Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Menu z początku tygodnia


Poniedziałek:

  • koktajl kefir + banan,
  • jajecznica z 2 jaj z pomidorem, 
  • pieczony camembert z pieczonymi frytkami z batata, 
  • jajo na twardo, warzywa
  • caprese 


Wtorek:

  • koktajl kefir + banan, 
  • serek wiejski z warzywami
  • omlet z 3 jaj ze szpinakiem, 
  • caprese 
Jedzenie przestało mi sprawiać jakąkolwiek przyjemność. Białka jest dużo, mało pysznych węgielków, dużo produktów odzwierzęcych. Najprzyjemniejszym posiłkiem jest mozzarella z pomidorem i jem codziennie aż w końcu pewnie mi się znudzi i nie będę mogła na to patrzeć. Na razie kocham szczerze. 

Mój mąż to jest strasznie fajny facet. Sam z siebie postanowił narzucić na siebie podobne ograniczenia żywieniowe jak ja mam. Nie pije alkoholu, ograniczył kawę do jednej dziennie, nie je surowizny, zrezygnował ze słodyczy i słonych przekąsek. A w dodatku mnie rozpieszcza i podział obowiązków się zmienił z fifty fifty na takie 60:40 co najmniej. 

Znudzona trochę jestem, działam w branży ślubnej i jest słabo na rynku, pracy mało. Dobrze, że męża praca całkiem stabilna i dochodowa, oszczędności są to się na razie niczym nie trzeba martwić. 
Ciągle bym spała... Dobrze, że chociaż pogoda piękna to sobie spaceruję i wyrabiam te 10tys kroków dziennie żeby się nie zakisić i nie zapaść całkiem w tej ciąży.

W sobotę do lasu! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.