Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek


Przez weekend odpoczęłam psychicznie. Sporo spałam i zajmowałam się tylko tym co lubię. Wczoraj w domu było cieplutko, bo paliśmy też w piecokuchni. Trzeba ja było sprawdzić przed sezonem grzewczym. Na szczęście wszystko działa. Czasem żałuję, ze Krzyśkowi węgla nie chce sie nosić. Mozna by palic codziennie i byby większy komfort. Wczoraj na piecokuchni ugotowałam tez obiad. To były klopsy z sosem grzybowym i ryzem. Było z tym troche zachodu, bo sporo przysuwania i odsuwania, ale jakoś się ugotowało. Pamiętam jeszcz czasy gdy na piecu gotowano nawet w lecie.

Jeśli chodzi o odchudzanie, to juz sie zaczynam denerwować. Waga spadłła 1 kg i dalej ani drgnie. Niby nie jestem głodna i wszytko jest w porzadku, ale oczekiwanie mnie dobija. Codziennie staję na wadze i codziennie rozczarowanie. Ja lubię chudnąć szybko. Lubię widzieć efekty swoich działań. Nie mam cierpiwości do chydnięcia o,5 kg na miesiąc. lepiej dietę zakończyć i jeść normalnie. Takie przestoje to za duzy stres dla mnie. Nabieram wtedy niechęci do ciała, że sie buntuje i do podświadomości, że nie chce wspólpracować.

Wczoraj była akwarela i był portret. Dziś będzie kolejna akwarela. Wczoraj skończyłam pierwszą lekcje kursu parapsychologicznego. Dziś wezmę sie za drugą, ale niektóre ćwiczenia juz wykonuję. Tak jest z treningiem Schultza i z medytacjami w stanie alfa. W stan alfa wprowadzam sie sztucznie dźwiękami. Teraz sobie poświecam codziennie minimum godzinę i 15 minut bez jogi. Jestem po takich działaniach bardzo wyciszona. Podoba mi sie to. Całe życie walczyłam z sobą i denerwowałam się na swoje stany psychiczne. Było za dużo emocji. Mnie podoba sie stan wyciszenia charakterystyczny dla ludzi wschodu. Ludzie zachodu są da mnie zbyt głości, rozbuchani, zbyt gwałtowni. Nie lubię czegoś takiego i nie lubię takich stanów.

wczorajsza akwarela i portret...:)

Listopad

przemykam w ciszy

pod parasolem nadziei

chłonąc wilgoć

drzewa odurzone nostalgią

wyciągają nagie ramiona

ku kałużom pogrążonym w smutku

jeszcze jeden krok i jeszcze jeden

i szarość zawieruszona we mgle

bierze mnie w objęcia

mokre liście z westchnieniem znieruchomiały

ptaki zamilkły

zamknięta w chłodzie czekam na pierwszy śnieg

 

 

  • aska1277

    aska1277

    30 listopada 2020, 19:54

    Ale pyszny obiad miałaś

    • araksol

      araksol

      30 listopada 2020, 20:02

      no lubię taki...:)

  • beaataa

    beaataa

    30 listopada 2020, 14:41

    Jakieś dwa tygodnie temu, znajomi zaprosili nas na zupę grzybową (grzyby oczywiście pozbierane samodzielnie tuż koło domu), która podobno dłuższy czas pyrkała na takiej piecokuchni. Ależ była pyszna!!:)

    • araksol

      araksol

      30 listopada 2020, 15:16

      o to to właśnie...:)

    • zlotonaniebie

      zlotonaniebie

      1 grudnia 2020, 06:19

      Dlatego wszyscy profesjonalni kucharze nie gotują na indukcji tylko na gazie. Co ogień to ogień. A taką piecokuchnię pamiętam u dziadków, ten zapach i smak przypiekanych plasterków ziemniaków na blasze:))

    • araksol

      araksol

      1 grudnia 2020, 13:07

      mam na codzień w sezonie zimowym:) Też lebię klimat z piecem...

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    30 listopada 2020, 12:24

    moja babcia ma do tej pory piecokuchnię i w lecie też wujek gotuje na niej :) ja pamiętam smak tych wiejskich potraw gotowanych na ogniu. Były proste, czasem wręcz prymitywne, ale bardzo dobre :) to były wspaniałe czasy!!!

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      30 listopada 2020, 12:27

      Jeśli chodzi o stany emocjonalne to wszystko ma swój czas, a ludzie różne temperamenty. Ja w dzieciństwie byłam introwertyczką w przewadze, potem mi się odmieniło. Teraz jestem ambiwertykiem, czyli trochę ekstra trochę intro. Po czasie ekspresji, po rozmowach, po śmiechach i hałasach - jestem wymęczona - wtedy potrzebuję spokoju, wyciszenia właśnie. Bez tego nie jestem w stanie znowu wyjść do ludzi i być miła - zaczynają mnie drażnić!!!

    • araksol

      araksol

      30 listopada 2020, 12:44

      Ja nawet lubię towarzystwo, ale tylko jednej osoby na raz- przyjacielsko nastawinonej bliskiej. Inni mnie męczą a krzykliwe osoby drażnią. Jestem też domatorka na dodatek i nie cierpię wychodzić...:)

  • tara55

    tara55

    30 listopada 2020, 12:07

    Jedzonko gotowane na piecokuchni jest o niebo smaczniejsze i ma swoją magię. :-)

    • araksol

      araksol

      30 listopada 2020, 12:45

      o tak...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.