Wczoraj rozstawiliśmy szopkę. Szopkę zrobił mój dziadek w czasie okupacji. O mało wtedy nie zginął, bo poszedł w nocy do lasu i natknął sie na patrol. Padło kilka strzalow. Później dziadek spotkał Rosjan i otrzegł ich, ze niedaleko są Niemcy. Dziadek o szopkę zawsze bardzo dbał. Sam rozstawiał ja w Wigilie i świecił w niej światło. Ja ją odziedziczyłam i też staram sie dbać. Niestety gipsowe figurki się rozpadły. Ciągle je mam przed oczami, a nie te nowe, które kupiam. Mój syn do tradycji nie jest przywiązany i pamięć oraz szopka, odejdą wraz ze mną. Tradycyjne Wigilie też i pamięć o moich bliskich. Adrian nawet na cmentarzu nie bywa. Dom też pewnie sprzeda, albo pójdzie w ruinę i oby moje zwierzęta mnie nie przezyły. Syn nie ma poukładanego zycia. Chce się usamodzielnić, ale nadal pije, pali trawkę i bawi się. Z pracy zrezygnował, bo była ciężka. Czeka na lzejszą. Twierdzi, że ma już takiego życia jak prowadził dość.
Pamiętam zimy w okolicy świąt przed laty. Sąsiad urządzał kuligi po lesie. Niestety mnie wtedy nie było stać, by przejażdżkę opłacić. Zawsze chciałam przejechać sie saniami po lesie. To dla mnie magia. Gdy byłam na zimowisku, miał być kulig z pochodniami, ale śnieg stopniał i przyjechały dorożki. To nie to samo. Ja sporo dorożkami jeździłam po Zakopanym. Odwiedzałam Zakopane co roku, bo mieliśmy tam dobrych znajomych u których sie zatrzymywaliśmy. Pamiętam też sąsiada z sąsiedniej ulicy jak na pasterkę jeździł saniami i w I dzień świąt też wyprawiał sie do kościoła. Dzwoneczki były cudowne i parskanie koni. Ja w życiu na pasterce nie byłam, a chciałabym być. Saniami oczywiście...Czy mi się uda? Mało realne, ale ponoć trzeba wierzyć, to sie ziści...:) Dawne czasy maja dla mnie większy urok. XVIII- XIX w, lata XX to byo coś. Nie to co teraz - hałas, fetor spalin, masa samochodów, pęd i zdewastowana przyroda.
Ostatni dzień przed Wigiią. Dziś chcemy zrobić podłogi i moze wytrę kurze w pokojach. Trzeba by to jednak zrobić. Trzeba by rozpalić w piecokuchni, tobym podłogi pomyła. Problem będzie, bo Krzysiek może wrócić późno z pracy. Ludzie mogą szaleć z zakupami i sprzątania będzie masa.
Chcę zrobić sobie kalendarz z moimi kotami. Mają być zdjęcia wszystkich. Drugi zrobię mamie z górami... Jest zakochana w Tatrach i Beskidach. Zrobię też fotoksiążkę z kotami...
mmMalgorzatka
27 grudnia 2020, 10:59Ja tez nostalgicznie wspominam dawne czasy.
Naturalna! (Redaktor)
24 grudnia 2020, 11:54A ja od dawna marzę o takim kuligu na saniach, za końmi. Naoglądałam się Kmicica z Oleńką i mi w głowie ten obraz kuligu się tłucze. Mam nadzieję, że mi się kiedyś uda@!@ Pozdrawiam Cię serdecznie.
araksol
24 grudnia 2020, 15:06o to to właśnie...:)
mmMalgorzatka
27 grudnia 2020, 11:00Kmicic z Oleńką.... Potop czytałam chyba ze 100 razy...
aska1277
23 grudnia 2020, 21:29Pamiętam te czasy, gdy sąsiedzi robili kulig. Ja byłam dzieckiem ale to była frajda :D Ale zimy wtedy były...a teraz? Nie ma zim :( ani radości ze świąt. Bardzo ładne kartki
araksol
23 grudnia 2020, 23:25ano zim tu gdzie mieszkam nie ma. Są chyba w górach...:)
barbra1976
23 grudnia 2020, 17:04Piękne te kartki. Pokaz szopke.
araksol
23 grudnia 2020, 17:08dobrze...:)
mamazabki
23 grudnia 2020, 16:02A syn mieszka z tobą czy na swoim? Pogoniła bym go. Jak ma trawkę i alkohol to niech radzi sobie sam. Ja zaraz zabieram się za gary. Coś trzeba przygotować na jutro. Ps. Mam chrzestną w Będzinie.
araksol
23 grudnia 2020, 17:04syn ma pokój z osobnym wejściem z woru, ale z kuchni mojej korzysta i z mojej łazienki