kredytowej? To musisz dość słabo zarabiać, a to oznacza, że nie do końca jest to praca twoich marzeń co? Wyższe zarobki to i na pewne rzeczy inaczej się patrzy. A co do kupna mieszkania - teraz się nie opłaca, cały czas idą w górę te ceny, a już są sporo zawyżone! Co do faceta, może wkradła się u ciebie rutyna?
TajemniczaHistoria77
4 listopada 2019, 18:13Zarobki, jak to bywa zazwyczaj - zawsze mogłyby być większe. Choć tragedii jako takiej nie ma. Wiem, że zakup mieszkania już się nie opłaca, ale - uwaga, bo zabrzmi banalnie =) - "swoje to swoje"... Rozważałam również zakup niewielkiego, starego domku pod miastem. Przeszło mi kolo nosa kilka dość konkretnych ogłoszeń. Może faktycznie zbyt wiele bym chciała, za dużo myślę, za często porównuję swoje życie z życiem innych ludzi i tak mnie dopadł taki paskudny, depresyjny stan...
SunnySkyy
29 października 2019, 20:43Jesteś wyższa ode mnie, ważysz mniej ode mnie i na metryce też malutko. Po birzy przychodzi słońce i ta piękna kolorowa tęcza.... Kochana czy nie jesteś zbyt surowa w stosunku do siebie?
TajemniczaHistoria77
4 listopada 2019, 17:59Oj waga niestety nieszczęśliwie nieaktualna =] Jakoś nie mogę się zebrać, żeby się pomierzyć i poważyć na nowo. Co rano, natrafiając na tę elektryczną krowę w łazience, powtarzam sobie: "Oj tam, zważę się, jak schudnę"... =)
Berchen
29 października 2019, 20:42przypuszczam ze kluczowym problemem jest ten tu nazwany: "Facet? - twierdzi, że nie wyobraża sobie beze mnie życia. Problem w tym, że ja bez niego owszem...." . Cala reszta nabierze kolorow jak ten temat rozstrzygniesz, powodzenia:) Jestes mloda, na radosc zycia nigdy nie jest za pozno.
TajemniczaHistoria77
4 listopada 2019, 18:03Pewnie masz rację... Większość moich problemów, zmartwień i nerwów "przychodzi" z jego strony. Niekoniecznie od niego samego, rodzinki to też nie ma najlepszej... Stąd to moje mniemanie, które ostatnio mi się zdarza co raz częściej, że bez niego byłoby mi prościej - ogólnie. Ostatnio stwierdziłam, że postaram się odciąć od tych ludzi i zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy w ogóle mi się to uda.