I ostatnie rozważania o piciu na ten moment, a raczej o problemie Sebastiana. W jego środowisku pija wszyscy, a ma dobrych znajomych bardzo wielu, bo jest towarzyski. Pije z policjantem i kolegą po studiach-właściecielem firmy budowlanej. Ma kolegów pracujących za granicą i właścicieli firm-stolarskiej i warsztatow samochodowych. Ci koledzy wlaściciele firm u których pracuje dorywczo, stawiaja mu w pracy i sami sie raczą. Pije ojciec, szwagier, brat. Piją sasiedzi. To nie jest tak, że on się zadaje z menelami. Picie jest teraz popuarne. Pije sie na uroczystościach rodzinnych, pije sie w domu po pracy, na spotkaniach towarzyskich. Odmówienie picia nie jest dobrze widziane i czasem grozi wręcz ostracyzmem. On nie może przestać, bo by musial zerwać stosunki z wszystkimi, a tego nie zrobi. Ma duże zapotrzebowanie na kontakty z ludźmi. Ostatnio stwierdzil, ze u siebie nie ma szansy picia nawet ograniczyć. U mnie pije mniej. Czarno widzę jego abstynencję. To problem wielu alkoholików ryzyko samotności w przypadku abstynencji.
Wczoraj był dzień dość luźny. Z pracy miałam tylko posianie pomidorów i usmażenie kotletow dla mamy. Pomidorów nie posiałam, bo można dopiero po 15. Byla tez praca zawodowa i pranie.
Wczoraj było spięcie z Sebastianem. Poszło o dziki. Ja nie uznaję myśliwych i uważam ich wręcz za psychopatow. On ma kolegę myśliwego i przejął jego podejście do zycia. Sebastian uważa, że zwierząt w lasach jest za dużo i trzeba strzelać. Według niego dziki i częściowo sarny to szkodniki. Niszczą zasiewy, młodniki, teroryzują ludzi.To zdanie ogólu. Inna sprawa, że u nas w sklepie były zbierane podpisy, żeby dziki odstrzelić. Fakt, że ryją koło drogi. Fakt, ze wychodzą na drogę leśną i przejść sie nie da. Fakt, że wchodzą na posesje, niszczą ogródki i buszują w kompostnikach. Jakiś czas temu dzik był u mnie na podwórku. U sąsiadki dziki zniszczyły kartoflisko, a sarny wyjadły sadzonki w ogrodzie. Dla mnie zwierzęta to cząstka natury, istoty czujące, a nie rzeczy i trzeba zostawić je w spokoju. Ani ja zdania nie zmienię, ani on i dyskusje są zbędne, bo tylko podgrzewaja atmosferę. Niestety on to chyba lubi, bo ciągle do tematu wraca. Ja nie znoszę sporów i burzliwych dyskusji i ich unikam. Wczoraj się rozłączyam...
Kupiłam dwie koejne książki. Ostatnie na ten moment. Jedna o socjopatach i jak z nimi postępować i druga Dialog motywujacy.
Dziś czeka mnie przyjemne popoludnie. Krzysiek idzie do pracy, a mama ma dobry nastroj.
mag2010
3 marca 2021, 11:19Komentarz został usunięty