W dalszym ciągu mam problemy ze ścisłym trzymaniem się diety, ale wiadomo jak to jest z początkami. Mimo wszystko waga leci sobie w dół. W pierwszej kolejności zmniejsza się brzuch. Najbardziej będę się cieszyć kiedy dojdzie do spadku z bioder, bo mam w szafie sporo fajnych spodni, w które niestety nie wchodzę
Psychicznie trzymam się dość dobrze. Nie wymagam od siebie nie wiadomo czego, bo mam świadomość, że w danej chwili radzę sobie najlepiej jak umiem.
Sukcesem ewidentnie jest fakt, że nie jadłam w tym tygodniu dużo czekolady! Poza kawałkiem gorzkiej i kawałkiem od kolegi w pracy - nic. Jest progres, bo przed zaczęciem odchudzania potrafiłam zjeść tabliczkę - dwie dziennie.
Zatem tuptam do zdrowego ciała. Po malutku.
4owls
25 lipca 2020, 15:21Najważniejsze to nie być dla siebie zbyt surowym 😀 ja - totalny czekoladoholik- codziennie zjadam ok.15g gorzkiej czeko (takiej min.75%), wliczam w bilans i chudnę ok.3.5 kg na miesiąc, a wiec nie taka czeko straszna jak myślimy 😉
4owls
25 lipca 2020, 15:20Komentarz został usunięty
NowaJa_86
25 lipca 2020, 14:27Droga małych kroków jest najskuteczniejsza 🙂 brawo za mniejszą ilość czeko.